
Podróże
4 powody dla których nie powinieneś podróżować ze złamanym sercem

Joanna Horanin

Cześć! 👋 Jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. Jeśli uważasz, że moje artykuły są pomocne, będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli dołączysz do mnie na Instagramie lub . Wsparcie od czytelników takich jak Ty wiele dla mnie znaczy i pomaga utrzymać tę stronę przy życiu. Dziękuję! 🙏
“Ucieczka dzięki podróżom działa. Od kiedy tylko wszedłem na pokład mojego samolotu, życie w Anglii wydawało się bez znaczenia. Sygnał ‘zapiąć pasy’ się włączył, problemy się wyłączyły. Złamane oparcia foteli zajęły miejsce złamanych serc. Jak tylko wystartowaliśmy, zostawiłem życie w Anglii za sobą”- Alex Garland (Plaża)
Pamiętam jak czytałam ten fragment w moim hostelu w Chiang Mai i myślałam sobie, że jest to najprawdziwsza prawda. Parę miesięcy wcześniej zrobiłam dokładnie to samo – spakowałam rzeczy i wsiadłam do samolotu w jedną stronę do Tajlandii, myśląc że ciepły klimat uleczy moje złamane serce. Dzisiaj, po dwóch latach, wiem doskonale, że Alex Garland się mylił i że powyższy fragment jest tylko kolejnym pustosłowiem, skłaniającym ludzi do rzucenia wszystkiego i ruszenia w świat bez przemyśleń o swoim życiu, które najpierw należy zorganizować i o smutku, który najpierw należy uleczyć.
Sama podróżowałam ze złamanym sercem. Widziałam piękne miejsca i niczego nie żałuję, ale jeśli miałabym to zrobić jeszcze raz to na pewno zrobiłabym to wszystko nieco inaczej. Poczekałabym, próbując zorganizować swoje życie. Odbyłabym tak potrzebną żałobę i wypłakałabym się porządnie. Spędziłabym więcej czasu z przyjaciółmi i rodziną, pozwalając się im nade mną litować. Poznałabym siebie bardziej i pozwoliłabym smutkowi ogarnąć mnie na jakiś czas, a potem bym po prostu ten smutek wypuściła i o nim zapomniała…
Moje problemy nie wyłączyły się kiedy zapalił się sygnał ‘zapiąć pasy’, chociaż przez długi czas myślałam, że tak się właśnie stało. Nie zostawiłam moich problemów w Anglii. One wskoczyły ze mną do samolotu i usiadły obok mnie. Dopiero po dwóch latach mogę tak naprawdę powiedzieć, że podróże nie pomogły mi uleczyć mojego złamanego serca.
Myślę, że rozstania są bardzo ciężkie i tylko osoba naprawdę silna może podróżować i dzięki temu wyleczyć się z traumy. Reszta z nas powinna zostać w domu i poczekać do momentu aż będzie mogla cieszyć się otaczającym nas światem.
Oto 4 powody dla których nie należy podróżować ze złamanym sercem.
Samotność
Samotność może ogarnąć każdego, kto właśnie zakończył długotrwały związek. Nawet jeśli otaczają cię znajomi i rodzina to nadal możesz czuć się jak ostatnia osoba na ziemi. Nikt nie rozumie jak się czujesz, jakie masz problemy i nie potrafi przekonać cię, że za jakiś czas będzie lepiej.
Podczas podróży uczucie samotności jest dość powszechne. Jesteś w kraju o innej kulturze, gdzie ludzie posługują się językiem, którego nie rozumiesz. W takiej sytuacji jest jeszcze trudniej poradzić sobie ze smutkiem.
Nie potrafisz doceniać tego co cię otacza
Po moim rozwodzie ruszyłam w paro – miesięczną podróż. W Australii zabawiłam 3 tygodnie, poznając kulturę, odwiedzając znajomych i próbując dobrze się bawić. Przez cały ten czas czułam smutek, którego bezskutecznie próbowałam się pozbyć. Przez to też nie potrafiłam się cieszyć tym, co mnie otaczało. Wyjechałam na drugi koniec świata, żeby być tak samo zrozpaczona jak w Anglii.
Teraz, kiedy spoglądam wstecz, wiem że powinnam była zaczekać z podróżami. Mogłabym wtedy bardziej cieszyć się moim wyjazdem do Australii. Za bardzo ze wszystkim się spieszyłam.
Podróże to przede wszystkim doświadczanie rzeczy, próbowanie czegoś innego, to przygoda, którą należy odczuć wszystkimi zmysłami. Jeśli nie potrafisz cieszyć się światem to po co go zwiedzać?
Nie odnajdziesz siebie, ale pewnie zgubisz się jeszcze bardziej
‘Jadę do Tajlandii/Indii/Indonezji…żeby się odnaleźć’ słyszę często od młodych backpackerów. Ludzie mający problemy w domu, nienawidzący swojej pracy, po rozwodzie, lub po rozstaniu często powtarzają to właśnie zdanie: “jadę do…. żeby się odnaleźć”. Wyjeżdżają do dalekich krajów i próbują się zrelaksować. Niewielu jednak się to udaje, a wszystko przez to, że nasze umysły nie potrafią się ot tak wyłączyć. Nie możemy po prostu im rozkazać, żeby przestały rozpamiętywać.
Są ludzie, którzy jadą do aszramów, lub odbywają długie trekkingi w dziczy i dzięki temu potrafią uporać się z niepowodzeniami. Sławne pisarki Elizabeth Gilbert i Cheryl Strayed to tylko dwa przykłady. Trzeba spojrzeć jednak na to ile wysiłku kosztowało je pokonanie problemów i uporanie się z rozwodami,
Większość ludzi ‘szukających siebie’ w egzotycznych krajach zatraca się w suto zakrapianych imprezach, narkotykach i sypianiu z dopiero co spotykanymi osobami. Gubią się zamiast siebie odnaleźć. Jeśli tego właśnie chcesz to wyjazd jest na pewno dobrym wyborem. Jeśli jednak naprawdę chcesz uporać się ze swoim złamanym sercem, zrób to w domu, w gronie najbliższych.
Kiedyś będziesz musiał wrócić
Pewnego razu skończą ci się pieniądze, zatęsknisz do domu, lub coś się stanie i będziesz musiał wrócić. Wtedy wrócą też wspomnienia, zobaczysz miejsca i ludzi, które będą ci przypominały twojego byłego partnera. Prawdopodobnie będziesz musiał przejść przez wszystko jeszcze raz i odkryjesz, że twoja podróż nie za bardzo pomogła ci w zapomnieniu o tym, co cię spotkało. Powrót do rzeczywistości kiedy nie masz problemów nie jest łatwy, powrót kiedy je masz jest 3 razy gorszy.
Psychologowie twierdzą, że rozwód, czy rozstanie po długotrwałym związku, to zaraz po śmierci bliskiego jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć. Jednym zajmuje lata, aby się z tym uporać, inni wracają do normalnego życia po paru tygodniach. Niektórzy próbują uciec od problemów i wybierają dalekie podróże.
Moje doświadczenie mówi mi, że to ostatnie rozwiązanie nie jest najlepsze. Krótkie wakacje ze znajomymi, bądź rodziną, na pewno sprzyjają samopoczuciu, ale długotrwały wyjazd rzadko w takich wypadkach pomaga. W prawdziwą, daleką podróż powinniśmy się udać, kiedy czujemy się na siłach, aby docenić otaczający nas świat.