Życie za granicą

Ekspackie historie: Marta Płusa, blogerka w Niemczech

Destinations

Polska

Joanna Horanin

Podoba ci się moja strona?

Current condition

Pogoda Polska

Częściowe zachmurzenie

11.3

Temperatura

Czuje się jak 10.7😩

1

Indeks UV

Niski

3

Indeks jakości powietrza

Niezdrowa dla osób wrażliwych

Ostatnia aktualizacja o 3.10.2024, 17:00

Cześć, jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. W świecie Tajlandii i Portugalii czuję się jak ryba w wodzie - nie bez powodu! Tajlandię odkrywam od przeszło dekady, a w Portugalii jestem na dobre już od 6 lat. Moją misją jest wspierać Marzycieli - takich jak Ty - w odkrywaniu tych fascynujących krajów oraz pomagać zakochanym w nich znaleźć swoje własne miejsce na ziemi, i to najlepiej na stałe! Razem odkryjmy te unikatowe zakątki świata.

Martę, autorkę bloga Żadna Kolejna Miłostka, czytuję od dawna. Dla mnie jest ona taką samą celebrytką jak dla innych Gonciarz czy blogerki modowe. Jej teksty uwielbiam za szczerość, bezpośredniość i to, że w kraju gdzie feminizm jest piętnowany, ona głośno wyraża swoje opinie i nie kryje się ze swoimi przekonaniami. Z zaskoczeniem i niedowierzaniem wręcz przeczytałam od niej maila, w którym zgodziła się opublikować na swoim blogu jeden z moich tekstów. Od tej pory zostałyśmy ’emailowymi’ kumpelkami.

Marta niedawno wyprowadziła się do Monachium. Jak sama mówi, to nie jest koniec jej emigracyjnej przygody, ma plan i chce go zrealizować. To kobieta, która się nie poddaje, nawet jeśli w jej życiu pojawiają się przeszkody, które innym wydają się nie do pokonania. Musiałam więc skorzystać z okazji i zadać Marcie parę pytań. Chciałam się dowiedzieć co tak silną kobietę jak Marta zmusiło do opuszczenia kraju i jak widzi ona życie na emigracji. A Marta jak to Marta odpowiedziała bardzo szczerze. Sami zobaczcie.

Powiedz mi na początku co robisz teraz, skąd jesteś i co robiłaś wcześniej.

Jestem z Warszawy, z tej znienawidzonej przez cały kraj Warszawy. Co wcześniej robiłam? Wcześniej w Polsce robiłam różne rzeczy. Studiowałam socjologię, zaczęłam filologię włoską, ale nie skończyłam (przez finanse), pracowałam jako dziennikarka, później krótko w agencji PR-owej, a jeszcze wcześniej pracowałam w sklepie odzieżowym.

Ale zawsze wiedziałam, że będę pisarką. Od 4-go roku życia wiedziałam, że chcę być pisarką, a inne prace traktowałam jako zajęcia poboczne, które pozwolą mi opłacić rachunki i ewentualnie gdzieś wyjechać. 

Obecnie mieszkasz w Monachium. Wyprowadziłaś się tam niedawno. Co zmusiło cię do wyjazdu?

Ja zawsze wiedziałam, że chcę wyemigrować, bo uważam, że teoretycznie nie jesteśmy drzewami i nie mamy korzeni, więc jak coś nam się nie podoba to możemy zawsze się przenieść. Uważam, że (przepraszam za banał) życie jest i za krótkie i z drugiej strony za długie i że tak naprawdę możemy mieszkać gdziekolwiek.

Mieszkałam w Warszawie przez całe moje młode życie i ciągle miałam poczucie, że chcę wyjechać i, może to będzie banalne co powiem, ale to po pierwsze rozwija. Siedzenie na tyłku w jednym miejscu prowadzi do regresu intelektualnego.

Mnie też Polska uwierała pod względem mentalnym. Nie chcę tutaj absolutnie nikogo dyskredytować, nie uważam się za lepszą, ale naprawdę Polska mnie „uwiera”. Ponieważ jestem feministką to powiem pod tym kątem: kobiety w naszym kraju nie tylko są dyskryminowane, ale też zupełnie nie wiedzą jak się przed tym dyskryminowaniem bronić i zupełnie nie rozumieją słowa ‘feminizm’. Mówią: ‘nie jestem feministką, ale jestem za równouprawnieniem’, więc im tłumaczę, że feminizm to równouprawnienie. Strasznie się wstydzimy tego słowa – ‘feminizm’. To tak jakby się straszyło dzieci przed snem: ‘nie rób tego, bo na starość  będziesz feministką. Facet cię zostawi przed ołtarzem i będziesz miała wąsy, albo żaden facet cię nie zechce’. Bo to przecież jest priorytet w naszym kraju – znaleźć sobie faceta i jemu się podobać. Pamiętasz tę reklamę społeczną parę lat temu jak kobiety mówiły ‘poleciałam do Tokio, zrobiłam karierę itd’ a jedna na końcu ze smutkiem mówiła ‘nie zostałam matką’? Jakby to była największa tragedia na świecie, kiedy to niejedna marzy, by polecieć do Tokio i by ją było stać na dom…

No to skoro jesteśmy w temacie to może powiedz mi co ci się jeszcze w kraju nie podobało, że wyjechałaś?

Nawiązując od ostatnich wydarzeń w kraju, kobiety muszą wychodzić na ulicę, żeby walczyć o swoje prawa. W 21- wszym wieku! Dla mnie dziwne jest też to, że w 91-wszym roku mężczyźni usiedli przy stole i powiedzieli ‘dobra, to teraz zadecydujemy czy kobiety mają rodzić czy nie’. I ktoś tam chyba bąknął: ’Może zaprosimy kobiety do tego kółka?’ Ale nie, oni stwierdzili: ‘dobra, sami sobie poradzimy, a potem nazwiemy to kompromisem’. To, że w ogóle nazwano to kompromisem i że kobiety w ogóle przyjęły to jako kompromis to też już jest dla mnie przykre, bo kobiety w to uwierzyły, że obecna ustawa jest najwłaściwsza. A gdyby nam dać tę wolność od początku, to nie przyszłoby nam do głowy, że ktoś śmiałby nas ograniczać: nasze życie.

I do tej pory siedzą sami faceci przy stołach i decydują o kobietach.

Tak, jak widzę te programy w TVN Romanowskiego (którego mimo wszystko lubię!), Kawa na Ławę, Kawa czy Herbata – nieważne co jest na tym stole, bo najważniejsze, że przy nim są sami mężczyźni. Jakby kobiety wyłożyły tę kawę, to by się zdziwili.

W Polsce nie widzi się tego, że do głosu powinny być dopuszczone kobiety. To już nie chodzi o kontrowersyjne tematy jak aborcja, tylko ogólnie że kobiet powinno być więcej w przestrzeni publicznej.

Nie podoba mi się w Polsce to, że niektórzy nazywają tych co wyemigrowali ‘nieudacznikami’. Znam ludzi w Polsce, którzy pracowali w korporacjach, zarabiali super pieniądze i stwierdzili, że założą swoją małą działalność za granicą, albo będą pracowali w sklepie ogrodniczym, gdy rzucili wieloletnią prace prawnika, albo zaczną od tego przysłowiowego ‘zlewozmywaka’. I teraz pracują nieco mniej, ale dobrze zarabiają. Stać ich na wakacje, na to żeby sobie coś kupić, żyją spokojnie i stabilnie. Radzą sobie dobrze, to jakimi oni są nieudacznikami?

Nie podoba mi się też to, że politycy nie zajmują się normalnymi sprawami, chociażby tym, że nasza gospodarka leży i kwiczy i że trzeba zrobić coś z tym, że ludzie uciekają za granicę. Wszyscy się obrzucają błotem w sejmie zamiast się skupić na konkretnych problemach. I między innymi dlatego ludzie wręcz uciekają z kraju.

z_naturalnie

W Polsce nie widzi się tego, że do głosu powinny być dopuszczone kobiety. To już nie chodzi o kontrowersyjne tematy jak aborcja, tylko ogólnie że kobiet powinno być więcej w przestrzeni publicznej.

Co ci się podoba w Niemczech? Co jest takiego innego w tym kraju co cię przyciąga?

Podoba mi się to w Niemczech, że jak ja podpisuję umowę o pracę to zaznaczam wiarę i np. jak zaznaczę, że jestem niewierząca to moje podatki nie idą na Kościół tylko do budżetu państwa. A jeśli chcę płacić podatki na Kościół to też mam taką opcję. Jeśli zdecyduję się nie płacić to za wszystkie chrzty, śluby itd. muszę płacić z własnej kieszeni. I nie jest tak jak w Polsce, że wszyscy musimy płacić. A mówią nam, że żyjemy w państwie katolickim. Nie, nie żyjemy w państwie katolickim. Teoretycznie żyjemy w państwie świeckim.

Dziwnym trafem nie ma pieniędzy na drugi język w szkołach, nie ma pieniędzy na zajęcia pierwszej pomocy. Dla mnie to jest w ogóle absurd, że dzieciaki 5-cio, 8-mio letnie znają dziesięć przykazań, a nie wiedzą jak pomóc mamie czy siostrze jeśli zajdzie taka potrzeba.

Podoba mi się wolność, począwszy od koloru moich włosów, a skończywszy na kwestiach aborcji, czy wiary. Ktoś złośliwy może powiedzieć, że co ja wiem o życiu w Niemczech, skoro mówię o włosach, ale to jest to: rozciągamy pojęcie wolności od pierdół po rzeczy egzystencjalne.

Mówiłaś, że zawsze chciałaś wyjechać, już jak miałaś 4 lata. Wiadomo, że 4-letnie dziecko nie zdaje sobie za bardzo sprawy z polskich problemów. Czy wtedy chciałaś wyjechać, bo byłaś ciekawa świata, czy może ktoś w tobie zasadził takie ziarenko potrzeby wyjazdu?

Ja to zwalam na mój znak zodiaku. Ale to też przez mój charakter i zainteresowania. Pamiętam jak miałam 10 lat i byłam na wakacjach i w tym samym ośrodku, w którym mieszkałam, była kolonia z Niemiec. Wtedy dopiero zaczynałam mówić po angielsku i jakoś się z nimi dogadywałam. Wtedy też zauważyłam jak inne były te dzieciaki. One były wyluzowane, bił od nich spokój i radość. To było zupełnie coś innego. Pomyślałam sobie wtedy, że skoro obok nas, w sąsiednim kraju, są tacy fajni ludzie, to na świecie takich ludzi musi być więcej. Pomyślałam też, że jeśli język ma mnie tylko ograniczać przed poznawaniem innych to tak naprawdę wystarczy nauczyć się tego języka i wyjechać za granicę i zobaczyć, że świat jest piękny i ciekawy. Bo to jest tak jakby człowiek jadł codziennie pizzę na śniadanie to po jakimś czasie po prostu robiłoby mu się niedobrze na widok pizzy (ale nie mi, haha). I to jest tak jeśli chodzi o Polskę. Ja jestem patriotką i uważam, że Polska jest pięknym krajem, spieprzonym przez rząd co prawda, ale jest to na pewno kraj niesamowity i piękny. Jednak nie można ciągle siedzieć w jednym miejscu, bo rzeczywistość po prostu brzydnie. Trzeba mieć w życiu jakieś urozmaicenia. Jeśli człowiek nie podróżuje, nie czyta, nie interesuje się światem to on nie będzie się rozwijał ani pod względem kulturowym ani mentalnym i nie będzie się ulepszał.

To kiedy zaczęłaś myśleć tak naprawdę poważnie o tym żeby wyjechać?

Jak byłam w gimnazjum to marzyłam o tym żeby studiować w Stanach (śmiech), ale w końcu na tej kulturze wyrośliśmy – filmy, seriale, muzyka. Jak mówiłam, ja od zawsze wiedziałam, że wyjadę. Teraz też w sumie myślę znowu, żeby się przenieść gdzieś indziej i nie wiem czy za rok nie pojadę do Australii czy Kanady czy jeszcze gdzieś indziej.

Rok temu nie byłam pewna czy wyjadę tutaj. W maju nie byłam pewna czy jednak w czerwcu pojadę, a dowiedziałam się o wyjeździe 10 dni przed wyjazdem.

Także tak naprawdę nie wiem kiedy dokładnie poważnie myślałam o wyjeździe. Po prostu nadarzyła się okazja i wyjechałam.

Teraz nie chcę planować za bardzo. Jest coś pięknego w tym, że tak można się przenosić z kraju do kraju. Piękne jest to, że człowiek musi się przyzwyczaić do nowego, że musi sobie znaleźć mieszkanie, pracę, że musi się przestawić mentalnie i kulturowo na coś innego.

To właśnie mi się podoba, że jeśli ci coś nie pasuje to możesz się spakować i po prostu wyjechać. Wiadomo, różnie bywa, bo jedni mają kredyty hipoteczne na głowie, ale zawsze mogą spakować się i zmienić swoje życie. Wystarczy tylko wybrać kraj, który pasuje do nich pod względem mentalnym, ale również pod względem tego co może zaoferować.

Oczywiście jako Polacy kochamy ten kraj, ale wiadomo że miłość nie zawsze wszystko zwycięża, więc czasami po prostu trzeba się spakować i wyjechać.

A dlaczego akurat wybrałaś Monachium?

Od dłuższego czasu zastanawiałam się gdzie polecieć. Ale zdarzyło się tak, że dostałam pracę na poczcie niemieckiej! Po prostu jak byłam jeszcze w Polsce to wysłałam podanie o pracę i dostałam odpowiedź bardzo szybko. Spakowałam się więc i poleciałam. Miałam na początku taki problem, że nie miałam zameldowania, a żeby dostać pracę trzeba być zameldowanym, a żeby być zameldowanym, trzeba mieć pracę. Na szczęście Poczta mi w tym pomogła i mogłam legalnie pracować. Nie wiem czy ja miałam takie szczęście czy tak ogólnie mają wszyscy, ale te wszystkie sprawy z zameldowaniem przeszły dość bezboleśnie. Zresztą ja zawsze mówię, że chcieć to móc i do tego zawsze są ludzie, którzy pomogą. Nie wiedziałam jednak, że ta praca będzie aż tak ciężka i właśnie dlatego zrezygnowałam z niej po miesiącu.

To może opowiedz trochę o tych początkach i o pracy na poczcie.

Zaczynałam prace o 5:00 i przez większą część poranka przekładałam wielkie paczki, każda miała po 7 kilogramów, a przekładałam te paczki przez 3-5 h. Później wskakiwałam na rower i wiozłam przez 10 – 12h pocztę, która ważyła 21 – 26 kg. To była dla mnie ciężka praca, kiedy straciłam czucie w lewej stopie z powodu bólu kręgosłupa (dopiero po miesiącu rzucenia pracy powróciło mi czucie…). Do tego było lato i zdarzały się bardzo gorące dni, a nie zapominajmy, że kobieta ma nie tylko inną fizjonomię od mężczyzny, ale my mamy też okres i w tym czasie cierpną nam nogi, mamy bóle brzucha, tampona trzeba gdzieś zmienić, ale jak jeździ się po 10 h i właśnie w tych dniach było mi najciężej. Zdecydowałam się więc zmienić pracę – zamiast marudzić na życie i pracę, zmieniłam coś.

stop-wojnie-na-ukrainie

Podoba mi się wolność, począwszy od koloru moich włosów, a skończywszy na kwestiach aborcji, czy wiary.

I teraz gdzie pracujesz?

W fitness clubie nagrywam filmiki promocyjne. Po prostu wzięłam CV jednego dnia i poszłam do fitness clubu poprosić o pracę na recepcji. Wydaje mi się, że Niemcy bardzo cenią sobie Polaków jako pracowników. Oczywiście są i tacy nasi rodacy, którzy chwały nam nie przynoszą, jak np. nasi kibice, ale generalnie na zachodzie jesteśmy bardzo cenieni. Jeśli ktoś jest pracowity to na pewno znajdzie pracę.

Mam wrażenie, że w Polsce jak ktoś jest pracowity i życzliwy to dużo ludzi myśli sobie ‘ale frajer, bo jest miły’. Zauważyłam, że w Niemczech jest inaczej, że jak jestem pracowita i życzliwa wobec ludzi i szefa to oni ci ufają i bardzo doceniają te rzeczy.

Więc poszłam do fitness clubu, dałam im swoje CV. Manadżerka na nie spojrzała i teraz pracuję w fitness clubie robiąc filmiki.

To jak oni stwierdzili, że chcą ci dać taką pracę a nie inną?

Manadżerka stwierdziła, że recepcja to jest dla mnie za mało i że będę się tam nudzić.

Godziny jednak tam nie są wystarczające, więc poszłam do sklepu z ciuchami i tam też złożyłam podanie. Powiedziałam im, że nie mówię dobrze po niemiecku, uczę się jeszcze, ale chcę pracować. No i teraz mam dwie prace. I jest fajnie, poznaję ludzi. Jestem tutaj krótko, ale jestem bardzo zadowolona. Jakoś mam tutaj (jak na razie!) szczęście.

A jak twój niemiecki?

No jeszcze się uczę.

Nie uczyłaś się wcześniej niemieckiego?

Uczyłam się w liceum i muszę przyznać, że akurat te lekcje mi coś dały. Natomiast w podstawówce co roku mieliśmy nowego nauczyciela, więc po raz 20-ty któryś powtarzaliśmy to samo. Dopiero w liceum się nauczyłam czegoś więcej, ale od tego czasu trochę minęło i wszystko zapomniałam. Teraz wiadomo, że umysł 20-paro latki nie jest tak chłonny, więc jest mi nieco ciężej się uczyć, ale się nie poddaję.

Często mnie to dziwi, że jak ktoś przeprowadza się za granicę, czy to są Polacy czy ktoś inny, to się nie stara nauczyć języka. Później narzeka, że mu tak mało płacą. Nie będzie lepiej w pracy czy w życiu, jeśli człowiek czegoś na tych płaszczyznach sam nie ulepszy.

Mi się jednak wydaje, że często właśnie Polacy tacy są. Jak mieszkałam w Anglii to właśnie dużo Polaków nie chciało się uczyć języka i integrować ze tamtejszym społeczeństwem. Polacy bardzo lubią trzymać się razem, chodzą do polskich sklepów, mają tylko polskich przyjaciół itd.

Niektórzy siedzą tam od 20-tu lat i nie potrafią prawie w ogóle mówić po angielsku.

A ty masz jakiś znajomych z Niemiec?

Z tym jest nieco ciężko, bo strasznie dużo Polaków tutaj przyjeżdża i niestety nie dają dobrego przykładu Niemcom. Bardzo często to te ‘kolorowe’ jednostki są bardziej widoczne. Do tego w niemieckiej telewizji często pokazują np. polskich kibiców itd. Więc wydaje mi się, że Niemcy trzymają się od Polaków z daleka. Ale ja się na nich nie zamykam. Jak dotąd byli wobec mnie bardzo serdeczni. Nie mam jeszcze wśród nich znajomych, za krótko tutaj jestem, ale doceniam ich serdeczność i kulturę osobistą.

To jest twoja pierwsza przeprowadzka za granicę. Możesz powiedzieć trochę o tym jak ją sobie planowałaś?

Tak, to moja pierwsza przeprowadzka, ale zakładam że nie ostatnia. Przeprowadzka do Niemiec była związana z moim życiem prywatnym i w przeciągu 10 dni otrzymałam informację, że mam możliwość wyjazdu i powiedziałam ‘ok, dlaczego nie? Walizka już czeka spakowana’.

ratujmy-kobiety

kobiety w naszym kraju nie tylko są dyskryminowane, ale też zupełnie nie wiedzą jak się przed tym dyskryminowaniem bronić i zupełnie nie rozumieją słowa ‘feminizm’.

Czyli nie było jakichś dramatów, stresu itd?

Były. Jestem osobą, która wszystkiego się boi.

Naprawdę? W ogóle nie wyglądasz na taką osobę.

Nie, naprawdę, ja się wielu rzeczy boję. Był strach przed przeprowadzką. Do tego dochodziły sprawy osobiste, no i to, że musiałam jakieś pieniądze zainwestować w to wszystko, a finanse to stres. Musiałam przecież mieć pieniądze, żeby się tutaj utrzymać przez pierwszy miesiąc, wynająć mieszkanie, mieć co jeść. Trzeba było na szybko skądś skombinować pieniądze. Bałam się, że nie odzyskam już tych pieniędzy, które zainwestowałam, bo to też czas, i coś, dzięki czemu mogę zainwestować w coś lepszego.

Bałam się też co będzie jak mnie spotka atak terrorystyczny, albo że ktoś mnie porwie. Tydzień przed wyjazdem to wpadałam z euforii w rozpacz i przerażenie.

Wydaje mi się, że teraz jak miałabym wracać do Polski, czy przenieść się do innego kraju to znowu byłoby to samo. Znowu bym się bała o to co się może wydarzyć. Myślę jednak, że najgorszy zawsze jest ten pierwszy krok. Strach jest w głowie, że w tym nowym kraju będzie strasznie, czy będzie gorzej, ale tak naprawdę zawsze okazuje się, że jest lepiej niż jak człowiek sobie wcześniej wyobrażał. Ale może ja tak mam tylko, bo zawsze wyobrażam sobie najgorsze.

Strach zawsze będzie ze mną, ale jestem pewna, że będę niedługo chciała znowu wyjechać.

Pamiętam swoją przeprowadzkę do Anglii. Byłam nie tyle przerażona ile strasznie tęskniłam do domu. Nic mi się tam nie podobało. Czy ty masz takie dni, że chcesz się spakować i wrócić do Polski?

Jasne, oczywiście. Ostatni taki dzień miałam nie dalej niż wczoraj. Po prostu czułam się wszystkim zmęczona. NIe mam do końca takich momentów, że chcę się spakować i wracać. To jest bardziej coś w stylu: „pobili mnie, nie mam zębów, krwawię, więc mam dość, ale i tak się jeszcze będę czołgać, aby ugryźć tych, co mnie pobili”. NIe jest łatwo, jest ciężko, są problemu finansowe, sprawy osobiste, tęsknota, ale jeszcze nie miałam czegoś takiego, że ‘dobra, dosyć, pakuję się i wracam’. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby mnie zmusić do powrotu.

Na blogu piszesz zawsze o naszych ‘polskich Januszach’, co zawsze mnie bawi. Wiadomo, że nie wszyscy polscy mężczyźni tacy są, ale od czasu jak jestem w Polsce to zauważyłam, że bardzo często mężczyźni po prostu nie dbają o siebie, wielu to chyba nawet nie wie czym jest prysznic. Jestem ciekawa co sądzisz o niemiecki panach? Jakbyś ich oceniła w porównaniu do Polaków?

Przepraszam jeśli kogoś urażę. Sama mam starszego brata, sama kocham mężczyznę, więc nie uważam, że każdy polski facet jest taki sam. Jednak bardzo duża część polskich mężczyzn wygląda jakby była po promieniowaniu.

Monica Belucci powiedziała, że to jaką masz twarz w wieku 20-tu lat zawdzięczasz swoim rodzicom, a to jaką masz w wieku 40-tu zawdzięczasz sam sobie. Jeśli ktoś jest nieustannie zgorzkniały, niezadowolony z życia to będzie miał cały czas skrzywiony, jakby mu coś śmierdziało pod nosem, i to wszystko wychodzi na twarzy.  Tak się dzieje z naszymi polskimi mężczyznami. Nie wiem czy to wynika z tego, że ci mężczyźni nie czytają i ten brak oczytania wychodzi im na twarzy. Polscy faceci są po prostu zaniedbani pod względem intelektualnym, pod względem mentalnym i pod względem higieny. Nie mówię, że każdy napotkany na ulicy Niemiec wygląda tak, że wzdychasz do niego i mówisz ‘oh, chciałabym być jego żoną. I tego też i tego też’. Jednak milej mi się ich słucha, fajniej mi się na nich patrzy i przyjemniej rozmawia właśnie z Niemcami niż z Polakami. Nie mówię, że Niemcy są dżentelmenami i otwierają drzwi każdej kobiecie, bo ponoć tego akurat niemieckim mężczyznom brakuje, ale milej mi się rozmawia i przebywa w ich towarzystwie.

Do tego Polacy to często szowiniści.

W Warszawie np. szłam po ulicy w szortach, bo było lato, więc nie będę się zakrywać burką i jakichś mężczyzna zaczął ciumkać i oblizywać się ochydnie na mój widok. Powiedziałam mu paru słów co o nim i jego zachowaniu myślę to ten się zdziwił, bo według niego to był komplement. W Niemczech jeszcze nic takiego mnie nie spotkało. Całe wakacje chodziłam w szortach i nigdy nie widziałam nikogo kto by się obracał czy komentował to jak wyglądam.

Pamiętajcie, strach jest tylko w twojej głowie.

Często czytam różne artykuły o emigracji i to jak często Polki wybierają sobie partnerów za granicą i nie chcą wiązać się z Polakami. Pod tymi tekstami polscy panowie często wylewają swoją żółć i obrzucają błotem kobiety. Nie raz grożą im, że będą golić im głowy jak to robiono po drugiej wojnie światowej kobietom, które sypiały z Niemcami. Co byś odpowiedziała na takie komentarze?

To zależy z kim miałabym do czynienia. Często słyszę takie opinie, że Polki wiążą się z obcokrajowcami dla pieniędzy, że gardzą polskimi mężczyznami. I to jest prawda, że kobiety gardzą polskimi panami, oczywiście nie wszystkimi, ale coś w tym musi jednak być, że polskie kobiety wiążą się z obcokrajowcami, a nie na odwrót. Czasami można spotkać pary typu polski mężczyzna i kobieta np. z Niemiec czy Anglii, ale jest to niezwykle rzadkie. Ja się temu nie dziwię. Kobiety widzą, że w Polsce jest brak dobrego materiału na ojca. Polki coraz mniej rodzą, coraz rzadziej wiążą się z polskimi mężczyznami, bo wolą mężów szukać za granicą. W Polsce rzadko kiedy mogą trafić na dobry materiał na ojca i męża. To nie jest tylko kwestia tego, że mężczyźni zza granicy są milsi i lepiej się z nimi rozmawia. Zarzuca się tym Polkom, że ‘poleciały na pieniądze’, ale nie można się dziwić, naprawdę.

Za wiarę, nadzieję i miłość nie wykarmi się dziecka, nie ubierze się go i nie wyśle do szkoły – Polki są takie, że jak im coś nie pasuje to wyjeżdżają, albo coś zmieniają. Tutaj widzę więcej Polek niż Polaków. One po prostu postanowiły wziąć los w swoje ręce i wyjechać. I to właśnie Polki tutaj zdobywają wykształcenie i zdobywają kierownicze stanowiska. My więcej oczekujemy od życia. Jak coś nam się nie podoba to więcej pracujemy, zmieniamy pracę, zaczynamy studia. Rzadziej widać to u mężczyzn. Polki chcą widzieć mężczyzn, którzy Coś robią ze swoim życiem.

Wydaje mi się, że Polki są też zmęczone tym, że to one muszą wszystko robić w domu. Od małego wmawia się nam, że musimy ładnie wyglądać, być czyste i nie mieć bałaganu. Małym dziewczynkom mówi się ‘dziewczynka i taki bałagan w pokoju!’. Chłopcom się tego nie mówi nigdy, oni mają przecież prawo się wyszaleć, bo to są chłopcy. Jak te dziewczynki dorosną to wtedy codziennie jeżdżą do pracy, po 8 godzinach wracają do swoich ‘Januszy’, gotują obiad, sprzątają, zajmują się dziećmi. Podczas kiedy taki ‘Janusz’ siedzi przed telewizorem i pije piwo, bo on też jest zmęczony. Rozumiem jeśli facet pracuje więcej i ciężej, ale w przeciwnym razie dlaczego to kobieta ma tylko sprzątać i się wszystkim zajmować? Polki są właśnie zmęczone tym zmęczeniem i chcą czegoś więcej. Albo też widzę te, które obiecywały sobie, ze takie nie będą, zarzekały się, że nie powielą schematu rodziców, a teraz nie widzą, że same takie się stały.

Polka zawsze potrafi sobie poradzić. Jeśli rodzina ma kłopoty finansowe to kobieta potrafi przyoszczędzić, zrezygnować z przyjemności, a facet zawsze ma wymówki typu ‘w tym kraju nie da się nic zrobić, na nic nie starcza itd’. To Polki mają zawsze dobre rozwiązania na wszystko, to my więcej siedzimy w pracy, to my mamy często dwa fakultety, to my bardziej dbamy o siebie. Widzę to po fitness klubach. Kobiety nie tylko chodzą na zajęcia z fitnessu, ale także chodzą na siłownię. I teraz to, że kobiety znajdują sobie partnerów za granicą to jest tzw. femigracja, bo kobiety mają często dosyć.

Napisałaś książkę ‘Seks i inne choroby cywilizacyjne’. Możesz nieco o niej opowiedzieć?

‘Seks i choroby cywilizacyjne’ to książka teologiczna, która porusza sprawy egzystencjonalne (śmiech) bo… opowiada o seksie. To książka o 3 bohaterkach: jedna cierpi na ortorekscję – współczesną odmianę anoreksji kiedy kobieta obsesyjnie dba o siebie, nie tylko się głodzi, ale też jest ciągle na dietach przeczyszczających. Kolejna bohaterka straciła pracę, wpadła w depresję, w wyniku czego uzależniła się od masturbacji. Trzecia bohaterka jest skupiona na swojej pracy i zachowuje się jak przysłowiowy facet. Nie chce być w związku i potrzebuje mężczyzny do seksu i nie patrzy na niego jak na partnera życiowego. Wszystkie trzy łączy to jak społeczeństwo wywiera nacisk na kobiety, żeby zachowywały się w ten czy inny sposób.

Polka zawsze potrafi sobie poradzić.

A jakie masz plany na kolejny rok?

Mam plany, ale nie chcę na razie nic mówić. Ja zawsze mam pomysły i plany, ale nie chcę o nich opowiadać. Na dzień dzisiejszy zmierzam w dobrym kierunku i to co sobie zaplanowałam powoli się udaje. Jednak co będzie za rok to nie wiadomo. Miałam przecież wyjechać rok temu, ale niestety problemy ze zdrowiem i nagle guzek w piersi zadecydował, że nigdzie nie jedziemy, więc musiałam czekać rok. Także generalnie, plany mam, czasowo są one nie sprecyzowane, ale wiem, że idę w dobry kierunku.

Co byś powiedziała tym, którzy chcieliby wyjechać za granicę, ale się boją?

Powiedziałabym, że nie ma się czego bać. Co ma być to będzie. Ja wierzę, że na samym końcu jest zawsze dobrze, a jeśli nie jest dobrze teraz to znaczy, że to nie jest koniec. I pamiętajcie, strach jest tylko w twojej głowie.

Więcej informacji o Marcie znajdziecie na jej blogu Żadna Kolejna Miłostka oraz na jej Facebooku.

Książka ‘Seks i inne choroby cywilizacyjne dostępna jest na Merlin.pl oraz na Videograf.pl.

Podobał ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi!

Masz pytania do Marty, lub do mnie, sugestie, uwagi? Zostaw komentarz!