Dziś Dzień Ojca. Z tej okazji mam dla was specjalny artykuł.
W 1988 mój tata wyjechał na rok do pracy do Australii. Opuścił szarą, burą Polskę, gdzie w sklepach nie było nic, a rzeczy takie jak pomarańcze czy słodycze były prawdziwym rarytasem. Po bardzo długiej podróży wysiadł na lotnisku w gorącym i słonecznym Perth.
Przez rok mój tata był takim samym ekspatą jak ja. Jego nieobecności nie pamiętam aż tak dokładnie. Pamiętam telefony, które nie były najlepszej jakości i często się urywały, pamiętam laurki, które do niego wysyłałam i pamiętam z jakim zapałem i nostalgią wspominał swój pobyt w Australii po powrocie.
Ostatnio zastanawiałam się co tak naprawdę przeżywał kiedy wysiadł na lotnisku w Perth, co go najbardziej zaskoczyło i jak się czuł po powrocie. Zadałam mu więc parę pytań i myślę, że jego odpowiedzi zaciekawią nie tylko tych, którzy myślą o wyjeździe, ale także tych, których interesują ludzkie historie.
Skąd wziął się pomysł wyjazdu do Australii?
Pomysł na mój wyjazd do Australii wyszedł od przyjaciółki mamy Ewy Sokołowskiej, która wraz z rodziną mieszkała w Perth.
Nie był to najlepszy okres w naszym życiu i moja żona, a twoja mama, postanowiła zadzwonić do naszych przyjaciół i poprosić ich o pomoc .
Nie odmówili, a wręcz przeciwnie, bardzo się ucieszyli.
Czy trudno było załatwić wtedy wizę i jak udało ci się ją dostać?
Złożyłem wniosek o wizę do ambasady we wrześniu 1988 wraz z zaproszeniem. Dostałem decyzję odmowną.
Rodzina Sokołowskich złożyła zażalenie do Sędziego Pokoju, gdzie musiała udowodnić iż stać ich materialnie na przyjęcie gościa. Po krótkim czasie dostałem telefon że mam jechać do ambasady na rozmowę. Po długiej rozmowie i obietnicy że nie będę pracował dostałem wizę na rok, a właściwie do listopada 1989.
Mój tata podczas podróży do i z Australii zatrzymał się na zwiedzanie w Singapurze
Jak wspominasz lot do Australii? Ile trwał i co cię zaskoczyło w ciągu podróży?
Pierwszy raz leciałem tak daleko samolotem. Lot odbywał się do Singapuru.
Samolot, radziecki IŁ, podczas lotu cały się trząsł i wszystko brzęczało. Wiele razy myślałem, że się rozbijemy! Międzylądowanie odbyło się w Taszkiencie – ówczesny ZSRR. Gdy opuściliśmy samolot który miał tankowanie, samolotu pilnowali żołnierze uzbrojeni w broń maszynową.
Gdy wylądowaliśmy w Singapurze zobaczyłem inny świat. Sklepy zaopatrzone we wszystko co dusza zapragnie.U nas w tym czasie brakowało wszystkiego, było szaro i ponuro.
W Singapurze wylądowaliśmy na samym końcu lotniska, gdyż samolot był za mały aby można było go podpiąć do rękawa .
Dalszą podróż do Perth odbyłem Boeingiem, zaszokowała mnie jego wielkość.
Po wylądowaniu czekali na mnie nasi przyjaciele.
Z polskimi przyjaciółmi w Perth
Trudno mi sobie wyobrazić co czułeś jak wysiadłeś z samolotu. Wychowałeś się w ciężkich czasach, w Polsce wtedy niewiele było. Wiem co to jest szok kulturowy, bo sama niejednokrotnie przez niego przechodziłam. Jakie były twoje pierwsze wrażenia? Czy dziwiło cię to jak bardzo był to bogaty kraj, że np na półkach było więcej niż w Polsce, czy może że ludzie byli inni? Co najbardziej cię zaskoczyło, zadziwiło w Australii?
Po kilku dniach spędzonych w domu naszych przyjaciół, gdzie ścinałem z nudów trawę, robiłem drobne naprawy przy ich domu, ruszyłem do pracy „za chlebem”. Zdziwiło mnie podczas pobytu u Sokołowskich że garaż przy domu był bez bramy i posesje nie były ogrodzone … a w garażu były narzędzia i inne cenne rzeczy. Nie było na dzielnicy chodników bo wszyscy jeździli samochodami.
Gdy kiedyś poczułem się źle i poszedłem do lekarza, ten przeciągnął kartę przez czytnik i byłem zarejestrowany. Wynika z tego, że byli już tam tzw. lekarze rodzinni i wszystkie dane pacjenta były w komputerze (25 lat temu!!). Po takim zarejestrowaniu wybierało się samemu lekarza. Za wizytę wystawiono mi fakturę która opiewała na 80 dolarów australijskich, zapłaciłem 12 dolarów.
Grilowanie rekina
Nasz przyjaciel Romek złamał nogę i zabrano go do szpitala. Podczas odwiedzin zastaliśmy go czytającego jakąś listę. Okazało się że był to jadłospis, gdzie do wyboru były 4 dania, napoje i deser. Wszystko to w Polsce było nie do pomyślenia.
Wyjeżdżając z Polski zostawiłem obraz naszego kraju smutnego, szarego.
Gdy miałem wolne weekendy podróżowałem z Rodziną Sokołowskich.
Jadąc samochodem co chwile widziałem emerytów panie i panów ubranych na biało w krótkich spódnicach i spodenkach grających w krykieta. Zapytałem mojego przyjaciela – ‘to jacyś bogacze?’, a on na to, że nie, że to zwykli emeryci, którzy idąc na emeryturę sprzedawali swoje domy, aby zamieszkać w takim domu sponsorowanym przez miasto. Część ze sprzedaży swojego domu oddawali dzieciom, a część wpłacali na konto. Czynsz wynajmu takiego komunalnego domu to była kwota 30 dolarów. Emeryt wraz z żoną otrzymywał 700 dolarów tygodniowo swojej emerytury, koszty utrzymania to około 200 dolarów. Na te czasy w Polsce lekarz zarabiał 25 dolarów amerykańskich miesięcznie!
Postój w Singapurze podczas powrotu do Polski
Jak dostałeś pracę i jakie były warunki w których mieszkałeś?
Po kilku dniach nasi przyjaciele wywieźli mnie na farmę warzywną gdzie zacząłem pracę, w końcu po to tu przyjechałem, jak wielu Polaków .
Właścicielami farmy byli Jugosłowianie o nazwisku Sumicz. Byli oni właścicielami kopalni złota i posiadali 6 farm warzywnych. Jeden z braci zajmował się całym biznesem koordynując ich dorobek, reszta pracowała na farmie tak jak my.
Na farmie mieszkałem w przyczepie wraz z innymi Polakami
Zamieszkałem w przyczepie campingowej, nawet nieźle wyposażonej. Obok w budynku murowanym było WC, prysznic gdzie przechadzały się skorpiony.
Na farmie pracowało 25 Polaków i innych obcokrajowców. Na początku pracowałem na polu przy wycinaniu kalafiorów, nie wspominam tego okresu źle, praca nie była zbyt ciężka, przynajmniej nie dla mnie. Później pracowałem na ciągniku.
Mimo, że praca była ciężka, nie wspominam tego okresu źle
Plony jakie przynosiła farma w tym czasie były niesamowite.
Na farmie używano bardzo dużo nawozów sztucznych (np. z 1 hektara zbierano 100 ton cebuli!).
Nie było czarnej ziemi tylko piasek jak na plaży. Szokowało mnie to że wszystkie magazyny były otwarte i nic nie ginęło… Paliwo w dużych zbiornikach stało w szczerym polu.
Australia to piękny kraj, zadowolonych z życia ludzi, pięknych widoków.
Najpierw pracowałem przy zbiorze kalafiorów, a potem jeździłem ciągnikiem
Jak odebrałeś Polskę po powrocie?
Gdy wróciłem przeżyłem jeszcze większy szok niż wyjeżdżałem.
Było deszczowo, zimno, brudno i siermiężnie.
Wracając do domu samochodem z lotniska z kolegą i moją zoną zajechaliśmy to przydrożnego baru, w menu była Coca Cola, wszyscy zamówiliśmy po jednej butelce. Gdy kelnerka przyszła i postawiła ją przed nami, ja poprosiłem o lód. Kelnerka spojrzała na mnie jak na wariata i powiedziała tylko: ‘No wie pan? W listopadzie lód?’ Pamiętam to jakby to było wczoraj. Jakoś właśnie wtedy uderzyła mnie ta różnica pomiędzy Australią a Polską.
W Australii spędziłem naprawdę dobry rok
Wyjechałeś ze względów finansowych, ale czy myślisz że to doświadczenie oprócz zarobku coś dało ci innego? czy nauczyło cię czegoś pożytecznego? Czy myślisz, że takie doświadczenia wzbogacają człowieka?
Mimo rozłąki z moją rodziną i tęsknoty, nie żałuję tej decyzji. Oprócz poznania czegoś innego, zarobiłem nie małe jak na polskie warunki pieniądze, dzięki czemu otworzyłem swoją firmę, stworzyłem swojej rodzinie bezpieczne jutro. Tak wtedy robiło wielu, wielu Polaków. Myślę czasami że my Polacy mamy taką duszę, że szukamy, poznajemy i odkrywamy, ale przede wszystkim walczymy o byt.
Każdemu polecałbym wyjazd gdzieś, nawet jeśli jest to wyjazd ‘za chlebem’.
Wolny czas spędzałem z naszymi polskimi przyjaciółmi
Pamiętam jak zawsze mówiłeś jaka Australia jest niezwykła. Nigdy nie chciałeś tam zostać?
Chciałem tak naprawdę zostać, sprowadzić rodzinę, zacząć spokojniejsze życie, ale moja żona nie chciała opuszczać swoich rodziców i swoich korzeni. Zostaliśmy więc. Z jednej strony myślę, że dobrze się stało, z drugiej jestem przekonany, że w Australii byłoby nam lepiej i mielibyśmy większe możliwości.
Australia to piękny kraj
Tata po przyjeździe otworzył swoją firmę w Łebie i przez lata ciężko pracował. Zawsze wspominał pobyt w Australii jako jeden z lepszych epizodów w jego życiu. To on zasiał we mnie ciekawość i sprawił, że pewnego dnia kupiłam bilet do Australii i ruszyłam zobaczyć czy ten kraj faktycznie jest rajem na ziemi o jakim zawsze opowiadał.
Mój tata zawsze przyjmował moje pomysły na życie z otwartym umysłem, nigdy ich nie krytykował, mimo że często nie rozumiał moich wyborów. Z okazji Dnia Ojca życzę wszystkim tatom, żeby byli tacy jak mój – otwarci, kochający i zawsze byli przy was, kiedy będziecie ich potrzebować.