
Bez kategorii
Follow the Expat: Życie w Walencji, Dany
Destinations

Joanna Horanin

Cześć! 👋 Jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. Jeśli uważasz, że moje artykuły są pomocne, będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli dołączysz do mnie na Instagramie lub . Wsparcie od czytelników takich jak Ty wiele dla mnie znaczy i pomaga utrzymać tę stronę przy życiu. Dziękuję! 🙏Joanna Horanin
To już trzecia część serii Follow the Expat, gdzie spędzamy czas z ludźmi mieszkającymi poza granicami swojego kraju.
Dzisiaj jesteśmy w Walencji i spotykam się z Danym – Amerykaninem, który mieszka tutaj już od ponad 10 lat.
Zobacz spacer po Porto z Magdą.
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez Dany’ego i Thijs do ich hoteliku w Walencji – Bed and Breakfast Valencia Mindfulness Retreat. Spędziłam tam 2 dni. Pomyślałam, że będzie to doskonała okazja, aby poprosić Dany’ego, by został kolejny bohaterem serii Follow the Expat. Wypytałam go o jego życie w Walencji i jego ulubione miejsca.
Powiedz nam coś o sobie
Cześć, jestem Dany. Jestem z Holandii i mieszkam w Walencji ponad 10 lat. Prowadzę tutaj Bed&Breakfast.

Inspirująca historia
Dany mówi, że jest z Holandii, ale tak naprawdę urodził się na Hawajach i przeprowadził się do Europy w wieku 20 lat. Jego osobista historia jest pełna zwrotów akcji i dość nieszczęśliwych zdarzeń. Jest on żywym dowodem na to, że cokolwiek stanie na Twojej drodze jesteś w stanie z tym walczyć i wyjść z tego silniejszym. Nie mogę z Tobą podzielić się całą jego historią. Po prostu pamiętaj, że Dany to niesamowita osoba i na swój sukces pracował bardzo ciężko całe lata.
Kiedy miałem 20 lat zostawiłem wszystko i pojechałem do Europy. Na początku jeździłem wszędzie na stopa i przeżyłem naprawdę super przygody. Potem znalazłem się w Holandii i tam osiadłem i mieszkałem przez 20 lat. Tam też poznałem Thijs i razem zaczęliśmy snuć plany na przyszłość. Przyjechaliśmy do Walencji i przez przypadek znaleźliśmy doskonałe miejsce na B&B. Postanowiliśmy się tutaj przenieść, zostawiając w Holandii rodzinę, znajomych i dobre prace.
Dany i Thijs mieli bardzo bliskiego przyjaciela w Walencji, którego odwiedzali dość często. Paul miał 69 lat i był, jak to Dany określił, starszym panem. Pewnego razu Dany i Thijs rozmawiali o tym jak pięknie byłoby przeprowadzić się do Hiszpanii. Paul się zaśmiał. ‘Tak, tak, marzyć zawsze można’ – powiedział.
Wkrótce potem u Paul’a zdiagnozowano chorobę mięśni. Jego zdrowie znacznie się pogorszyło i w końcu zmarł w swoim mieszkaniu.
Po pogrzebie, Dany i Thijs zdecydowali się przenieść do Walencji. Dużo o tym wcześniej rozmawiali i stwierdzili, że jest to doskonały moment na przeprowadzkę. Thijs przyjechał jako pierwszy i szybko znalazł miejsce, które od razu pokochał. Parę miesięcy później dołączył do niego Dany.

Wyszliśmy na zewnątrz i szliśmy ulicą. Podniosłem ręce ku niebu i powiedziałem ‘Paul, udało się!’ W tym momencie biały gołąb przysiadł zaraz obok mnie. Wziąłem to za znak od Paul’a, który dokładnie w tym samym miejscu kiedyś powiedział ‘tak, tak, marzyć zawsze można’.
Przez parę lat Dany i Thijs żyli w malutkiej kanciapce w apartamencie, który wynajmowali i w tym samym czasie pracowali nad stworzeniem swojego wymarzonego B&B.
Martwiłem się na początku, kiedy przyjechaliśmy tutaj. To była ta niepewność. Zostawiłem dobrą pracę w Holandii, moich przyjaciół. Zrobiłem to dla mojego partnera, szczerze mówiąc. Kiedy spałem na podłodze w tym malutkim pokoju, myślałem – czy naprawdę po to tutaj przyjechałem? Ale potem zobaczyłem jak szczęśliwy był mój partner, jak bardzo zrelaksowany mimo trudności, i wiedziałem, że było warto.
W tym czasie w Walencji było bardzo dużo B&B. Szybko więc trzeba było wymyślić plan działania. Thijs zdecydował, że chciałby, oprócz pokoi, zaoferować coś innego swoim gościom. Skupił się więc na medytacji i tzw. mindfulness, czyli treningach uważności.
Ich Bed and Breakfast Valencia Mindfulness Retreat to nie tylko zakwaterowanie. Jest to powiązanie miejsca, gdzie można poćwiczyć yogę lub medytację z pokojami do wynajęcia. Ludzie, którzy tutaj przyjeżdżają, uczą się medytować, ale także mają szansę na poznanie innych podróżnych i zobaczenia najlepszych miejsc w mieście.

Po 11 latach życia w w Walencji, Thijs i Dany osiągnęli już w zasadzie wszystko, co chcieli. Nie śpią już na podłodze i cieszą się życiem w pełni.
Obaj są dumni z tego, co mają i naprawdę to, w jaki sposób sobie poradzili, jest warte uznania.
Życie w Walencji
Dany kocha miasto, w którym mieszka. Nie zamieniłby go na nic innego. Wydaje się, że jest zadowolony z tego, co ma, co w dzisiejszych czasach jest dość rzadko spotykane wśród zwykłych ludzi.
Nie potrzebuję więcej. Mam gdzie mieszkać, robię to, co kocham. Mam swojego partnera i mieszkam w najpiękniejszym mieście w Europie. Jest tutaj plaża, są ścieżki rowerowe i jedzenie jest przepyszne. Jestem szczęśliwy.
Życie w Walencji traktuje go bardzo dobrze. Dany jest w wieku moich rodziców, a wygląda jakby był starszy o parę lat ode mnie. Mówi, że to przez to, że nie ma dzieci, ale ja myślę, że to jego styl życia.
Dany jest bardzo aktywny i sprawny fizycznie. Na rowerze jeździ wszędzie i prawie w ogóle nie używa samochodu. Jego rower to jego główny środek transportu. Przebywanie na zewnątrz, medytacja, dobra dieta – to wszystko, co potrzebujesz, aby dobrze wyglądać i dobrze się czuć.

Ponieważ jest on tak zapalonym rowerzystą, nic dziwnego, że zabiera mnie na zwiedzanie na rowerze. Udajemy się do zaprzyjaźnionej wypożyczalni, gdzie przesympatyczna włoska rodzina wypożycza rowery i hulajnogi turystom. Ich sklep znajduje się zaraz przy głównym placu.
Wskakujemy na rowery i Dany prowadzi mnie przez zatłoczone ulice do miejsca, które kiedyś sam odkrył – małego parku. Tutaj zatrzymujemy się na odpoczynek, co u Dany’ego oznacza zejście z roweru i szybki spacer. Jest gorąco, a ja mam małe problemy, aby nadążyć za jego tempem. Mam nadzieję, że też będę taka sprawna jak będę w jego wieku.

Idziemy dalej, do Ogrodów Królewskich, gdzie kiedyś znajdował się pałac. Zamawiamy kawę w kiosku i siadamy w cieniu drzewa, aby odsapnąć.

Wydaje się, że Dany ma wszystko i tak naprawdę nic w tym mieście mu nie przeszkadza. Zadaję mu jednak to pytanie.
Nie lubię tego, że ludzie tutaj są tacy zdystansowani. Nie można tak naprawdę z nimi nawiązać znajomości. Znam język, staram się, aby kogoś poznać, ale Hiszpanów tak naprawdę nie obchodzi jakiś tam eskspata. Mają swoje życie. Mamy tutaj paru przyjaciół, ale to tylko tyle.
Ta odpowiedź mnie zaskoczyła, bo słyszałam ją od wielu innych osób, które mieszkają w Portugalii, czy Tajlandii. Wydaje się, że to wspólny nasz problem. Kiedy przeprowadzasz się gdzieś w dorosłym życiu, ciężko jest znaleźć przyjaciół.
Dany i Thijs nadal są jednak zadowoleni z tego, co mają. Korzystają z życia jak tylko się daje. Pracują przez większość roku, zapraszając turystów do swojego domu.
Dany wstaje bardzo wcześnie i przygotowuje swoje sławne śniadanie. Thijs w tym czasie prowadzi medytację dla gości, a potem pomaga Dany’emu. Po śniadaniu sprzątają i czekają na nowych przyjezdnych.


Ich mieszkanie, w którym mieszkają na co dzień, znajduje się bardzo blisko ich hotelu. Zawsze więc są otwarci na propozycje gości i chętnie spędzają z nimi czas.
Zimą zamykają biznes i jadą do Tajlandii po słońce i aby doładować baterie.
Żaden z nas nie lubi zimy. Zazwyczaj więc jedziemy gdzieś, gdzie jest ciepło. Ostatnio jeździmy do Tajlandii. Wcześniej byliśmy parę miesięcy w Południowej Ameryce, a jeszcze wcześniej w Południowej Afryce. Taki styl życia nam bardzo odpowiada.
Biznes
Dany robi rezerwację na lunch w bardzo popularnej restauracji niedaleko jego domu. Mamy trochę czasu, więc zaprasza mnie do kolejnego mieszkania, które wynajmuje turystom i które przynosi dodatkowy dochód.
Jest to pięknie wykończony strych w starej kamienicy. Wchodzę z nim na górę po schodach głośno się zastanawiając gdzie my w ogóle idziemy. Dany śmieje się i mówi, że sam budynek może nie wygląda super, ale mieszkanie mi się na pewno spodoba.
I ma rację. Cały strych jest niesamowity. Chciałabym tam się kiedyś zatrzymać na wakacje. W środku jest wszystko, czego można potrzebować w czasie krótkich wakacji w Walencji – kuchnia, łazienka, nawet mały balkonik. A do tego całość jest zrobiona ze smakiem i gustem.

Thijs i Dany mają naprawdę świetny gust. Obaj są biznesmenami, nawet jeżeli sami o sobie tak nie myślą. Wiedzą jak zarobić, inwestują wszystko mądrze i żyją skromnie z tego, co zarobią.
Dużo pracują w ciągu roku, kiedy są w Walencji. Prowadzenie B&B wymaga od nich ciągłego bycia na miejscu. Goście przychodzą i odchodzą przez cały dzień.
Mają też zupełnie inne osobowości i prowadzenie takiego biznesu było dla nich nieco trudne na samym początku.
Musieliśmy podzielić obowiązki na samym początku i dostosować je do tego, co lubimy robić. Ja jestem dość towarzyski, więc to ja robię śniadania i zabawiam gości. Thijs lubi mieć swoją przestrzeń. Dlatego właśnie to on prowadzi medytację i to jemu przypada cała administracja. W ten sposób nie wchodzimy sobie w drogę i możemy nadal być razem.
Na lunch udajemy się do bardzo modnej restauracji, gdzie za 15 Euro dostajemy lunch złożony z trzech dań.
Dany nie ma za bardzo czasu dla siebie w ciągu roku. Zawsze musi być dostępny, aby przywitać kogoś nowego.
Kiedy mam trochę czasu, chodzę na siłownię. Czasami wychodzimy na drinki z przyjaciółmi. Bed and Breakfast zajmuje mi bardzo wiele czasu i naprawdę mam go mało na przyjemności. Lubimy chodzić do teatru, do muzeum, na koncerty. Ale, szczerze mówiąc, obaj bardzo dużo pracujemy.
Na szczęście, Thijs i Dany mają zimę, na którą zawsze czekają. Tak, ciężko pracują przez większość roku, ale kto nie chciałby móc uciec w tropiki i tam zimować? W końcu, aby mieć coś z życia, trzeba także coś poświęcić.
Porady ekspata
Uważam, że najlepszymi przewodnikami są zawsze osoby, które mieszkają w danym miejscu. Dlatego właśnie w tej serii proszę moich bohaterów o porady dla turystów i potencjalnych ekspatów. A oto, co radzi Dany.
Dwa miejsca, które trzeba zobaczyć w Walencji
- Szczyt Wieży Micalete przy Plaza de la Virgen, zaraz niedaleko jedynego i najprawdziwszego Świętego Grala.
- Park Turia, gdzie można popływać na łódkach w kształcie łabędzi i pobyć wśród natury w samym centrum miasta.
Zajdź z utartej ścieżki: Ukryte skarby Walencji
Chcesz zobaczyć coś niezwykłego? Marzysz o odkryciu nowych miejsc i spróbowaniu lokalnych smaków lub doświadczeniu życia w miastach i krajach na świecie?
Zostań Patronem The Blond Travels! Jako Patron otrzymasz ode mnie wskazówki i porady na temat ukrytych miejsc, które odwiedzam.
Oto jedno miejsce, które rekomenduje Dany:
Restauracja L’Estibador to świetne miejsce na paellę z homarem! Znajduje się zaraz przy plaży dla nudystów – Pinedo, tylko 15 minut rowerem od Arts and Sciences Centre.
Mam dla Ciebie jeszcze 3 ukryte miejsca! Chcesz wiedzieć więcej, zostań Patronem serii Follow the Expat!
Porada dla osób, które chcą przeprowadzić się do Walencji
Zazwyczaj proszę moich gości o jedną poradę, ale Thijs i Dany podzielili się ze mną wieloma interesującymi rzeczami, które przekazuję Tobie.
Zakwaterowanie
Kto potrzebuje kupować? Wynajęcie 60-metrowego mieszkania w Walencji to koszt około 450 Euro – 800 Euro, w zależności od okolicy i odległości od głównego placu. Sprawdź oferty na Idealista i Fotocasa.
Jeżeli masz to szczęście i pracujesz zdalnie, Walencja będzie dla Ciebie doskonałym miejscem. Przy zarobkach 1000 Euro miesięcznie możesz żyć wygodnie, opłacić rachunki i wychodzić na lunch 5 razy w tygodniu.
Godziny posiłków w Walencji
Desayuno (śniadanie): 7 – 9 rano
Almuerzo (przekąska w połowie poranka): 10:30 – 11
La Comida (Lunch): 14-15:30
Merienda (przkąska): 17:30-19:30
La hora del aperitivo (tapas): 20:30-22:00
La Cena (obiad): 21:00-23:00
Jeżeli chcesz żyć jak tutejsi mieszkańcy i będzie jadł tyle, co oni, a do tego doliczysz parę przerw na kawę i dwa drinki w barze, to zostanie Ci tak naprawdę 4 godziny na pracę i inne nudne rzeczy.
Nauka hiszpańskiego
Z tymi określeniami Thijs i Dany nie mogli sobie poradzić:
- No te peocupes – jest to wyrażenie, które oznacza coś w stylu ‘nie martw się’, ale stosuje się je wtedy, kiedy jesteśmy zmartwieni.
Na przykład:
Złamałem rękę i mam ją w gipsie. Pytam więc lekarza – jak długo będę miał ten gips.
Lekarz: No te preocupes.
Nie, no jasne…Pewnie, że jestem preocupes. Mam złamaną rękę i nie mogę wykonywać swojej pracy.
Inny przykład:
Sąsiadowi przeciekają rury i woda leje się nam na podłogę.
Sąsiad: No te preocupes.
No przecież jestem pre-occuped, woda leje mi się na mój piękny stół śniadaniowy. - No pasa nada – wyrażenie, które stosuje się, kiedy sporo się dzieje.
Przykład:
Przepraszam, że nadepnąłem ci na nogę. Czy wszystko ok?
No pasa nada. Tak, nadepnąłem ci na nogę.
Albo:
Nie, nie mogę przyjechać jutro odebrać kanapę, którą u ciebie zamówiłem, bo jadę na wakacje. Kanapa musi być gotowa na jutro.
No pasa nada, to przyjedź po wakacjach. - Puente – dzień wolny od pracy. Skoro jutro jest dzień wolny od pracy, a dziś jest środa, to zobaczymy się w piątek. Nie, nie w piątek, w poniedziałek, bo piątek też jest puente. Czyli dzień wolny od pracy po dniu wolnym od pracy, też jest dniem wolnym od pracy.
Dany i Thijs prowadzą Bed and Breakfast Valencia Mindfulness Retreat. Jest to idealne miejsce dla osób, które chcą odpocząć i się zrelaksować, oraz zobaczyć to, co najlepszego ma Walencja. Swój pokój możesz zarezerwować tutaj.
Mam nadzieję, żę podobał Ci się ten odcinek serii Follow the Expat. Pamiętaj, że na blogu mam też inne posty z tej serii. Jeżeli chciałbyś mnie wesprzeć, możesz to zrobić zostając jednym z Patronów The Blond Travels.