Kiedyś jeden z moich znajomych, przy okazji konwersacji o karierze, pieniądzach i pracy, powiedział: “jeżeli nie wiesz jak dobrze odpocząć, nigdy do niczego nie dojdziesz”. Jako, że mój znajomy był człowiekiem, który znany był ze swojego zamiłowania do przeróżnych wierzeń, przesądów i ciągle wymyślał swoje teorie na temat wszystkiego, więc jego stwierdzenie uznałam za lekką przesadę. Poza tym wtedy pracowałam w korpo, gdzie przeważnie udawałam, że coś robię i nigdy nie czułam się przez swoją pracę przemęczona, a co za tym idzie, nie uważałam, że potrzebuję jakiegoś specjalnego odpoczynku.
Tak było aż do niedawna, kiedy zaczęłam uczyć przez internet, blogować i stałam się panią swojego czasu. Fajnie jest tak pracować dla siebie i nie mieć szefa, którego abstrakcyjne rozkazy musisz wykonywać. Problem jednak pojawia się kiedy przestajesz zauważać, że pracujesz 24 na dobę, 7 dni w tygodniu i powoli, stopniowo się wypalasz. Tak właśnie było ze mną. Musiałam w końcu zmusić się do odpoczynku i przyrzekłam brać jeden dzień wolnego od pracy przynajmniej raz w tygodniu.
Ten dzień nazwałam “Dzień Ja” albo “Joanna’s Day” i celebruję go już od paru miesięcy. Ustalam go sobie na tydzień przed i zawsze pilnuję, żeby wtedy zrobić coś fajnego dla siebie. Po pewnym czasie zauważyłam, że po takiej przerwie zaczęłam naprawdę być bardziej produktywna
Poniżej podaję wam sposób na Dzień Ja. Jestem pewna, że nie odkryłam nic nowego i że wielu z was przynajmniej część z tego stosuje na co dzień. Ale może i znajdą i tacy, którzy skorzystają z tego artykułu i zmotywuje ich to do większego zadbania o własne zdrowie psychiczne i fizyczne.
Warto też wspomnieć, że nie jest to tylko post dla pracujących zdalnie, ale również dla tych, którzy pracują w firmach, dla matek, których pracą jest wychowywanie dzieci i dbanie o dom i dla zabieganych studentów. Każdemu bowiem przyda się taki dzień.
“Dzień Ja” – O co chodzi?
Dzień Ja to dzień, w którym Ty powinieneś być dla siebie priorytetem. Chodzi tutaj o twoją przyjemność, wyciszenie i oderwanie się od codziennych obowiązków. Taki dzień powinieneś zaplanować z wyprzedzeniem, w szczególności jeżeli masz dzieci, rodzinę i inne obowiązki. Aby go dobrze spędzić powinieneś większość czasu pobyć ze sobą sam na sam.
Jeżeli nie możesz zorganizować sobie całego dnia dla siebie, to wystarczy ci tylko parę godzin, podczas których naładujesz baterie.
Poniższe sposoby na odreagowanie tygodnia są tylko moimi sposobami. Ty możesz wymyślić swoje, które będą dostosowane do twoich potrzeb.
Jak spędzam Dzień Ja?
Długi prysznic
W ciągu tygodnia nie mam czasu na długie, poranne prysznice. Przeważnie budzę się na godzinę przed moją pierwszą lekcją i wszystkie poranne czynności, łącznie z prysznicem, wykonuję automatycznie. Dzień Ja to dla mnie czas kiedy mogą wykonać peeling, nałożyć maskę na włosy i na ciało nałożyć olejek kokosowy, który w Tajlandii jest moim jedynym balsamem. W łazience mogę wtedy spędzić prawie 20 minut!
Dobre śniadanie
Codziennie moje śniadanie składa się przeważnie z musli i mleka sojowego lub sezamowego. Po 5 dniach takiego jedzenia jestem nieco znudzona. Dlatego w Dzień Ja śniadanie jem w jednej z moich ulubionych knajpek w Chiang Mai. Zaletą mieszkania tutaj jest to, że jedzenie w barach i restauracjach jest tanie. Nie będę udawać, że jem w ten dzień bardzo zdrowo, bo byłoby to dalekie od prawdy. Zamawiam to na co mam ochotę, od jajecznicy po wrapy z humusem.
Jeżeli próbujesz zaoszczędzić to możesz śniadanie przygotować sobie w domu. Po prostu zrób zakupy o dzień wcześniej. Dobrze jest jeżeli śniadanie ładnie wygląda i składa się z czegoś co naprawdę lubisz i na co naprawdę masz wtedy ochotę.
Staraj się nie jeść przy włączonym telewizorze, czy komputerze. Ja mam nawyk jedzenia śniadania i sprawdzania maili w tym samym czasie, ale w Dzień Ja staram się skupić nad tym co jem. Wszystko smakuje wtedy o wiele lepiej.
Kawa, herbata i ciastko
Dobra kawa to dla mnie w ciągu dnia priorytet, obojętnie czy pracuję czy nie. W Dzień Ja staram się naprawdę nią delektować. I znowu, nie patrzę w ekran komputera, nie rozpraszam się i jedyną rzeczą, którą pozwalam sobie robić to czytanie książki. Wszystko umilam sobie także czymś słodkim. Normalnie odmawiam sobie ciastek i czekolady, ale w Dzień Ja robię wyjątek i do kawy kupuję sobie croissanta lub ciasto czekoladowe, które uwielbiam.
Nie ukrywam, że na kawę w Chiang Mai zawsze wybieram się do tutejszych pięknych kafejek. Zdecydowałam się tym razem nie kupować francuskiej prasy, którą uwielbiam. W większości dlatego, że kiedy mam kawę pod ręką to wypijam jej niewyobrażalne ilości, ale też dlatego, że nie chcę kupować zbyt wielu rzeczy i martwić się co z nimi później zrobić.
Coś dla ciała
Tajlandia to raj jeżeli chodzi o zabiegi na ciało. 2 godziny masażu kosztuje 30 Złotych, manicure z pedicurem to tylko 40 Złotych. Raz w tygodniu korzystam przynajmniej z jednego zabiegu.
W Polsce kosmetyczki i fryzjerzy także nie są drodzy, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Skorzystanie z zabiegu to nie tylko coś dobrego dla ciała, ale także dla ducha. Jest to zawsze dobra okazja aby wyrwać się z domu i zrobić coś dla siebie.
Przyznam wam się też szczerze, że czasami mam lenia i nie chce mi się wychodzić. Wtedy zostaję w domu, robię peeling twarzy i nakładam maseczkę. W Tajlandii jest wiele niezwykłych, dziwnych ale także bardzo skutecznych maseczek, które lubię testować. Jestem jednak wielką zwolenniczką polskich produktów i tęsknię za moją maseczką Babci Agafii. Jeżeli ktoś z was się wybiera do Tajlandii to zawsze może mi przywieźć małą tubkę 🙂
Nie dla komputerów i mediów społecznościowych
To jest dla mnie najtrudniejsza ze wszystkich rzeczy – odłączenie się choć na parę godzin od telefonu, Facebooka, Twittera i innego Instagrama. Zawsze staram się pilnować biznesu na bierząco, a to wiąże się z ciągłym sprawdzaniem maila i messengera. Czasami jestem sama tym zmęczona. Dlatego ważne jest dla mnie oderwanie się od szumu internetowego. Tak naprawdę, przez cały weekend staram się nie zaglądać do internetu i jeżeli już to robię to żeby ściągnąć film, lub poczytać blogi.
Długa drzemka
W ciągu tego dnia muszę się wyspać, co z trudem przychodzi mi w tygodniu. Albo więc śpię do późna w Dzień Ja albo po południu ucinam sobie długą drzemkę.
Kolacja z ukochanym
W tygodniu Chris i ja mamy mało czasu dla siebie, mimo że pracujemy w tym samym mieszkaniu. On pracuje nad swoimi projektami, ja nad swoimi. Dlatego w Dzień Ja zawsze spędzamy nieco czasu ze sobą, idziemy do kina, na kolację, na drinki, albo zostajemy w domu i oglądamy filmy. Związek zawsze musi przecież być pielęgnowany.
Rób to, co sprawia ci przyjemność
W ten dzień jestem hedonistką. Robię tyko to, co sprawia mi przyjemność. Jeżeli mam ochotę spotkać się ze znajomymi, robię to. Jeżeli chcę zostać w domu i przeleżeć ten dzień w łóżku, to nie odmawiam sobie tego. W tym dniu regeneruję siebie i przygotowuję się na kolejny tydzień pracy.
W Dniu Ja jestem egoistką i myślę tylko wyłącznie o sobie i o swoich potrzebach. Nie ma w tym nic złego. Jak mówi Dagmara Skalska, autorka Projektu Egoistka, “egoizm to nie grzech” i z tym stwierdzeniem zgadzam się w stu procentach. W dzisiejszych czasach, gdzie dom, rodzina, praca i obowiązki sprawiają, że zapominamy o sobie, warto poświęcić chociaż jeden dzień na regenerację. Zgadzacie się?