Na początku chciałabym poprosić, żebyście, drodzy czytelnicy, podczas czytania tych historii nie oceniali powierzchownie nikogo i mieli otwarte umysły. Miejcie na uwadze, że żyję w kraju grzeczności i uśmiechu, ale również w kraju, gdzie stwarza się pozory i nie mówi się pewnych rzeczy na głos.
Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby wam trochę przybliżyć jak to jest żyć w Tajlandii. Nie zawsze jest to życie usłane różami, czasami napotyka się na przeszkody, czasami pewne rzeczy człowieka bardzo wkurzają, ciągle czegoś się nie rozumie i trzeba się uczyć nowych rzeczy. Tak to już tutaj jest. Z drugiej strony, jest to kraj, gdzie żyje się łatwiej (przynajmniej nam, expatom), gdzie świeci słońce i nie czuje się ciągle stresu. Często sytuacje, które cię zaskoczyły, zdenerwowały, czy zszokowały zamieniają się w śmieszne anegdoty, które można poóźniej opisać na blogu. Dzisiaj opowiem wam parę historyjek z mojej szkoły.
Teacher (tłum. nauczyciel) T. nie jest generalnie moim szefem, ale że jako jeden z niewielu w szkole mówi po angielsku i 20 lat temu był w Stanach, więc coś tam o tych białych wie, to przyszło mu w udziale zajmować się moją skromną osobą. Teacher T. ma 56 lat, jest niski (musi mieć mniej niż 160 cm), lekko wyłysiały z małym brzuszkiem. Kiedy chodzi to własciwie biega małymi kroczkami i trudno za nim nadążyć. Teacher T. ma wiele hobby, m. in. jedzenie, spanie na lub pod biurkiem w pracy, picie dużej ilości whiskey w weekendy i oglądanie gołych penisów w internecie kiedy tylko ma ku temu okazję (o tym opowiem za chwilę).
Teacher T. mówi po angielsku trochę lepiej niż ja po tajsku, czyli trzeba do niego mówić bardzo powoli i zawsze w czasie teraźniejszym. Co prawda ma on magistra z anglistyki no ale zapomniało mu się już trochę, co jest pewnie rezultatem picia dużej ilości whiskey w weekendy i oglądania gołych penisów w internecie. Dzięki jego znajomości języka angielskiego i mojej tajskiego wkurzamy siebie nawzajem i stwarzamy sobie sytuacje, które wywołują w nas ogólną frustrację.
Teacher T. ma małego tableta, którego nosi ze sobą w zasadzie wszędzie. W ciągu przerw siedzi przy swoim biurku i wpatruje się w niego intensywnie. Parę razy, przez przypadek udało mi się zerknąć mu na ekran. Nie ulegało wątpliwości, że Teacher T. oglądał gejowskie porno. Podejrzewam, że większość swojego czasu Teacher T. spędza właśnie oglądając tego typu filmy. Czasami włącza się mu głos i po reakcji innych nauczycieli w pokoju nauczycielskim myślę, że dokładnie wiedzą co Teacher T. robi, ale nikt nic nie mówi. Po prawie dwóch latach mieszkania tutaj wydaje mi się, że to działa w ten sposób: Teacher T. jest facetem, a faceci lubią porno i jest to całkowicie normalne, że sobie umila czas w pracy oglądając uprawiających seks młodych mężczyzn. Albo po prostu nikomu się nie chce zwracać mu uwagi.
Z ukrytej kamery – zmęczony Teacher T. śpi pod biurkiem
Innym razem robiłam mu zdjęcia podczas szkolnej ceremonii. Musiałam coś nacisnąć, bo nagle otworzyły się zdjęcia zapisane na tablecie. Tak, drodzy czytelnicy, były to zdjęcia gołych penisów różnych kolorów i rozmiarów, czasami tylko zakrytych kolorowymi majtoszkami z lateksu.
Mimo różnicy wieku i bariery językowej mamy z Teacher T. wspólne zainteresowanie – oboje lubimy pić whiskey w weekendy (bo ja akurat na penisy w internecie nie patrzę). Teacher T. zaprosił mnie i Chris’a na małe party do swojego znajomego Juck’a. Juck okazał się być bardzo przystojnym mężczyzną w śrendim wieku. Niestety, był jeszcze większym gejem niż Teacher T. Do tego przez cały wieczór siedział obok Chris’a i trzymał go za rękę. Muszę powiedzieć, że zażenowanie mojego chłopaka tak mnie ubawiło, że jeszcze czas od czasu Juck’a podpuszczałam. No ale ja nie o tym: Teacher T. przyprowadził ze sobą 17-letniego chłopca, którego przedstawił nam jako swojego siostrzeńca. Im więcej whiskey się lało tym stawało się coraz bardziej oczywiste, że chłopiec siostrzeńcem bynajmniej nie był. W końcu Teacher T. musiał przyznać, że chłopiec jest jego kochankiem, który nie tylko uczy się jeszcze w szkole, ale także ma żonę. Pozostali tajscy goście przyjęli to jako rzecz oczywistą i oprócz mnie i Chris’a nikt tym faktym zaskoczony nie był.
Ladyboyami w Tajlandii nazywa się osoby urodzone jako mężczyźni, ale chcących być kobietami. Jest ich tutaj bardzo dużo. Dlaczego tak się dzieje wytłumaczyłam w jednym z moich poprzednich artykułów: http://theblondtravels.com/?p=830. Ladyboye to tutej 3 płeć. Przważnie mówi się o nich jako ‘one’ , ale nie można powiedzieć, że są kobietami. W mojej szkole, w prawie każdej klasie jest jeden ladyboy. Podczas mojej pierwszej lekcji zwróciłam ladyboyowi uwagę, żeby przestała używać telefonu i skupiła uwagę na lekcji. Po paru minutach, kiedy moje uwagi nie docierały, postanowiłam zabrać jej telefon. ‘Nie, nie, proszę pani’ protestowała uczennica. Nagle jej koleżanka obok wyrwała jej telefon z ręki i pokazała mi na co tamta tak intensywnie patrzyła. Na zdjęciu była wagina. ‘Proszę Pani’ powiedziała koleżanka ladyboy’a ‘Ona chce mieć taką, na operację. Ale też myśli o innej. Pokażę pani’. Nie ma jak to wybieranie waginy z internetu podczas lekcji angielskiego.
Świąteczna rewia mody – ladyboy przebrany za króliczka rozbiera swojego kolegę
Tajowie nie obchodzą świąt, ale Teacher T. uparł się w zeszłym roku, żeby zorganizować apel na święta. Miałam przyprowadzić zacnych gości w postaci mojej siostry i 2 koleżanek, żeby było uroczyście i uczniowie mogli zobaczyć, że biali chcą odwiedzać ich szkołę, zrobić sobie z nami foty, a później wrzucić na fejsa. Na apelu była rewia mody (2 razy po 15 minut), tańce uczennic w kusych spódniczkach i…jasełka po tajsku. Na scenie zamiast szopki stał wielki Mikołaj z kartonu z zezowatymi reniferami, a Maryję grał jeden z ladyboy’ów, która urodziła Jezusa ze słomy, a poźniej przchadzając się jak prawdziwa modelka, rozrzucała słodycze rozentuzjamowanym uczniom. Cały apel trwał 3 godziny i ladyboy jako Maryja zrobiła wśród moich znajomych prawdziwą furorę.
Dziewica Maryja rozdaje cukierki
Tajowie wiedzą jak się bawić. Wierzcie mi. Jeśli myślicie, że Polacy lubią imprezy to jesteście w błedzie. Tajowie nie imprezują, oni chłoną imprezę, wciągają ją całymi sobą, a potem emitują tą imprezową energię swoimi uśmiechami, śpiewami i tańcami. Z jakiegoś powodu czuje się w powietrzu, że każdy z nich nie myśli w tym czasie o niczym innym niż o tym, żeby się dobrze bawić.
W szkole mamy często ceremonie i imprezy. Na dzień nauczyciela mamy grilla, gdzie whiskey leje sie litrami, podobnie było podczas zabawy noworocznej, dnia sportu i świątecznego grila. Ponieważ moi uczniowie są wystarczająco dorośli to piją razem z nauczycielami. Czasami te imprezy kończą się kiedy jeden z nauczycieli już nie może mówić i trzeba mu pomóc w dostaniu się do domu.
Jeden z nauczycieli grający kobietę w szkolnym przedstaiwniu na imprezie noworocznej
Tajska szkoła to przede wszystkim organizacja bez organizacji. Miesiąc temu powiedziano mi kiedy mam międzysemestralny urlop. Szybko więc zarezerwowałam bilet na wyspy. Po dwóch tygodniach Teacher T. oznajmił mi, że jednak nie przysługuje mi 10 dni, ale 7. Musiałam naprawdę walczyć o to, żeby zachować ten sam termin na jaki się wcześniej szkoła zgodziła.
Przez ostatnie dwa tygodnie wystawialiśmy oceny. Najpierw je trzeba napisać ręcznie, a potem przenieść to do Excel’a. Zajęło mi trochę, żeby to wszystko zrobić i zadowolona oddałam wydrukowane tabelki Teacher’owi T. do sprawdzenia. ‘Oh, Joanna…zapomniałem ci powiedzieć, że w tym półroczu mamy inny formularz. Musisz to zrobić jeszcze raz’. Jako, że tutaj się nic głośno nie mówi to zacisnęłam zęby i zrobiłam wszystko jeszcze raz. Teacher T. po sprawdzeniu zatwierdził oceny, tylko po to, żeby wieczorem do mnie zadzwonić i powiedzieć mi, że oblałam za dużo uczniów i że obniża to średnią szkoły. Na drugi dzień na moim biurku leżały tabelki z całkowicie zmienionymi ocenami. Nawet uczniowie, którzy na egzamin nie przyszli zdali z dość dobrym wynikiem. I bądź tu człowieku dobrym nauczycielem.
I mała historyjka na zakończenie:
Siedziałam sobie raz w pokoju nauczycielskim i słyszałam, że Teacher T. rozmawia z jednym z uczniów. Co jakis czas dochodziły do mnie słowa ‘sucking’ (lizanie) i ‘fucking’ (pieprzenie – w sensie seksualnym). Najpierw myślałam, że się przesłyszałam, ale po jakimś czasie musiałam zapytać Teacher T. o czym rozmawiają. ‘Ten uczeń’ odpowiedział Teacher T. ‘pyta się jaka jest różnica między ‘fucking’ i ‘sucking’. Próbuję mu to wyjaśnić, ale może go po prostu wyślę go na konsultację do Juck’a’. Mam nadzieję, że on tylko żartował.
Szkolny grill
Czego chcielibyście dowiedzieć się o życiu w Tajlandii? Nie bójcie się zapytać!