
Podróże
Norwich: Malownicze literackie miasteczko w sercu angielskiej prowincji
Destinations

Joanna Horanin

Cześć! 👋 Jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. Jeśli uważasz, że moje artykuły są pomocne, będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli dołączysz do mnie na Instagramie lub . Wsparcie od czytelników takich jak Ty wiele dla mnie znaczy i pomaga utrzymać tę stronę przy życiu. Dziękuję! 🙏
Dagmarę z bloga Rozkminy Hadyny spotkałam podczas organizowanego przez nią Silent Reading Party – spotkania na którym po prostu w ciszy można poczytać. Książki lubię i lubię też podróże, więc postanowiłam poprosić ją o napisanie posta, który łączyłby te dwie rzeczy. I oto on – opowieść Dagmary o małym miasteczku w Anglii, które potrafi zauroczyć nie tylko zapalonego bibliofila i gdzie Dagmara mieszkała przez chwilę podczas studiów.
Jesień da się lubić. Ba, niektórzy jesieni wypatrują. Wyciągają swoje ulubione płaszcze i swetry z szafy. Owijają się ciasno szalikiem i z upodobaniem spoglądają na opadające, pożółkłe liście. Podnoszą z ziemi i obracają w dłoni lśniące kasztany. A w chłodne wieczory lubią zwijać się w kłębek na fotelu, przygarniać kubek parującej herbaty. Czuć pokrętną przyjemność z przygnębiającej melancholii monotonnej siąpaniny za oknem.
Nie ma lepszego miejsca, by dotkliwie pławić się w jesiennej aurze i bezczelnie nasączać się październikowym wiatrem czy listopadowym deszczem niż Wielka Brytania. I nie mówię tu o krzykliwym Londynie, a o zacisznych, uroczych miasteczkach wyłożonych kostką brukową, zabudowanych ujmującymi budynkami naśladującymi architekturę w stylu Tudorów. Z cichymi uliczkami, rzędami wiktoriańskich domów szeregowych, charakterystycznie wąskich, z miniaturowym ogródkiem koło drzwi, wykuszem w salonie, prostokątem prywatnego ogródka za domem, schodami na piętro, na których trudno się wyminąć. Z romańskimi zabytkami w centrum, gotycką katedrą, szybkim połączeniem z nabrzeżnym miasteczkiem, gdzie straszą zamknięte po sezonie wakacyjne atrakcje.
Takim miejscem jest Norwich w hrabstwie Norfolk. Norfolk to górna część „brzuszka” Wielkiej Brytanii, dwie-trzy godziny autobusem od Londynu na północy-wschód. Norwich to tętniące serce tego rolno-morskiego kawałka Anglii, malutkie, ale bardzo stare miasto z tradycjami, świetnym uniwersytetem, prześlicznymi widokami. Wielkością dorównuje takim polskim miastom jak Krynica Zdrój czy Szczyrk, mało zaludnione. Co jest w nim niezwykłego? To, że razem z Krakowem, Dublinem, Pragą czy Barceloną znajduje się na liście miast literatury UNESCO. Wielu pisarzy zaczyna swoją karierę właśnie tam, a marzeniem początkujących jest dostać się na studia z kreatywnego pisania na Uniwersytecie Anglii Wschodniej właśnie w Norwich.
Na UEA (University of East Anglia) prężnie działają studenckie koła pisarskie, młodzi ludzie zbierają się co tydzień, by wspólnie ćwiczyć swój warsztat pisarski, a co kilka miesięcy urządzają sobie open mic nights, czyli głośne czytania własnej twórczości w zarezerwowanej wcześniej knajpie. Jak na drożdżach powstają różnorakie kluby czytelników, inicjatywy i programy pisarskie, wydarzenia kulturalne. W umówionych porach spotykają się razem ochotnicy, którzy biorą udział w corocznym listopadowym NaNoWriMo, czyli międzynarodowym miesiącu pisania powieści. Biblioteki są imponujące i zachęcające, również dla obcokrajowców; największa z nich, The Millennium Library, wydaje największą ilość książek spośród wszystkich bibliotek w kraju. W bibliotece uniwersyteckiej można zgubić się między półkami, zasiąść przy biurku na wprost przeszklonych okien z fantastycznym widokiem na zielone błonia, za plecami mając regały uginające się od książek.
Miasto ma długą tradycję pisarską. W XIV. wieku mistyczka Julianna z Norwich została pierwszą kobietą, która napisała i opublikowała książkę w języku angielskim. W Norwich mieszkała dziewiętnastowieczna pisarka Anna Sewell i W.G. Sebald, uważany za jednego z największych niemieckich prozaików ubiegłego wieku. W 1970 roku pisarz Malcom Bradbury zainicjował studia magisterskie z kreatywnego pisania, na których uczą gwiazdy pokroju Margaret Atwood, a imponująca lista odnoszących sukcesy i publikujących absolwentów rozbita jest na stronie uniwersytetu na osiem podstron.
Norwich warto odwiedzić, najlepiej z książką. Jaką? Oto lista trzech brytyjskich pisarzy, których trzeba znać, każdy z nich w pewien sposób związany z miastem:
Neil Gaiman
„Gwiezdny pył” to nie jest najlepsza z książek tego wyśmienitego angielskiego pisarza fantasy, ale jej ekranizację kręcono między innymi na ulicy Elm Hill w Norwich. To niezwykle malownicza uliczka wyglądająca jak żywcem wycięta ze średniowiecza, częściowo zabudowana w stylu Tudorów – a na dodatek datuje się ją na XI. wiek! Podczas filmowania przemieniono ją w jedną z ulic fantastycznego świata w królestwie Twierdzy Burz, dokąd wędruje główny bohater w poszukiwaniu obiecanej ukochanej gwiazdy z nieba, która spadła za mur oddzielający świat rzeczywisty od świata magii. Szczerze doradzam jednak najpierw zajrzeć do przezabawnego „Dobrego omenu”, który Gaiman napisał razem z Pratchettem, a także „Amerykańskich bogów”, inteligentnej i świetnie napisanej powieści, w której świecie bóstwa i bogowie naprawdę istnieją, a ich żywot zależy od ilości i żarliwości wiernych.
Kazuo Ishiguro
Mówiąc o Norwich trudno nie wspomnieć o wybitnym pisarzu japońskiego pochodzenia, podwójnego laureata prestiżowej nagrody Bookera, jednego z najsłynniejszych absolwentów kursu kreatywnego pisania w Norwich – Kazuo Ishiguro. To twórca różnorodny i zaskakujący, stara się eksperymentować i wykorzystywać nowe gatunki w każdej książce. W „U schyłku dnia”/„Okruchach dnia” mistrzowsko ukazuje świat z punktu widzenia dumnego, zamkniętego w sobie i przywiązanego do służby kamerdynera, którego pozornie pozbawionej uczuć narracji nie można ufać. „Nie opuszczaj mnie” za zasłoną dymną typowej historii o angielskiej szkole z internatem przemyca głęboką refleksję etyczną na temat post-humanizmu w postaci elementów antyutopii i science-fiction. Najnowsza powieść Ishiguro, „Pogrzebany olbrzym”, przenosi czytelnika w czasu arturiańskie z domieszką magii, czyli pełnoprawne fantasy.
Ian McEwan
McEwan, również absolwent UEA, zaczął swoją karierę od krótkich, zwięzłych i dość makabrycznych historii gotyckich, które szybko okryły się złą sławą (można je poznać sięgając do antologii opowiadań „Pierwsza miłość, ostatnie posługi”); BBC zawiesiło produkcję jego sztuki ze względu na obsceniczność. W pewnym momencie kariery przezywano go nawet „Ian Makabra”. Jego najsłynniejsza powieść jednak to historyczna obyczajówka. Akcja „Pokuty” zaczyna się w epoce edwardiańskiej w pięknym, wiejskim dworku zamożnej rodziny, gdzie dorastająca dziewczynka widzi coś, czego nie powinna, czego nie rozumie i co źle to interpretuje, nieświadomie niszcząc życie swoim bliskim. Na przestrzeni lat rozgrywa się tragedia losów ludzkich pokrzyżowanych przez wojnę, a czytelnik zostaje uraczony opisaną na wysokim poziomie, realistyczną psychologią postaci, a także intelektualną grą metaliteracką w poszukiwaniu sensu pisania i opowiadania jako takiego.
Nawet jeśli nie będziecie mieć okazji odwiedzić Norwich tej jesieni, koniecznie sięgnijcie po któregoś z tych pisarzy, bo po prostu warto. Może zachęcą do odwiedzenia tej części Wielkiej Brytanii bardziej, niż kolorowe przewodniki.
Hadyna. Anglistka, brytofilka, tłumacz, doktorantka, geek. Rozkminia książki i inne takie takie na rozkminyhadyny.blogspot.com. Oprócz studiów zajmuje się pełnoetatowym wcielaniem się we wredną panią z kadr. Nie może wstać, bo kot na niej leży. Próbuje ogarnąć życie.