
Pamiętnik
Pamiętnik z Podróży: Jak nauczyłam się medytować w Valencia Mindfulness Retreat
Destinations

Joanna Horanin

Cześć! 👋 Jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. Jeśli uważasz, że moje artykuły są pomocne, będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli dołączysz do mnie na Instagramie lub . Wsparcie od czytelników takich jak Ty wiele dla mnie znaczy i pomaga utrzymać tę stronę przy życiu. Dziękuję! 🙏
Jest 2012 rok. Siedzę na poduszce w małym studio yogi, na przedmieściach Londynu. Mam zamknięte oczy, a moje ręce spoczywają na kolanach. Próbuję wdychać i wydychać powietrze spokojnie, jednocześnie skupiając się na moich odczuciach.
‘A teraz, wyobraź sobie tę cudowną, leczniczą energię otaczającą Twoje ciało przy każdy wydechu’ – mówi moja nauczycielka bardzo spokojnym głosem.
Zaczynam się wkurzać. ‘Jaka energia? Jak ona wygląda? Czy ma kolor? Jak mam sobie ją dokładnie wyobrazić? Czy powinnam czuć się dobrze? Czy powinnam w ogóle coś czuć?’ Naprawdę się wkurzam. Do tego czuję się jeszcze bardziej poirytowana, bo pozostali uczestnicy medytacji wydają się wiedzieć dokładnie jak to ma wyglądać. Mrużę oczy i widzę, że wszyscy siedzą z lekkimi uśmiechami na twarzy, wyglądając tak cholernie zen! Ja na pewno tak się nie czuję!
Dla mnie medytacja to tortura. Nie chodzi tylko o to, że nie mogę wyobrazić sobie tej ‘cudownej, leczniczej energii’ i że to wszystko brzmi dla mnie jak totalna bzdura, ale także o to, że czuję się jak przegryw. Powiedziano mi, że podczas medytacji muszę mieć czysty umysł, że muszę zaakceptować swoje myśli i pozwolić im przychodzić i odchodzić, a do tego mam skupić się na oddechu. Nie potrafię zrobić żadnej z tej rzeczy. Siedzenie bez ruchu jest dla mnie totalną torturą i powoli zaczynam nienawidzić medytacji. Mam dość. Zapisuję się więc na siłownię.
Parę lat minęło od tego czasu. Bardzo lubię yogę i gdziekolwiek mieszkałam, zawsze starałam się znaleźć studio, które nie było zbyt ‘hipi’ i gdzie mogłam ćwiczyć bez narażania się na gadki o cudownej, leczniczej energii.
(Nie zrozum mnie źle. W pewnym sensie jestem za duchowością i pewne jej elementy do mnie przemawiają. Ale są takie rzeczy, w które po prostu nie wierzę lub które ktoś musi mi wytłumaczyć. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić ‘cudownej leczniczej energii’. Jest to dla mnie zbyt abstrakcyjne. )
W zeszłym roku także próbowałam medytacji z paroma aplikacjami, także ze słynnym Headspace. Nie było tak źle, ale mój umysł skakał z jednej myśli na drugą i przekonałam się, że medytacja nie jest dla mnie.
To dość długi wstęp do całej historii, ale chciałam, abyś wiedział jak czułam się do tej pory jeżeli chodzi o medytowanie i jak wielki wpływ miało na mnie Valencia Mindfulness Retreat.
Valencia Mindfulness Retreat to małe B&B (Bed and Breakfast), które było chyba jednym z lepszych miejsc, w których się kiedykolwiek zatrzymałam. Dany i Thijs są jego właścicielami od ponad 10 lat. Przyjmują tutaj gości z całego świata, a ich otwartość i ciepło widać tutaj na każdym kroku. Sam wystrój wnętrz czyni to B&B miejscem, gdzie warto się zatrzymać.
Thijs i Dany zaprosili mnie do siebie na weekend. Zabrałam ze sobą Chrisa dla towarzystwa. Chris lubi medytować i jak tylko usłyszał, że w Mindfulness Retreat odbywa się codzienna medytacja, stwierdził, że chce z niej skorzystać, a ja zdecydowałam się do niego dołączyć.
Nasza pierwsza sesja zaczęła się od tego, że Thijs wyjaśnił nam jak działa medytacja i jak najlepiej do niej podejść. ‘Ludzie często mówią, że powinno się wyczyścić umysł z myśli i obserwować je jak przychodzą i odchodzą’ – powiedział – ‘To nie jest możliwe. Nie można oczyścić głowy z myśli, ale zamiast tego można się na czymś skupić’.
OK, cała sesja zaczynała mi się podobać.
Następnie Thijs opowiedział nam o metodach, które on stosuje, takich jak słuchanie tego, co dzieje się dookoła i zaakceptowanie wszystkich dźwięków. Na przykład, słyszysz samochód i mówisz do siebie ‘właśnie przejechał samochód’.
Jeszcze inną metodą było śpiewanie w myślach lub recytowanie wierszy. ‘Możesz po prostu śpiewać piosenki Madonny. Pewnie się zdziwisz ile ich znasz’ – powiedział, uśmiechając się przy tym szeroko – ‘Niektórzy się też modlą. Nie wiem czy jesteś religijna, ale tego też możesz spróbować, jeżeli chcesz’. Ma to sens, prawda? Bo czymże jest modlitwa, jeżeli nie medytacją?
W końcu usiedliśmy na naszych poduszkach i oparliśmy się o ścianę. Thijs wyjaśnił, że można się ruszać i wiercić podczas medytacji, jeżeli bolą nas plecy. Bardzo podobało mnie się jego ludzkie podejście do sprawy.
Zamknęłam oczy i próbowałam się skupić na dźwiękach z zewnątrz. Potem przeszłam do śpiewania w myślach, skupiając się na treści piosenek, próbując przypomnieć sobie wszystkie dziecięce piosenki, które znałam.
Szło mi nieźle, ale po pewnym czasie poczułam niepokój. ‘To nie jest wcale takie fajne’ – pomyślałam – ‘Zaraz zacznę krzyczeć, jak nie skończymy’. Mój umysł zaczynał wariować. Bardzo starałam się nie otwierać oczu. Miałam ochotę zerwać się i wyjść z pokoju. Za chwilę jednak usłyszałam cichy dźwięk dzwonka i było po sprawie.
Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że czuję się całkiem nieźle.
‘Jak długo medytowaliśmy. Jak myślisz?’ – zapytał Thijs. Byłam przekonana, że było to 15 minut i bardzo się zdziwiłam jak okazało się, że siedzieliśmy na poduszkach pół godziny!
Właśnie zrobiłam 30-minutową medytację!
Byłam z siebie dumna i z chęcią wróciłam na kolejną sesję następnego dnia, która również była świetna. Od tego czasu medytuję dość często. Nie robię tego każdego dnia, ale zawsze staram się usiąść na 10-15 minut, kiedy tylko mam czas. Pomaga mi to w skupieniu się na tym, co jest teraz, a nie na tym co było lub może się stać.
Nie zmieniłam się w jeden dzień. Medytacja to dla mnie nadal wyzwanie, ale przynajmniej teraz wiem, że nie jestem w tym najgorsza i to, co wyczynia mój umysł jest całkiem normalne. Nie muszę też wyobrażać sobie cudownej, leczniczej energii. Zamiast tego, mogę śpiewać sobie ‘ogórek, ogórek zielony ma garniturek’, czy inne tego typu przeboje i to też jest medytacja.
Jeżeli udajesz się do Walencji i szukasz specjalnego miejsca na wakacje, zarezerwuj swoje miejsce w Bed and Breakfast Valencia Mindfulness Retreat. Nie musisz medytować, jeżeli nie chcesz, ale na pewno spędzisz świetny urlop w przemiłym otoczeniu i się zrelaksujesz.