Rafał i Arleta z Zamieszkali.pl to cyfrowi nomadzi. Tworzą strony internetowe, sklepy, aplikacje, a swoich klientów obsługują zdalnie. Po godzinach odkrywają nowe miejsca nie jako turyści, ale jako mieszkańcy. Sporo czasu spędzili na Teneryfie, a obecnie mieszkają w Izraelu. Na swoim blogu piszą o podróżach i życiu cyfrowych nomadów.
Postanowiłam zadać im parę pytań i myślę, że wszyscy ci, którzy też chcieliby prowadzić podobny styl życia znajdą tutaj nie tylko inspirację, ale także bardzo przydatne porady.
O tym jak wybierają kolejny kraj, jak wygląda ich dzień, jakie są plusy i minusy bycia nomadą, oraz jak otworzyć w Polsce firmę, żeby już nigdy nie stać w kolejkach w urzędzie skarbowym opowiadają Arleta i Rafał.
Pochodzimy z samego serca Śląska, Katowic i Gliwic. Na co dzień jesteśmy grafikami, tworzymy strony, sklepy, portale www, obsługując klientów całkowicie zdalnie. Po „godzinach” eksplorujemy miejsca, w których aktualnie jesteśmy, realizujemy projekty niezwiązane z naszą pracą zawodową, rozwijamy pasje, uczymy się nowych rzeczy.
Odpowiedź na to pytanie może niektórych rozczarować, bo niestety nie jest spontanicznie, ale rutynowo również nie jest, ponieważ jesteśmy w miejscu w którym stale szukamy możliwości rozwoju. Każdy dzień jest nieco inny, ale z kilkoma stałymi elementami. Angażujemy się w projekty zupełnie dla nas nowe, uczymy się i rozwijamy nowe umiejętności. W Izraelu zostaliśmy hostami w domu gościnnym, co jest dla nas kompletnie nowym doświadczeniem (chociaż zawsze mieliśmy wielu gości, to teraz mamy kompetnie obcych ludzi, na poziomie biznesowym). Myśleliśmy o tej działalności na Teneryfie, a kiedy otrzymaliśmy taką propozycję z Izraela, od razu przeszliśmy do działania wykorzystując nasze umiejętności i wdrażając kompleksowo system bookingu, stronę www, materiały reklamowe itd. W każdej chwili otwierają się nowe możliwości, także nie ma mowy znudzeniu.
Na spontaniczność pozwalamy sobie w weekendy lub inne wolne od pracy dni. W dni robocze pracujemy, a to wymaga od nas dostosowania się do godzin pracy naszych klientów i systematyczności. Oferując usługi internetowe, musimy być w stałym kontakcie z klientami, ponieważ nasza usługa polega na ścisłej współpracy przy realizacji projektu. Oczywiście mamy pewną elastyczność, ale staramy się pracować z klientami w godzinach 9 – 17. Wieczorami pracujemy nad projektami klientów “offline” lub nad czymś innym, niezwiązanym z pracą zawodową. Kilka razy w tygodniu obowiązkowo odwiedzamy plażę, a w weekendy i dni wolne zwiedzamy (aktualnie Izrael).
W zasadzie zaczęliśmy przenosić się z kraju do kraju całkiem niedawno. Lubimy pomieszkiwać nieco dłużej w wybranym miejscu. Wszystko zależy od tego jakie są warunki pobytu w danym kraju, długość wiz, koszty życia i najważniejsze- czy dobrze nam się w tym miejscu żyje, pracuje, czego możemy się nauczyć i czego doświadczyć. Po powrocie z Teneryfy byliśmy w Polsce na 3 tygodnie, to znaczy że w ciagu roku byliśmy w kraju dokładnie jeden raz. Z tym rocznym doświadczeniem pobytu za granicą wiemy, że to zbyt długi czas dla nas. Planujemy to zmienić i wracać do Polski co 2-3 miesiące, ale przed nami jeszcze conajmniej dwa, dłuższe wyjazdy w głąb Azji i Ameryki.
Wszystkie miejsca, w których mieszkaliśmy nie mają ze sobą nic wspólnego oprócz… morza i plaży w odległości 10 minut od domu. To jedyna wspólna cecha. Każde z nich wybraliśmy z innego powodu, oprócz Izraela- to Izrael wybrał nas, nigdy nie był na naszej liście miejsc do pomieszkania, a jednak tu jesteśmy i niezmiernie się z tego cieszymy.
Jest kilka punktów, które dane miejsce musi spełniać, oprócz samej chęci odwiedzenia go. Dla nas są to przede wszystkim: łatwy dostęp do szybkiego internetu, koszty, na które nas stać, dobre warunki do pracy, życia i zwiedzania kraju jednocześnie. Myślę, że tutaj każdy może dopisać swoje punkty, lub uściślić co one oznaczają.
To jest życie, co?
Po kilku latach prowadzenia firmy, od handlu po usługi, najważniejszą radą jaką możemy się podzielić to: naucz się sprzedawać.
Wiele razy czytałam posty pt. 10 sposobów na zostanie cyfrowym nomadą itp. i niestety nie przypominam sobie ani jednego, w którym autor wspomniałby o tej najważniejszej wg nas umiejętności. Dawniej, jeszcze kilka lat temu wystarczyło mieć produkt lub świadczyć usługę, a klienci znajdowali cię sami. Dzisiaj rynek jest przesycony, mamy dostęp do wszystkiego i nadmiar wszystkiego, produkt nie jest tak ważny jak kiedyś (może znasz tekst o tym, czy McDonald sprzedaje najlepsze burgery?).
W skrócie mówiąc, możesz projektować genialne strony internetowe, wymyślać innowacyjne aplikacje, być wyjątkowo utalentowanym fotografem i nic nie zarabiać, albo zarabiać bardzo mało i mieć problem z utrzymaniem się. Jako przedsiębiorca, freelancer musisz przede wszystkim zadbać o sprzedaż swojego produktu czy usługi. Jeśli wydaje Ci się, że masz rewelacyjny pomysł lub produkt, który powinien sprzedawać się sam- sprawdź go w małej skali. Spróbuj sprzedać kilka sztuk, bo może okazać się, że nikt poza Tobą nie uważa, że jest rewelacyjny.
Musisz też mieć świadomość, że praca na etacie (również tym zdalnym) nie jest niczym pewnym i w każdej chwili, ta pozornie bezpieczna strefa może pęknąć jak mydlana bańka, a wtedy zostaniesz z umiejętnościami, których nie potrafisz wykorzystać samodzielnie.
Zwyczajnie naucz się tego, lub wejdź w współpracę z kimś, kto potrafi sprzedawać. My tworzymy właśnie taki zgrany zespół. Rafał uwielbia sprzedawać, rozmawiać z klientami, pracować nad marketingiem naszej firmy, kierunkiem rozwoju, natomiast ja (Arleta) analizuję i opracowuję strategię działania, wdrażam projekty naszych klientów, realizuję je krok po kroku i dbam o każdy szczegół.
Jeśli chcesz otworzyć firmę w Polsce i jednocześnie zostać cyfrowym nomadą, to zrób to tak, aby nie musieć wstawiać się w urzędach. Obecnie mamy sporo opcji prowadzenia firmy, bez potrzeby zakładania działalności gospodarczej, i o wiele większych możliwościach niż daje JDG. To oznacza, że możesz legalnie prowadzić biznes, płacić podatki, mieć pełne ubezpieczenie i nie “spowiadać” się urzędom z każdego wyjazdu, przeprowadzki czy nieodebrania awizo (historia prawdziwa z naszego doświadczenia- cudem uniknęliśmy kary, która była już wydrukowana w dziale mandatowym- Pani urzędniczka zdobyła się na ludzkie uczucia i pozwoliła napisać odwołanie, ponieważ karę przyznano za nieodebranie awizo, a w konsekwencji niestawienie się w urzędzie, co mogło kosztować nas 3000 zł, za każdy nieodebrany liścik z urzędu skarbowego). To doświadczenie spowodowało, że w ciągu 1 dnia zamknęliśmy JDG i otworzyliśmy firmę spółkę-córkę, którą księgowo i prawnie obsługują profesjonaliści, całkowicie zdalnie. Wszystko wykonujemy internetowo, a o urzędach i księgowości szczęśliwie zapomnieliśmy.
Ciężko powiedzieć, zawsze mam opory przed podawaniem konkretnej kwoty, ponieważ mój średni poziom różni się od średniego poziomu innych. Na Teneryfie można żyć za 1000 euro/dwie osoby/miesiąc, wynajmując małe mieszkanie i opłacając rachunki, włączając w to 1-2 wycieczki z wynajmem samochodu, kilka obiadów w restauracji, pyszną kanaryjską kawę wypijaną na mieście, codzienne zakupy spożywcze. Nie wliczam imprez, alkoholu, używek, innych zakupów.
Mój sposób na realne określenie potrzebnej kwoty do życia w wybranym miejscu, to w pierwszej kolejności określenie kosztów mieszkaniowych, a następnie kosztów żywności. Wystarczy wygooglować lokalny portal wynajmu mieszkań oraz oferty marketów spożywczych, aby mieć bardzo realne pojęcie o kosztach życia.
Tak, mamy w Polsce swoje rzeczy. Nie jest ich dużo, ponieważ pozbyliśmy się wszystkiego, co nie było “niezastąpione”. To co mieliśmy, zwykle kupowaliśmy z myślą, że za chwilę wyjedziemy i tą rzecz będzie trzeba sprzedać lub wyrzucić. Sporo sprzedaliśmy, ale jeszcze więcej zwyczajnie wyrzuciliśmy lub oddaliśmy komuś, kto tego potrzebował. Zostały nasze ulubione przedmioty, ale tylko takie użyteczne np. ulubiony blender czy noże kuchenne i garnki (uwielbiam gotować!), kilka obrazów, książki, ważne pamiątki.
Niestety zostawiliśmy też naszego rocznego kociaka, którego obecnie niańczy moja mama (Arlety).
Kiedy wyjeżdżamy pakujemy tylko najważniejsze rzeczy, a to czego nie spakujemy kupujemy na miejscu. Ubrania prawie wszędzie kosztują tyle samo, chociaż po Izraelu spodziewaliśmy się cenowego szaleństwa, to akurat ubrania w znanych sieciówkach okazały się nawet tańsze niż w Polsce. Na Teneryfę na pól roku spakowaliśmy mniej rzeczy, niż ludzie biorą na tygodniowe wakacje. Do Izraela chcieliśmy spakować rzeczy w bagaż podręczny, ale niestety ta linia w podręcznym mieści tylko komputer, więc dokupiliśmy najmniejszy bagaż rejestrowany- jeden na dwie osoby. W pakowaniu jesteśmy już mistrzami.
Największy i jedyny poważny minus to rozłąka z rodziną, to że nie spędzamy z nimi tyle czasu, ile moglibyśmy spędzać, mieszkając w Polsce. Czas bez rodziny nie jest do “odkupienia”, czasu nie da się niczym zastąpić.
Inne minusy zawsze wychodzą na plus, jakiekolwiek by nie były nas czegoś uczą, doświadczają.
Plusy można mnożyć i ta lista mogłaby się nigdy nie skończyć.
Na początku, kiedy wyjeżdżasz gdzieś po raz pierwszy cieszysz się, że “magia wakacji” nie mija po tygodniu. Poznajesz nowe miejsca, tak jak mieszkańcy, a nie jak turyści. Masz pełną satysfakcję, ze spełnienia celu.
Z czasem zaczynasz widzieć możliwości, których nigdy nie dostrzeżesz mieszkając w kraju. Pojawiają się okoliczności, które nie zdarzają się, gdy całe życie spędzasz w jednym miejscu. Spotykasz ludzi, nawiązujesz relacje i znajomości na zupełnie innym poziomie, a czas zawierania znajomości bardzo się skraca.
Zaczynasz myśleć inaczej, szerzej, myślisz globalnie. Dostrzegasz, że nie jesteś tylko mieszkańcem swojego miasta czy państwa, ale jesteś częścią świata, i że nie jest on taki straszny, niedostępny, obcy i wielki, jak Ci się wcześniej wydawało. Co nam to daje? Możliwości biznesowe, pomysły i gotowe przepisy na ich wykonanie. Rozwija kreatywność i wytrąca ze schematów myślowych czy kulturowych.
Zobrazowałabym to perspektywą kury i orła. Jeśli lubisz, możesz całe życie dziobać wokół siebie i nie widzieć niczego więcej. My wybraliśmy perspektywę orła.
Uczysz się minimalizmu, nie przywiązujesz się do rzeczy- ja to kocham! Kiedy patrzę na mieszkania najbliższych czy znajomych, to z uśmiechem myślę o tym jak czysto i minimalistycznie urządzimy swoje kąty, nie będzie tam niczego zbędnego.
Nasz styl życia wymaga od nas bardzo wiele, ale też daje wiele w zamian np. naturalnie pokonujesz swoje ograniczenia na wielu poziomach, zwyczajnie wymagają tego pojawiające się sytuacje, zupełnie nowe, w których wcześniej nie miałeś okazji być. Zaczynasz swobodnie mówić w innym języku. Musisz ufać sobie i jednocześnie zupełnie obcym ludziom. Poznajesz swoje reakcje, uczysz się ich.
Funkcjonujesz poza strefą komfortu, poza wszystkim co jest Ci znane i zaczynasz oswajać nową rzeczywistość, a później kolejną i kolejną. To jest niesamowite doświadczenie, który czyni Cię na nowo odkrywcą, zupełnie jak dziecko (tylko na innym poziomie).
Nie wspominam o wolności, ponieważ nigdy nie czuliśmy się związani. Wszystko co miałeś, masz lub będziesz miał jest konsekwencją dokonywanych wyborów, więc jeśli czujesz się zniewolony, to wiedz, że to tylko Twój wybór i zawsze możesz to zmienić!
Więcej o Arlecie i Rafale:
Strona: Zamieszkali.pl
Facebook: Zamieszkali.pl
Czy ty też myślisz o tym aby zostać cyfrowym nomadą? Masz jakieś pytania? Zostaw je w komentarzu, a spróbuję na nie odpowiedzieć.