Przeważnie nie lubię ceremonii w szkole. Wszystko zawsze odbywa się po tajsku i rzadko kiedy cokolwiek rozumiem. Większość, na których byłam, stanowiły ceremonie buddyjskie i zawsze było dużo modłów, a jak na taką uroczystość zapraszany jest mnich to oznacza to, że śpiewów i mantr nie będzie końca. Na początku wszystko wydawało mi się bardzo interesujące, ale kiedy po raz tysięczny musiałam siedzieć na 2-godzinnej ceremonii, zaczęło mnie to nieco męczyć i… no cóż… nudzić.
W ostatni piątek te wrażenia się nieco odmieniły. Szkoła przygotowała apel z okazji świąt i nawet nie spodziewałam się jak bardzo całe widowisko będzie śmieszne i niezwykle. Mój szef, Teacher T., kazał mi nawet zaprosić znajomych, żeby też mogli cieszyć się tym świątecznym czasem.
Ja, moja siostra i moje dwie koleżanki przyjechałyśmy do szkoły przed 8 rano i udałyśmy się na salę, gdzie miał odbyć się apel. Teacher T. biegał już z jednego końca na drugi i wydawał rozkazy uwijającym się uczniom. Dekoracje nie były jeszcze w pełni gotowe, a apel miał się zacząć za godzinę. Teacher T., wraz ze swoim najlepszy kumplem Teacher Boy’em, podbiegł żeby się przywitać. ‘Witam’ powiedział do moich znajomych, ‘Mam nadzieję, że widowisko będzie się wam podobało. A teraz zdjęcia!’ kiwnął na Teacher Boy’a, podał mu swojego Ipada, stanął między nami i kazał się fotografować.
Usiadłyśmy na wskazanych przez niego krzesłach, w ‘loży VIP’, tuż za kanapą, na której miała zasiadać pani dyrektor, i czekałyśmy na rozpoczęcie apelu.
Całe show miało odbywać się w dwóch językach, żebyśmy też mogły co nieco zrozumieć.
‘Zrozumiałaś co ona powiedziała’ zapytała jedna z moich znajomych mojej siostry, po tym jak pani dyrektor wygłosiła pierwsze przemówienie ‘to chyba było po tajsku, nie?’ Moja siostra wzruszyła ramionami ‘Wydaje mi się, że to było po tajsku i po angielsku, ale nie mam pojęcia co ona powiedziała’.
Mnie również poproszono o przemówienie. Nie chciało mi się za bardzo nad tym pracować, więc dzień wcześniej wydrukowałam z internetu taki oto rebusik i stwierdziłam, że na końcu po prostu dodam jakieś życzenia.
Moje profesjonalne przemówienie
Tego ranka miałam nieco problemów z moimi szkłami kontaktowymi i kiedy przyszła moja kolej, żeby podejść do mikrofonu, niewiele widziałam. Doszłam do mównicy i spojrzałam na kartkę papieru, którą trzymałam w ręce. Tekst i, co gorsza, obrazki wyglądały jak jedna wielka plama. Mrugnęłam oczami, i jeszcze raz mrugnęłam. Mój wzrok nieco się poprawił. Zaraz potem pomyślałam o moich koleżankach, które stwierdziły wcześniej, że czytanie przemówienia z puzzli dla dzieci jest najśmieszniejszą rzeczą jaką widziały ostatnio, a za chwilę znowu pomyślałam o moich szkłach i o tym, że mało co widzę i prawie wybuchnęłam śmiechem. Po paru sekundach odzyskałam kontrolę, mrugnęłam parę razy i przeczytałam tekst bez zająknięcia.
Naprawdę trudno mi było powstrzymać się od śmiechu
Po moim wystąpieniu przyszła kolej na taneczne show w wykonaniu uczniów. Na początku myślałam, że te dziecięce, wyglądające bardzo nienaturalnie, tańce były słodkie, ale po pewnym czasie nie mogłam się już powstrzymać od śmiechu. Choreografia była tak zła i niezgrana, że grupa z teledysku Fat Boy Slima wyszłaby przy tym na rosyjski balet. Każda występująca klasa miała jedną osobę, która znała kroki, a reszta uczniów wyglądała jakby ktoś ich poprosił 5 minut wcześniej, żeby do niej dołączyli. Rezultatem był jeden wielki chaos na scenie.
Pierwsze przedstawienie
Ta klasa tańczyła do bardzo szybkiego techno
Pomiędzy występami były konkursy dmuchania balonów – uczestnicy musieli dmuchać balony tak długo aż pękły.
Nauczyciele też brali udział w konkursach
A to nauczycielki, które też nie były gorsze
Potem nastąpił czas na pierwszy pokaz mody, a potem na jasełka, które były chyba moją ulubioną częścią. Uczniowie nie włożyli w przygotowania za dużo pracy i prawie wszyscy mieli na sobie czerwone peleryny oraz swoje normalne, codzienne ubrania. Dekorację stanowił wielki, wycięty z kartonu, Mikołaj i jeden zezowaty renifer. Jeden z uczniów opowiadał historię narodzin Jezusa po tajsku, a reszta aktorów po prostu stała, lub chodziła od jednego końca sceny do drugiego i wykonywała dziwne ruchy rękoma. Dziewicę Maryję grała jedna z ladyboy’ów, co rozśmieszyło nas jeszcze bardziej. W tym momencie po prostu płakałyśmy ze śmiechu. Spod czerwonej pelerynki Dziewicy Maryi wyskoczyło Dzieciątko Jezus, które zrobione ze skrawków materiału i słomy, wyglądało naprawdę biednie i chorowicie.
Anioł przychodzi do Maryi
Maryja ciągle chodziła tam i z powrotem
Przez cały czas widownia, złożona z uczniów i nauczycieli, nie za bardzo uważała co dzieje się na scenie. Wszyscy rozmawiali, wchodzili i wychodzili z sali i tylko dwa pierwsze rzędy oglądały przedstawienie ze znudzonymi minami. Dopiero kiedy na scenę weszły skąpo ubrane dziewczyny, tłum oszalał. Chłopcy krzyczeli i gwizdali jakby byli co najmniej w klubie go-go.
Kuse spódniczki – to jest to co porusza widownię!
Finał
Kolejny pokaz mody zakończyła para nauczycieli – on ubrany w swoje normalne, codzienne rzeczy, ona w kusą sukienkę Changa (markę tajskiego piwa), trzymająca kubełek, w którym podobnie ubrane kelnerki serwują lód w miejscowych barach.
Nauczyciele biorący udział w pokazie mody
Moi kochani uczniowie
Jedna z tych par na których widok mówisz ‘awww’
Moja ulubiona para z całego pokazu mody
Apel zakończyła loteria fantowa oraz Mikołaj, Totoro i Maryja rozdający wszystkim cukierki.
Maryja dzieli się słodkościami
Cukierki dla wszystkich
My też dostałyśmy cukierki
Tam masz serek!
To chyba reakcja na skąpo ubrane tancerki
Mnie również poproszono o rozdanie prezentów
Cały apel zajął 3 godziny, podczas których zaśmiewałyśmy się do rozpuku. Przedstawienie było zabawne, dziwne, kontrowersyjne i urocze. Co jeszcze potrzeba, żeby dobrze się bawić w szkole?
“Zostańcie na barbecue” powiedział mój szef po przedstawieniu “będzie jedzenie i picie i wszyscy będą szczęśliwi.” Nie miałyśmy za bardzo wyboru i zostałyśmy.
Gril okazał się być tego warty. Chłopcy przygotowali picie i jedzenie. Na stołach była przede wszystkim wieprzowina w różnej postaci. Każde danie smakowało inaczej i podawane było z sosami i dipami. Hong Tong i tajska whiskey lały się strumieniami, a Teacher T. był coraz bardziej pijany. Zawołał do mnie jednego z uczniów i powiedział do mnie “zadaj mu 3 pytania. Jak odpowie, dam mu pieniądze na piwo”. Jak dla mnie oferta była super. “How are you?” zapytałam. Uczeń spojrzał na mnie, uśmiechnął się i opowiedział “I’m 19 years old’ Na szczęście jego nie uczyłam angielskiego. Mój szef wybuchnął śmiechem. “Zadaj mu jeszcze jakieś pytanie” powiedział. Tym razem postawiłam na coś pewniejszego. “What’s your name?” Uczeń na szczęście znał odpowiedź. “How old are you?” Odpowiedź była znowu prawidłowa. Wiedział nawet jak odpowiedzieć na “where are you from?” Teacher T. wyjął z kieszeni pieniądze i dał szczęściarzowi 80 Bahtów. Uczeń uśmiechnął się i pobiegł do swoich kolegów. Po nim dwóch kolejnych uczniów przyszło, żeby odpowiadać na pytania i zarobić parę Bahtów na piwo.
O 2 byłam już zmęczona i lekko odurzona tajską whiskey, którą wlewał we mnie Teacher T. Zostałabym dłużej, bo właśnie zaczęły się tańce i śpiewy, ale miałam też nieco dość. Dzień zaliczyłam do udanych. Nie śmiałam się tak dużo już dawno.
Na grilu był cały prosiak, którego chłopcy wcześniej przyprawili
Moi uczniowie wiedzą jak gotować
Picie, jedzenie i dobra zabawa
Nawiązywanie przyjaźni polsko-tajskich
To tylko mała część tego co się działo
Nieco więcej zdjęć ze imprezy
Ja również dostałam prezent – piękny, jedwabny szal!
Ucznowie nie chcieli za bardzo brać udziału w konkursach
I kolejny szczęśliwy uczeń
Niektóre z przedstawień były naprawdę odważne
Spójrzcie tylko na te przeszczęśliwe twarze
Szczególne podziękowania należą się mojej przyjaciółce Cel, która zrobiła wszystkie te fantastyczne zdjęcia. Cel możecie obserwować na Instagramie.
Czy spędziliście święta w jakimś obcym kraju? Jakie były wasze wrażenia? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!
Zrób kurs TEFL i zostań nauczycielem w Tajlandii
Jak zostać nauczycielem w Tajlandii
Znajdź pracę w Tajlandii