Kultura tajska jest bardzo złożona i fascynująca. Czasami sami Tajowie nie potrafią powiedzieć dlaczego coś robią lub co dana czynność oznacza. Kultura Tajlandii jest zupełnie inna niż nasza i może naprawdę często zadziwić. W tym poście podam Ci to, o czym warto wiedzieć przed wyjazdem do Tajlandii, a także parę dodatkowych ciekawostek.
W Tajlandii mieszkałam parę lat. Pracowałam tam jako nauczycielka. Byłam w szkole jedynym obcokrajowcem. Otoczona codziennie przez Tajów, miałam bardzo dobry wgląd w tajską kulturę i obyczaje. Dodatkowo, osobiście fascynuje mnie Tajlandia i w ciągu ostatnich lat moją misją stało się to, aby Tajlandię przybliżać innym. Chętnie dzielę się tutaj wiedzą na ten temat i zachęcam Ciebie, Marzycielu/Marzycielko, do zapoznania się lepiej z kulturą Tajlandii.
Ten post jest nie tylko dla tych, którzy wybierają się do Tajlandii po raz pierwszy, ale także dla tych, którzy już o Tajlandii coś wiedzą i chcieliby dowiedzieć się więcej. Mam nadzieję, że artykuł Cię zainteresuje.
Król to jedna z najważniejszych osób w państwie. Szanuje się go, wielbi niczym boga. Jest on symbolem jedności narodu.
Od małego uczy się Tajów, że króla i rodzinę królewską się kocha i nigdy nie krytykuje. W domach, w barach, sklepach, we wszystkich pomieszczeniach użyteczności publicznej i nie tylko, wiesza się portrety króla na honorowym miejscu. Król widoczny jest także na każdej rządowej stronie internetowej, oraz oczywiście na pieniądzach.
W latach 70-tych wprowadzono prawo zakazu obrazy majestatu. Każdy, kto obrazi króla lub rodzinę królewską zostanie skazany na maksimum 15 lat więzienia. Aby zostać skazanym wystarczy być oskarżonym. Taka osoba z góry jest winna i może jedynie ubiegać się o zmniejszenie kary.
Problem w tym, że obraza majestatu może wyglądać naprawdę różnie. Do tej pory skazano osoby nie tylko za faktyczne krytyczne wyrażanie się o królu, ale także np. za publikacje zdjęć psa króla, czy za postawienie stopy na monecie, która leżała na ziemi.
Przebywając na terenie Tajlandii, nigdy nie wyrażaj się krytycznie o królu lub rodzinie królewskiej, najlepiej w ogóle nie podejmuj tego tematu, nawet jeśli poznany Taj lub poznana Tajka zaczynają konwersację. Nie niszcz niczego z wizerunkiem króla, nie śmiej się z niego, nie wyszydzaj. Jeśli upadnie Ci pieniądz, nie stawiaj na nim stopy i szanuj pieniądze.
UWAGA: Grupy fejsbukowe o Tajlandii podlegają ciągłe inwigilacji. Za obrazę majestatu można zostać ukaranym za pisanie o rodzinie królewskiej właśnie w takich miejscach. Dodatkowo, za treści odpowiada nie tylko autor, ale także admin grupy.
Religia to druga najważniejsza rzecz w życiu każdego Taja. Tajowie są religijni, a większość z nich to buddyści.
Świątynie w Tajlandii są piękne, połyskują w słońcu złotem. Służą one nie tylko modlitwie, ale także integracji społecznej. Atmosfera w nich jest nieco inna niż w naszych kościołach. Przede wszystkim, nie trzeba w nich być zupełnie cicho. Wiele razy na pewno spotkasz się z wesołymi grupami Tajów, którzy do świątyni wybierają się, aby sobie pogadać.
Buddyzm w Tajlandii to mix buddyzmu, oraz wierzeń pogańskich, a także hinduizmu. W tajskiej kulturze Budda jest najważniejszy, ale oprócz tego wierzy się również w Ganesza i inne przeróżne bóstwa.
Tajowie są bardzo przesądni. Przez religie odganiają złe duchy, przyciągają powodzenie i dobroć, a w świątyniach mogą nawet przepowiedzieć sobie przyszłość.
Przed domami zobaczysz często tzw. spirit houses, czyli domki dla duchów. Są one częścią tutejszej religii i wierzeń.
Do świątyni ubieraj się skromnie. Zasłoń ramiona i kolana – dotyczy to kobiet i mężczyzn. Zawsze zdejmij buty zanim wejdziesz do środka. Pamiętaj, aby nie wystawiać stóp w kierunku Buddy. Kobiety nie powinny dotykać mnichów. Jeśli zdarzy Ci się to przez przypadek, nie martw się, nic się wielkiego nie stanie.
Pro Tip: W środkach transportu jest zawsze specjalne miejsce dla mnichów. Nie siadaj na nich. Jeśli jesteś kobietą, unikaj bliskiego stania lub siadania przy mnichach.
Głowa to najczystsza część ciała. Tam przebywa Twój duch. Dlatego też nie powinno się dotykać czyjejś głowy, szczególnie małych dzieci.
Stopy to najbrudniejsza część ciała. Nie powinno się wysuwać stóp w stronę drugiej osoby. Na podłodze siedzimy albo po turecku, albo na klęczkach, mając stopy za sobą lub po jednej stronie ciała. Na krześle trzymamy stopy pod sobą.
W świątyni siedź najlepiej po turecku, aby nie wystawiać stóp w kierunku Buddy.
Tajskie społeczeństwo opiera się na hierarchii. I tak pierwszą i najważniejszą osobą w państwie jest Król. Zaraz po nim są mnisi, a po nich nauczyciele i rodzina.
Rodzina jest dla Tajów wszystkim. Często dzieci do późnego wieku mieszkają z rodzicami i dziadkami pod jednym dachem. Najstarsi w rodzinie mają najwięcej do powiedzenia i nic nie dzieje się bez ich zgody. W większości przypadków to oni wybierają najmłodszym zawody i szkoły. To dzieci mają im później zapewnić spokojną starość. Według tradycji swoją pierwszą wypłatę dzieci wkładają do kopert i klękając oddają ją najstarszej osobie w rodzinie.
Starszyzna w Tajlandii cieszy się wielkim szacunkiem. Nikt tutaj nie słyszał o napaściach na staruszki, jak to dzieje się nie rzadko w krajach europejskich. Starszym ludziom się pomaga, kłania nisko i nigdy nie sprzeciwia.
Oprócz tego, w miejscach pracy i urzędach obowiązuje osobna hierarchia. Szef, dyrektor, przełożony to tzw. pou yai. Pou yai to osoba na wyższym stanowisku, której (podobnie jak starszyźnie w rodzinie) się nie sprzeciwia. Cokolwiek zadecyduje pou yai jest święte i nie można tego podwarzyć. Im też należy się kłaniać nisko. Niżsi rangą pracownicy to pou noi. Ciekawostką jest, że jeśli pou yai zaprasza na kolację to on/ona pokrywają koszty. Nasza europejska natura nakazywałaby grzeczne sprzeciwianie i zaproponowanie ‘dorzucenia’ się do rachunku. W Tajlandii taka sytuacja sprawiłaby obrazę i ‘utratę twarzy’ przez pou yai, co mogłoby spowodować nawet utratę pracy przez pou noi.
Tajowie nie zazdroszczą sobie nawzajem. Uważają, że pou yai widocznie sobie zasłużył na swoje stanowisko przez ciężką pracę w poprzednim życiu. Dlatego też od pou yai oczekuje się wspierania biedniejszych i słabszych i pokrywania niektórych kosztów.
Za pou yai uważa się też ‘falangów’, czyli białych – czy to turystów, czy expatów. Jeśli miałeś wypadek samochodowy, który nie był z twojej winy, ale z winy tajskiego kierowcy i jego samochód czy skuter wymaga naprawy to ty, jako falang i pou yai, pokrywasz koszty. Taka karma….
Te trzy wyrażenia oddają kwintesencję podejścia Tajów do wielu spraw.
‘Sabai sabai’ oznacza ‘powoli’. Wszystko w Tajlandii jest ‘sabai’. Tajowie rzadko kiedy się denerwują, lub czymkolwiek stresują. Na drogach trąbią tylko wtedy, kiedy ostrzegają cię, że jadą za tobą. W barach i restauracjach kelnerzy poruszją sie wolniej niż gdziekolwiek na świecie. W szkole często słyszę ‘Don’t worry Joanna. Sabai sabai’ (‘Nie martw się Joanna. Powoli, powoli), kiedy zaczynam panikować, że nie zdąrzę z jednej lekcji na drugą.
‘Sanuk’ to po prostu zabawa. Tajowie uwielbiają się śmiać, grać w przeróżne gry i nie martwić się o nic. W szkołach, zwłaszcza podstawowych, nauczyciele muszą zapewnić dzieciom rozrywkę. Nikt nie chce się uczyć gramatyki, wszyscy chcą śpiewać i uczyć się wierszyków.
W biurach każde małe święto jest wykorzystywane do tego, by zorganizować spotkanie na którym przede wszystkim się je.
‘Mai pen rai’ – jedno z moich ulubionych powiedzeń, które stało się moją mantrą. Oznacza ‘nic się nie stało’, ‘nie ważne’. Jest to swego rodzaju ‘don’t worry, be happy’. Wydaje mi się, że to powiedzenie jest kwintesencją filozofii buddyjskiej : nie martw się o przeszłość, ani o przyszłość, żyj teraz, tą chwilą.
Tajlandia oczywiście nie jest rajem. Zdarzają się tu kradzieże, morderstwa, gwałty, jak wszędzie indziej. Ogólnie jednak Tajowie to łagodni i uprzejmi ludzie, któzy wierzą, że dobre uczynki w tym życiu dadzą im lepsze życie w następnym.
Parę miesięcy temu poznałam w jednym z barów Ink – młodą 20-letnią Tajkę. Kilka dni później, zupełnie bezinteresownie, zabrała swoim samochodem mojego znajomego do centrum handlowego, żeby mógł kupic sobie parę rzeczy do swojego mieszkania. Spędziła z nim godziny na oglądaniu sprzętu AGD, wybieraniu kolorów, talerzy, łyżek. Kiedy zapytaliśmy się dlaczego to robi i co chce w zamian (cały czas podejrzliwie traktowaliśmy jej uprzejmość), odpowiedziała nam, że po prostu pracuje nad swoją karmą. I faktycznie, niczego od nas nie chciała.
5. Egocentryzm
Tajowie to dość egocentryczny naród. Uwarzają, że Tajlandia to kraj najcudowniejszy na świecie. Prawdopodobnie na palcach u jednej ręki można policzyć tych, którzy znają jakieś inne kraje niż Anglia, Ameryka i Birma. Dlatego też nie przywiązują oni tak wielkiej wagi do nauki języków.
Tajlandię określa się jako ‘The Land of Smiles’, czyli kraj uśmiechów. Wszyscy się tu uśmiechają. Nie można przejść ulicą by ktoś sie do ciebie nie uśmiechną i nieśmiało powiedział ‘hello’. Brzmi jak bajka, prawda? Niestety, tak do końca nie jest. Jeśli jesteś turystą to z Tajlandii wyjedziesz przekonany, że kraina uśmiechu naprawdę istnieje. Jeśli jesteś expatem i tak jak ja mieszkasz tutaj już trochę, to przekonasz się, że za tymi niewinnymi uśmiechami kryje się dużo więcej. Tajowie nie lubią bowiem konfrontacji. Tutaj nie mówi się w twarz co się myśli naprawdę. Jeśli w pracy chcą cię zwolnić, nigdy nie powiedzą ci za co dokładnie. Powiedzą ci po prostu, z najsłodszym uśmiechem na twarzy, że od jutra już tu nie pracujesz.
Moją ulubioną historią o tym jacy są Tajowie naprawdę jest historia pewnego Anglika, który mieszkał obok pary Tajów. Jego sąsiedzi mieli psa, który w nocy strasznie ujadał, przez co ‘falang’ nie mógł spać. Anglik pewnego dnia się zdenerwował i poszedł do swoich Tajskich sąsiadów, i jak to Europejczyk, ostro na nich nakrzyczał. Tajowie pokiwali głowami, uśmiechnęli się i powiedzieli, że psa uciszą. Faktycznie, od tamtego dnia Anglik nie słyszał już ujadania. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że swoimi krzykami i narzekaniem poważnie obraźił swoich sąsiadów i sprawił, że stracili honor. Po paru miesiącach Anglik wyszedł z domu do pracy. Miał już otwierać drzwi od swojego samochodu, kiedy zauważył coś dziwnego…Wszystkie jego opony zostały w nocy przebite. Jak się później okazało, sąsiedzi postanowili się w ten sposób zemścić.
Więc co powinien zrobić Anglik, żeby dojść do porozumienia z tajską parą? Powinien grzecznie się ukłonić, uśmiechnąć i powiedzieć: ‘Oh, ostatnio mam takie problemy ze spaniem, bo ktoś w bloku ma psa, który strasznie szczeka i nie mogę sie wyspać.’
Podobnie robi się w pracy. Zapomnij o korporacyjnej burzy mózgów. Tutaj podsuwanie pomysłów, odmiennych od pomysłow twojego pou yai, jest po prostu nie na miejscu i może być to kolejny powód do zwolnienia cię ze stanowiska.
Wszystkim nam zdarza się, że po posiłku utknie nam coś w zębach. Bierzemy w tedy w ruch wykałaczki, albo nie zastanawiając się po prostu próbujemy usunąć ten kawałek mięska, miedzy dwójką a jedynką, palcami. Jeśli w Tajlandii uciekniemy się do tego ostatniego sposobu spotkamy się z dezabrobatą. Tajskie żołądki, z obrzydzenia, przewrócą sie do góry nogami. Wykałaczki są tu szeroko stosowane, ale wtedy należy usta zasłonić drugą ręką. Wytykanie języka, dotykanie usta itp również uważane jest za niestosowne. Za to dłubanie w nosie jest na porządku dziennym. Dłubią wszyscy, mali i duźi. Dorośli mężczyźni mają nawet dłuższe paznokcie na małym palcu, by mogli sobie spokojnie wydłubywać z nosa…eh, zresztą może już skończę.
Ladyboye to w Tajlandii trzecia płeć, tzw transgender (mężczyźni, którzy chcą być pełnymi kobietami. Często uciekają się do drogich operacji plastycznych). Poważa się ich tutaj i traktuje z wielkim szacunkiem. Jest ich naprawdę bardzo wielu. Ponieważ Tajowie z natury są drobni, często nie można odróżnić ich od kobiet. Jestem jak najbardziej za równouprawnieniem gejów i lesbijek, i uwielbiam rozmawiac z ladyboyami (w moich klasach jest ich bardzo wielu) i dlatego uważam, że Tajlandia jest cudowna pod względem tolerancji wobec mniejszości seksualnych. Aczkolwiek, istnieje ciemna strona tego medalu. Jeśli w rodzinie rodzi się chłopiec i wykazuje on cechy żeńskie (np. woli bawić się lalkami, lub spędza większość czasu z dziweczynkami) to rodzice bardzo często podają swoim dzieciom hormony, by powoli zacząć przeobrażać je w dziewczynki. Dlatego w Tajladnii tak wielu jest ladyboyów.
Związki homoseksualne są w Tajlandii normą. Heteroseksualnym parom (w szczególności nastolatkom) nie można okazywać sobie uczuć publicznie, ani nawet zostawać samym. Tak więc bardzo często młodzież w wieku dojrzewania, ucieka się do eksperymentów z tą samą płcią. W mojej szkole normalny jest widok całujących się chłopców, lub dziewczynek patrzących sobie głęboko w oczy.
W parach homoseksualnych rozróżnia się partnerów. W Europie byłoby bardzo niegrzecznym zapytanie się pary gejów który z nich to kobieta, a który mężczyzna. W Tajlandii jest to normalne. Mężczyzna, który jest bardziej kobiecy nazywany jest tu ‘queen’, czyli ‘królowa’, męska wersja to oczywiście ‘king’. Wśród lesbijek wyróżnia się tylko ‘tomów’ – jest to kobieta typowo męska, z krótko ostrzyżonymi włosami, i niskim głosem.
- W Tajlandii jemy łyżką i widelcem, czasami pałeczkami. Noże dostępne są tylko w miejscach serwujących zachodnie jedzenie
- Picie piwa na ulicy jest postrzegane jako bardzo niekulturalne
- Podobnie jak picie czegokolwiek wprost z butelki. Do wszystkich napojów używa sie słomek
- Farang, który chodzi po ulicy boso (a takich, uwieżcie mi, jest dość wielu, szczególnie wśród młodych backpackerów) jest zagadką dla Tajów. Jak ktoś, kto ma pieniądze może nie mieć butów?
- Mężczyźni chodzący bez koszulek, nawet w tutajszych upałach, postrzegani są jako niewychowani. Jeżdżenie bez koszulki na skuterze jest nielegalne.
- Palenie papierosów nie jest popularne wśród Tajów. Tylko biedacy palą. Lepiej jest zionąć alkoholowymi oparami, niż śmierdzieć papierosami
- Opieranie rąk na biodrach jest niegrzeczne
- Pokazywanie środkowego palca jest niedopuszczalne
- Jeśli chcesz kogoś obrazić możesz go nazwać psem, świnią, lub jaszczurką. Najgorszym wyzwiskiem jest nazwanie kogoś imieniem jego ojca, lub powiedzenie po tajsku ‘twój ojciec umarł’
- Tajowie wierzą we wróżby, astrologię i są bardzo przesądni. Jeśli chcesz sobie kogoś zjednać życz im ‘good luck’ (powodzenia) na pożegnanie.
Na pewno znalazloby się jeszcze parę interesujących faktów, ale na dzień dzisiejszy chyba już żadnych ciekawostek nie mam. Jeśli macie jakieś pytania, piszczie w komentarzach.