Podróże

Ukryta Tajlandia: Dzień z Promlok Community

Destinations

Tajlandia Południowa

Joanna Horanin

Podoba ci się moja strona?

Current condition

Pogoda Tajlandia Południowa

Częściowe zachmurzenie

28

Temperatura

Czuje się jak 32.6🥵

1

Indeks UV

Niski

1

Indeks jakości powietrza

Dobra

Ostatnia aktualizacja o 29.03.2024, 14:30

Cześć! 👋 Jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. Jeśli uważasz, że moje artykuły są pomocne, będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli dołączysz do mnie na Instagramie lub . Wsparcie od czytelników takich jak Ty wiele dla mnie znaczy i pomaga utrzymać tę stronę przy życiu. Dziękuję! 🙏

Post ten został napisany we współpracy z AiraAsia i Find Folk, którzy razem stworzyli Journey D – projekt, mający na celu przedstawienie podróżnym tajskich, małych społeczności żyjących z dala od turystycznych szlaków.

Tajlandia to coś więcej niż tylko Bangkok Koh Samui, czy nawet moje ukochane Chiang Mai. Tak naprawdę, wiele z tych miejsc traci swoją tożsamość, zamieniając się w głośne, turystyczne markety ze sklepami z tanimi pamiątkami i z głośnymi barami. Kraj jest jednak spory i nie jest aż tak trudno znaleźć tutaj świetne miejscówki, które oferują naprawdę unikatowe doświadczenia. Jeden dzień z Promlok Community da Ci szansę na poznanie ukrytej i mniej znanej Tajlandii.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o Promlok Community. Dopiero kiedy AirAsia zaproponowała mi sprawdzenie ich nowego projektu – Journey D – dowiedziałam się o tej małej społeczności. W styczniu 2020 roku spędziłam cały dzień z ludźmi, którzy związani są z tym projektem i było to dla mnie tak cudne doświadczenie, że postanowiłam od razu się z Tobą, Marzycielu, podzielić całą historią.

Jeżeli szukasz prawdziwie unikatowych doświadczeń i chcesz poznać ukrytą, nieznaną Tajlandię, to Promlok Community na pewno Ci w tym pomoże.

kobieta siedzi na kamieniach przy wodospadzie promlok w tajlandii
Promlok Community mieści się zaraz przy Parku Narodowym Kao Luang, gdzie warto odpocząć i naładować baterie.

Community Based Tourism i Promlok Community w Tajlandii

Community Based Tourism oznacza turystykę opartą na bliskich kontaktach z lokalnymi społecznościami. Jest to jedne z ostatnich przedsięwzięć tajskiej izby turystyki, która stara się wypromować mniej znane miejsca w Tajlandii.

W Tajlandii jest wiele firm, które sprzedają te same wycieczki tym, którzy przyjeżdżają do Krainy Uśmiechu. A więc, można zwiedzić Pałac Królewski w Bangkoku, pojechać na wycieczkę na 4 wyspy z Railey Beach, czy zobaczyć wszystkie świątynie w Chiang Mai. Przeważnie polega to na tym, że dana firma ‘ładuje’ Cię w mini vana i obwozi z punktu do punktu. Podążasz za tłumem, zwiedzasz te same miejsca co inni. Takie zwiedzanie może być dobre dla wielu i nie ma na pewno w nim nic złego. Takie wycieczki są potrzebne, aby przedstawić turystom kraj i pokazać im to, co Tajlandia ma do zaoferowania.

Niektóre organizacje zauważyły tutaj niszę i starają się postawić na coś innego – Community Based Tourism.

Tajlandia to wielki kraj. Żyje w nim wiele mniejszości i małych społeczności. Mają one naprawdę dużo do zaoferowania tym, którzy zmęczeni są podążaniem za tłumem. Właśnie te społeczności, wraz z organizacjami charytatywnymi, rządowymi i agencjami turystycznymi, starają się przyciągnąć odwiedzających i pokazywać ich ‘tajski styl życia’, oraz dać im możliwość spotkania i zamieszkania z lokalnymi mieszkańcami.

Dwie tajskie kobiety rozmawiają z turystką z zachodu siedząc w kuchni i gotując.
Zbliż się do lokalnych mieszkańców dzięki Community Based Tourism.

Journey D doprowadziło mnie do Community Based Tourism Promlok, które organizuje wycieczki po okolicy, oraz oferuje zakwaterowanie w homestay’u. W ofercie mają oni także wiele warsztatów, takich jak malowanie batiku, a oprócz tego można wybrać się z nimi na trekking lub ugotować prawdziwy tajski obiad.

Ich skromny dom może być prawdziwą odskocznią od głośnych i zakurzonych ulic tajskich miast.

Dzień z Promlok Community

Spędziłam ponad 10 godzin z Promlok Community. Był to dzień wypełniony po brzegi przeróżnymi ekscytującymi aktywnościami.

Poranek – Wat Phra Mahathat i wgląd w religijne sprawy

Z hotelu w Nakhon Si Thammarat odebrano mnie o 9:00 rano. Mój przewodnik okazał się starszym mężczyzną, który pracuje na codzień w Khanom Tourism Association i który z miejsca powiedział mi, że jego największą pasją jest zachowanie dzikiej natury w regionie Nakhon i uświadamianie turystów na temat tutejszej przyrody.

tajski mężczyzna rozmawia z kobietą z zachodu na tle buddyjskiej świątyni.
Najpierw wyjaśniono mi pochodzenie i historię świątyni.

Byłam już wcześniej w Khanom 2 lata temu i pamiętam, że największym skarbem tamtejszych wód są różowe delfiny, który często pojawiają się u brzegów miasteczka. Wtedy nie miałam okazji ich zobaczyć, ale mam nadzieję tam jeszcze wrócić. Tym razem, delfiny nie były w planach, ale dzień zapowiadał się naprawdę ekscytująco.

Naszym pierwszym przystankiem była świątynia Wat Phra Mahathat, największa w tej prowincji. Chedi (czyli stupy), które mieszczą się zaraz przy wejściu, datuje się na tysiące lat. Na początku była tutaj plaża. Z czasem, woda wyschła, ale na pamiątkę budowniczy świątyni postanowili zatrzymać piasek dookoła budynku.

tajska świątynia w nakhon si thammarat z białą stupą
Początki świątyni datuje się na tysiące lat przed naszą erą. Wierzy się też, że zapoczątkowała ją para z hinduskiej rodziny królewskiej, którzy przyjechała tutaj prosto z Indii.

Przy wejściu zostaliśmy powitani przez policję i panią prezydent Tourism Association of Nakhon Si Thammarat. Od razu widać było, że turyści z zachodu są tutaj widokiem rzadkim. Wszyscy byli bardzo podekscytowani nasza obecnością. Po paru minutach dołączyła do nas delegacja z Thai Airways, która przyjechała do Nakhon, aby złożyć hołd Buddzie.

delegacja z tajskiej firmy modli się w tajskiej świątynie w nakhon si thammarat
Delegacja Thai Airways przyjechała tutaj, aby złożyć hołd Buddzie i przyciągnąć do siebie powodzenie.

Czasami, jeżeli masz szczęście, możesz zobaczyć jak Tajowie przynoszą do świątyni długi, żółty kawałek materiału. Zostawiają go zazwyczaj w środku świątyni, przy posągu Buddy lub obwiązują jedną ze stup. Niektórzy piszą na nim swoje imię lub życzenia. To jest dokładnie to, co delegacja Thai Airways robiła. Każda z osób trzymała nad głową kawałek materiału i odmawiała modlitwę. Zaproszono i mnie, abym pomogła im wnieść tę długą płachtę do środka świątyni.

Grupa Tajów niesie długi żółty materiał w świątyni w nakhon si thammarat.
Materiał ten zawsze jest żółty ze względu na to, że kolor ten jest symbolem Buddy.
turystka z zachodu niesie żółty kawałek materiału do świątyni w nakhon si thammarat i uśmiecha się do kamery.
Zachęcono mnie, abym również przyłączyła się do delegacji.

W środku zostawiliśmy delegację Thai Airways i przystąpiliśmy do zwiedzania świątyni.

Świątynia podzielona jest na dwie części: Buddha-avasa, przeznaczona jest na modlitwy i inne buddyjskie celebracje, oraz Sangha-avasa – część, gdzie mieszkają mnisi.

W głównej stupie znajduje się pięknie zdobiony stiuk, który ilustruje życie Buddy. Zaraz obok są schody prowadzące na górę stupy (uwaga, nie wolno się po nich wspinać!), gdzie podobno złożone są szczątki Buddy. Schodów pilnują fantastyczne stwory, reprezentujące moc i siłę.

tajski mężczyzna pokazuje turystce z zachodu stiuk przedstawiający sceny z życia buddy
Ten stiuk jest największym skarbem świątyni.
wielki, kolorowy demon pilnuje wejścia na górę stupy, gdzie mieszczą się szczątki buddy.
Te wielkie rzeźby pilnują wejścia na szczyt stupy.

W okolicy jest także muzeum, gdzie znajdziesz wielkie kolekcje przedmiotów religijnych. Niektóre z nich liczą sobie setki i tysiące lat.

Zwiedzanie świątyni było naprawdę interesujące, mimo, że wcześniej widziałam naprawdę wiele podobnych miejsc. Myślę, że gdyby nie mój przewodnik, nie dowiedziałabym się tylu ciekawych rzeczy. Cierpliwie odpowiadał na moje pytania i dodawał mnóstwo ciekawostek, które dotyczyły religii buddyjskiej, oraz samej świątyni.

kobieta uderza w dzwon mieszczący się w buddyjskiej świątyni w nakhon si thammarat.
W taki dzwon uderza się 3 raz. Dźwięk symbolizuje fakt, że buddyjska religia nadal jest obecna i żywa.

Dan jest bardzo religijną osobą i naprawdę chce, aby przyjezdni zrozumieli jego religię i tajską kulturę. W czasie zwiedzania mogłam zadawać pytania, a on zawsze odpowiadał na nie cierpliwie i spokojnie, bez cienia irytacji. Często się także zatrzymywaliśmy i Dan opowiadał mi legendy i historie związane z miastem i świątynią.

Na końcu poczęstowano mnie świeżym, zimnym kokosem od ulicznego sprzedawcy. Wskoczyliśmy w songthaew (taksówkę) i pojechaliśmy w stronę Khao Luang National Park.

kobieta ubrana w kwiecistą bluzkę pije sok z kokosa w tajskiej taksówce
Ah, świeży kokos po takim zwiedzaniu to jest to!

Południe – Piknik przy Wodospadzie Promlok

Zatrzymaliśmy się na chwilę w CBT Promlok. Dwie panie, które nam towarzyszyły, a które później okazały się właścicielkami centrum, zniknęły na krótką chwilę, aby zaraz potem pojawić się z metalowymi pojemnikami z jedzeniem, oraz tacą pełną świeżych bananów.

tradycyjne tajskie dania stoją w metalowych opakowaniach na stole
Wszystko zostało ugotowane przez Promlok Community. Dania były świeże i przepyszne!

Jechaliśmy naszym songthaewem jeszcze przez chwilę przez wioski, a potem przez drogę otoczoną pięknym, zielonym lasem. W końcu dotarliśmy do Wodospadu Promlok. Przed nami była ukryta, tajemnicza Tajlandia. Wokół nie było praktycznie nikogo, tylko grupka tajskich nastolatków chlapała się w pobliskim stawku.

Wszyscy wzięliśmy się do pracy i szybko zrobiliśmy piknik pod wielkim, rozłożystym drzewem. Jedzenie pachniało niesamowicie. Zielone curry, smażony kurczak, sosy – wszystko zostało przygotowane przez Promlok Community. Mój brzuch zaczął dawać o sobie znać głośnym burczeniem.

tajska kobieta i tajski mężczyzna przygotowują piknik w lesie przy wodospadzie promlok.
Dla moich hostów było bardzo ważne, abym spróbowała każdego dania.

Próbowałam wszystkiego, jeden po drugim. Niektóre rzeczy były dla mnie nieco za ostre, ale pokazano mi jak zagryzać ostre potrawy świeżymi warzywami. Moi opiekunowie naprawdę starali się pokazać mi prawidłowy sposób jedzenia tajskich potraw.

tajski mężczyzna obserwuje turystkę jedzącą tajskie potrawy przy stole w lesie
Mój kierowca z uwagą obserwował jak i co jem, a potem pokazywał mi jak należy to robić poprawnie.

Do tej pory, panie z Promlok Community, oraz kierowca, który pomagał nam również w pikniku, byli bardzo cicho. Nie mówili zbyt wiele ze względu na nieumiejętność mówienia po angielsku. Uśmiechali się tylko do mnie nieśmiało. Postanowiłam więc wypróbować mój tajski. Otworzyło to dla mnie zupełnie nowe drzwi. Nagle, w mgnieniu oka, zaczęli ze mną rozmawiać i żartować. Wszyscy byliśmy podekscytowani, że możemy się komunikować. Do tego momentu naprawdę obawiałam się, że nikt nie będzie w stanie mnie zrozumieć. Moje tony pozostawiają wiele do życzenia. Ale okazało się, że jestem w stanie powiedzieć naprawdę dużo. Może nie było to idealne, ale pozwoliło nam zbliżyć się do siebie.

Po posiłku, zostałam wysłana do wodospadu i zachęcono mnie do wejścia do wody.

Wodospad Promlok ma 50 pięter. Można wejść na samą górę tylko z leśniczym i przewodnikiem. Zajmuje to cały dzień. Tym razem, nie miałam na to czasu, ale udało mi się wejść do 4go piętra – ostatniego, które dostępne jest zwiedzającym.

Wodospad promlok w nakhon si thammarat widziany z dołu.
Na niższym poziomie wodospadu można się kąpać. Wyżej jest zakaz ze względu na szybki nurt wody.

Wodospad znajduje się w pięknym lesie. Jeżeli przyjrzysz się krzakom i drzewom, zauważysz jaszczurki wygrzewające się w słońcu. A jeżeli zdecydujesz się na trekking, być może będziesz miał szczęście zobaczyć małpy!

Miejsce to jest także upamiętnieniem zmarłego króla Ramy IX, który jako młody mężczyzna przyjechał tutaj i wykuł w skale swój symbol, widoczny do tej pory.

Kolejnym świetnym aspektem wodospadu są ryby. Ryba garra rufa jest bardzo popularna w Tajlandii i można ją zobaczyć prawie w każdym turystycznym mieście. Jest to gatunek ryb, które skubią martwy naskórek. Przeważnie, w wielu spa, wkłada się stopy do akwarium wypełnionego małymi rybkami i po chwili wyciąga się je gładkie, jak po zabiegu peelingującym. W wodospadzie garra rufa rozmnaża się w bardzo szybkim tempie. Ryb tych jest pełno i Promlok jest darmowym spa, które można sobie zafundować podczas pobytu.

kobieta ubrana w kwiecistą bluzkę stoi na szczycie skały w wodospadzie promlok.
Ubierz się odpowiednio. Na prowincji Tajowie nie są przyzwyczajeni do osób w bikini. W wodospadzie wykąpać się jest najlepiej w szortach i t-shircie.

W wodospadzie można pływać na niższych poziomach. Pamiętaj, że jesteś na prowincji. Tutaj Tajowie nie chodzą w bikini i nie są przyzwyczajeni do widoku osób skąpo ubranych. Pływaj w tajskim stylu – szorty i -t-shirt wystarczą.

kobieta ubrana w brązowe spodnie i kwiecistą bluzkę siedzi na skałach w promlok
Ja nie pływałam w wodospadzie, ale szczerze mówiąc, żałowałam, że nie wzięłam ze sobą rzeczy na zmianę. Woda wydawała się naprawdę odświeżająca.

Przez dłuższą chwilę cieszyłam się orzeźwiającą wodą. Nie spieszyło mi się z powrotem do cywilizacji. Powietrze przy wodospadzie było tak świeże i czyste, że nie miałam w ogóle ochoty jechać gdziekolwiek indziej!

W drodze powrotnej z wodospadu natknęliśmy się na młodego człowieka, który na małym stoliku miał otwartą walizkę wypełnioną okularami. Trochę dziwne miejsce na sprzedaż, ale panie, z którymi byłam były zachwycone. Przymierzały okulary i co chwilę pytały się mnie o opinię. Dopiero po paru minutach zauważyłam na stole lusterko z plakietką w języku polskim. ‘Kocham cię’ – było na nim napisane. Okazało się, że sprzedawca kupił je na rynku za parę Bahtów. Cała grupa Tajów, z którymi byłam nauczyła się jak poprawnie wypowiadać to zdanie i naprawdę się bardzo przy tym uśmialiśmy.

Popołudnie – Batik, market, rybi pałac i lekcja gotowania

Popołudnie było wypełnione przeróżnymi aktywnościami i czynnościami.

Znowu zatrzymaliśmy się przy CBT Promlok. Nunee, jedna z pań, które były ze mną, przygotowała farby i płótno, a następnie wręczyła mi ołówek i poprosiła o narysowanie czegoś.

Nie jestem zbyt dobra w rysowanie. Do tej pory mam traumę ze szkoły, z bardzo złych zajęć plastyki. Dlatego z pewną dozą nieśmiałości, zaczęłam rysować kwiaty. Nunee zachęcała mnie, co chwilę mówiąc jak ładnie mi wszystko wychodzi (doceniłam jej wysiłek. Sama wiem, że rysuję jak 5-letnie dziecko).

kobieta rysuje ołówkiem po płótnie w promlok community nakhon si thammarat
Płótno zostało dla mnie przygotowane. Trochę mi zajęło zanim wymyśliłam co mam namalować.

Nunee pokazała mi jak pokryć linie gorącym woskiem, używając do tego specjalnego narzędzia wyglądającego jak metalowe pióro.

ręka trzymająca narzędzie do produkcji batiku i malująca kwiat
To jest narzędzie, które nakłada wosk na wcześniej narysowane linie.

Kiedy już wszystko było gotowe, puste miejsca wypełniłam kolorami. Wszystko, co zostało wcześniej przygotowane, pochodziło z naturalnych składników. Do produkcji farb użyto przypraw, kwiatów i ziaren kawy.

komplet farb do produkcji batiku z naturalnych składników.
Te farby zrobiono z naturalnych składników.
kobieta ubrana w kwiecistą bluzkę robi batik używając farb z naturalnych składników
Jak widać, nie jestem zbyt utalentowana.

Nadal mieliśmy trochę czasu i Dan zabrał mnie na krótką wycieczkę po okolicy. Najpierw zatrzymaliśmy się na lokalnym markecie, gdzie kupiliśmy świeże orzeszki ziemne, mango (mój ulubiony owoc) i grilowane robaki!

kobieta ubrana w kwiecistą bluzkę rozmawia z tajską kobietą na markecie. Obie śmieją się rozmawiając.
Bawiliśmy się świetnie, wymieniając spostrzeżenia na temat tego, co lubimy jeść, a czego nie.

Tego rodzaju markety są bardzo popularne w Tajlandii i zobaczyć je można dosłownie wszędzie. Niektóre są bardzo turystyczne, jak np. nocny market w Chiang Mai, ale niektóre są bardzo, bardzo lokalne. Nie znajdziesz tutaj pamiątek, ani typowych tajskich dań. Jeżeli chcesz wiedzieć co tak naprawdę jedzą Tajowie, znajdź mały market i zgub się w jego krętych uliczkach.

dwie tajskie kobiety gotują tajski deser i rozmawiają na markecie w promlok
Miałam okazję spróbować specjalnej przekąski zrobionej z tapioki i wypełnionej słodką wieprzowiną.

Zanim wróciliśmy do centrum, zatrzymaliśmy się w jeszcze jednym miejscu w wiosce. Tam strumień płynący z wodospadu przecinał główną drogę do wioski. Pomimo ciągle przejeżdżających samochodów, przy drodze bawiły się dzieciaki, zadowolone, że mogą nieco ochłodzić się w zimnej wodzie.

Miejsce to nazywa się Wat Pla Nea – rybny pałac. Nea to nazwa ryby garra rufa, o której wspomniałam wcześniej. Tutaj ma ona pałac. Jest to także doskonałe miejsce na odpoczynek i relaks, oraz zobaczenie jak Tajowie na wsi spędzają wolny czas.

kobieta idzie przez strumień przecinający drogę w wiosce w promlok.
Ta droga przecięta jest przez przepływający strumień i jest także ulubionym miejscem zabaw lokalnych dzieci.

Po raz kolejny wskoczyliśmy w songthaew i wróciliśmy do centrum, gdzie mama Nunee czekała na nas z obiadem. Zaproszono mnie także, aby przygotowała tom yum. Nunee posadziła mnie przy kuchence gazowej, na małym stołku i powoli pokazywała mi co mam robić. Jej mama również stała nade mną i podawała mi kolejne przyprawy. Z ich pomocą zupa była gotowa w parę minut.

zachodnia turystka gotuje zupę w tajskim stylu na wsi koło nakhon si thammarat.
Tylko w tak ukrytych miejscach w Tajlandii można doświadczyć prawdziwego, tajskiego gotowania.

W końcu, mogliśmy usiąść i zjeść. To była prawdziwa uczta! Oprócz mojej zupy, na stole pojawiło się także muzułmańskie curry (massaman curry), wywar z grzybów, świeże warzywa, a na deser poczęstowano nas owocami.

Porozmawialiśmy trochę. Nunee zawołała swoją córkę. Byłam bardzo szczęśliwa, że zachęcano mnie do mówienia po tajsku. Z córką Nunee odbyłyśmy wymianę językową – ja mówiłam po tajsku, ona po angielsku. Dan pomagał nam obu.

turystka w towarzystwie tajów je tajskie potrawy na tajskiej wsi
Nasza kolacja była naprawdę cudownym wydarzeniem. Mogę powiedzieć, że mam teraz nowych znajomych.

“Jeżeli inni chcieliby tutaj przyjechać, jak mogą się z wami skontaktować?” zapytałam Dana. Zamiast odpowiedzieć, polecił mnie zapytanie się o to Nunee w języku tajskim, co zaraz zrobiłam (przyznaję sobie dodatkowe punkty za powiedzenie czegoś tak skomplikowanego!) i zostałam zrozumiana! Chyba muszę wrócić do Promlok na miesiąc po indywidualne lekcje.

Podsumowanie

Jeden dzień na tajskiej prowincji z Promlok Community okazał się jednym z lepszych doświadczeń, jakie miałam w kraju. Była to cudowna wycieczka z przemiłymi ludźmi. Dowiedziałam się naprawdę wiele o ich stylu życia, kulturze i o samej prowincji i Parku Narodowym Khao Luang.

Wiem, że być może kuszą Cię te bardziej znane miejsca w Tajlandii, ale jeżeli masz trochę więcej czasu i interesuje Cię lokalna kultura i ukryta Tajlandia, to nie zwlekaj. Wybierz się do CBT Promlok.

Journey D i Promlok Community – Co jest w ofercie?

Journey D zostało stworzone, aby pomóc lokalnym społecznościom i przedstawić turystom trochę mniej znane zakątki Tajlandii. Projekt zmienia życie ludzi, nie tylko odwiedzających. Dzięki niemu lokalsi zarabiają, uczą się angielskiego i poznają ludzi z innych krajów.

dwie tajskie kobiety na wsi przygotowują jedzenie dla turystów
Cała rodzina Nunee pomogła w przygotowaniu kolacji.

W tym momencie, w ofercie są cztery wycieczki w paru miejscach w Tajlandii. Jedna jest na północy i jest także jedna na południu, w Krabi. Każda wycieczka może zostać dostosowana do indywidualnych potrzeb klienta i rzeczy takie jak trekkingi, czy kursy gotowania mogą zostać odjęte lub dodane. Oprócz tego, prawie wszystkie mają opcje zakwaterowania i możesz zamieszkać z lokalną społecznością, co daje Ci dodatkową szansę na nawiązanie nowych znajomości.

Jak spędzić dzień z Promlok Community?

Jeżeli chcesz spędzić dzień z Promlok Community, możesz swój pobyt zarezerwować przez stronę Journey D.

Dodatkowe Informacje

Gotowi na przygodę? Oto parę rzeczy, o których warto pamiętać.

Transport, accommodation and food

  • CBT Promlok znajduje się blisko Nakhon Si Thammarat. Aby się tam dostać, możesz wziąć samolot linii AirAsia z Bangkoku. Dostępne są także autobusy. Rezerwacji dokonasz przez 12GoAsia.
  • Centrum ma także homestay, gdzie zostać możesz na noc. Warto zaplanować sobie tam parę dni i wybrać się na trekking, a także zwiedzić okolicę. Ja zatrzymałam się w Pura Nakhon w Nakhon Si Thammarat. CBT Promlok odebrali mnie rano z hotelu i odwieźli wieczorem.
  • Jedzenie (lunch i obiad) gotuje centrum. Wszystko jest naprawdę pyszne i dostosowywane do wymagań klientów. A więc, jeżeli jesteś wegetarianinem lub masz alergię na pewne rzeczy, możesz o tym poinformować centrum.
podwórko na tajskiej wsi zastawione gratami
Tutaj warunki nie są luksusowe, ale naprawdę warto się tutaj zatrzymać, aby doświadczyć tajskiego stylu życia.

Zabierz ze sobą

  • Krem do opalania i coś na głowę (czapkę lub kapelusz) – Ja zazwyczaj nie mam nigdy ze sobą tego ostatniego, ale myślę, że warto jednak o tym pomyśleć.
  • Sprej na komary – podczas mojej wizyty nie widziałam tam ani jednego komara, ale na pewno warto mieć coś ze sobą.
  • Dobre buty – klapki są ok, ale jeżeli wybierasz się na trekking, załóż przynajmniej sportowe obuwie.
  • Butelkę wody – twoi przewodnicy na pewno dadzą Ci pić, ale na początek dobrze jest mieć coś, po co łatwo sięgnąć.
  • Spodenki i coś, w czym możesz pływać – ja zdecydowałam się nie iść pływać, tylko zrelaksować się przy wodospadzie. Jeżeli jednak ty zdecydujesz się na pływanie, lepiej jest nie ubierać się w bikini. W Tajlandii odkrywanie ciała nie jest na miejscu. W turystycznych miejscach nie zwraca się na to uwagi, natomiast na prowincji osoby skąpo ubrane mogę przyciągnąć niechcianą uwagę. Tajowie zazwyczaj pływają w szortach i t-shircie.
  • Ubierz się odpowiednio. Na pewno odwiedzisz świątynię, a więc zasłoń ramiona i nogi.
  • Nie zapomnij o ubezpieczenie. Sprawdź SafetyWing, jeżeli podróżujesz dłużej niż miesiąc.

I pamiętaj!

Jesteś czyimś gościem. To nie jest typowa, standardowa wycieczka. Journey D chce, abyś zbliżył się do lokalnej społeczności, zawarł znajomości i zobaczył ukrytą Tajlandię. Słuchaj z uwagą przewodnika, zadawaj pytania, bądź przyjazny i otwarty, a gwarantuję Ci, że będzie to doświadczenie, którego nie zapomnisz!

Masz pytania? Chcesz podzielić się przemyśleniami i doświadczeniami? Nie krępuj się! Zostaw komentarz!