Zawsze unikałam tego miejsca. Kojarzyło mi się z nudą, z tłumami, brudną plażą i ogólnie z ‘nieciekawością’. Jeśli chciałam iść się zabawić do klubu, jechałam do Gdańska, jeśli chciałam jechać na plażę to albo odwiedzałam Sopot, albo wsiadałam w pociąg do Łeby. Gdynia nigdy nie była na mojej liście interesujących miejsc, a Skwer Kościuszki po prostu przypominał mi komunę. Ostatnio jednak przekonałam się, że byłam w niemałym błędzie…
Okolice Skweru Kościuszki mogą wydawać ci się nieco ‘siermiężne’, ale wystarczy spędzić tutaj parę chwil, aby przekonać się, że jest to cudowne miejsce.
Gdynia to część Trójmiasta i młodsza siostra Gdańska i Sopotu. Została stworzona po pierwszej wojnie światowej, aby ułatwić Polsce dostęp do morza. Od tego czasu miasto rozwinęło się i dzisiaj jest to przyjemne miejsce nie tylko do życia, ale również do odwiedzin. Skwer Kościuszki to centralny punkt w Gdyni, gdzie mieszkańcy Trójmiasta lubią przychodzić na spacery, aby się nieco wyluzować w długie, letnie dni. Jest to też idealne miejsce na obserwowanie jak toczy się życie, jedzenie lodów, czytanie, wygrzewanie się na słońcu i na inne rzeczy, które robi się nad morzem.
Na samym początku może wydawać ci się, że Maszty – pomnik i wizytówka miasta – i otaczające skwer budynki, pamiętające czasy socjalizmu, nadają mu nieco siermiężny charakter. Z daleka widać również gdyńską stocznię, co na pewno nie poprawia pierwszego wrażenia, jakie wywiera skwer na odwiedzających. Wystarczy jednak dać temu miejscu szansę, aby przekonać się, że jest to chyba jedno z najlepszych miejsc do wypoczynku w Trójmieście.
Maszty to znak rozpoznawszy Gdyni i Skweru Kościuszki.
Ja odwiedziłam Skwer Kościuszki w lecie. Dzień był piękny, słoneczny i ciepły. Pomimo dość sporej ilości ludzi, którzy wypoczywali na ławkach i pobliskiej plaży, atmosfera była spokojna i od razu poczułam się zrelaksowana – coś zupełnie zaskakującego, zważywszy na to, że byłam w środku miasta. Zdziwiła mnie też to jak czysta była woda w morzu. Mogłam nawet zobaczyć meduzy!
Czyż ten punk informacji nie jest słodziaszki?
ONR Błyskawica można zwiedzać.
Długo błądziłam po skwerze i promenadzie, podziwiając niebieską toń wody i niebieskie niebo. Powietrze wydawało się tutaj o wiele czystsze niż w Gdańsku i z łatwością mogłam odetchnąć pełną piersią. Od razu pomyślałam, że jest to najlepsze miejsce do wypoczynku w Trójmieście.
Ah, ten niebieski kolor!
Ta fontanna to kolejny znak rozpoznawszy Gdyni.
Okrążyłam Skwer Kościuszki, podziwiając ONR Błyskawicę oraz Dar Pomorza – słynny polski żaglowiec. Poobserwowałam mewy, które próbowały z różnym skutkiem ukraść ludziom jedzenie. Poszperałam nieco w sklepach z pamiątkami, które ustawione są w równych rządkach wokół skweru, a potem pośmiałam się nieco z niektórych nazw jachtów zacumowanych w małej marinie.
Tak, tak, jestem aż tak dziecinna.
Tutaj trzeba uważać na jedzenie.
Przeszłam się też nieco plażą z piaskiem tak miękkim, że wydawał mi się sztuczny. Mimo dość późnej godziny, ludzie nadal kąpali się w morzu, dzieci biegały po piasku, niektórzy grali w siatkówkę, lub po prostu drzemali na kocach. Atmosfera była niezwykła, aż uśmiechnęłam się sama do siebie. Nikt nie chciał iść do domu, włącznie ze mną.
Łabędzie też przypływają do Gdyni na jedzenie i relaks.
Na koniec wspięłam się na Kamienną Górę, z której widać marinę, plażę i fragment Skweru Kościuszki. Wszystko skąpane było w słońcu i nagle poczułam się jakbym była na południu Francji.
Gdynia jest piękna.
Zeszłam na dół i okrążyłam skwer jeszcze raz, żeby nacieszyć się morzem, piaskiem, krzykiem mew i dźwiękiem fal. Nie mogłam uwierzyć, że Gdynia to tak piękne miejsce.
To młode i atrakcyjne miasto jest często pomijane przez odwiedzających Trójmiasto. Wszyscy jadą do Gdańska i Sopotu, by tam się zabawić, zrobić zakupy czy pozwiedzać. Gdynia nie jest duża, ale jest urocza, żywa, a okolice Skweru Kościuszki to najprawdopodobniej jedno z niewielu idealnych do wypoczynku miejsc w Trójmieście.