
Życie za granicą
Różnice kulturowe pomiędzy Portugalią i Polską
Destinations

Joanna Horanin

Cześć, jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. W świecie Tajlandii i Portugalii czuję się jak ryba w wodzie - nie bez powodu! Tajlandię odkrywam od przeszło dekady, a w Portugalii jestem na dobre już od 6 lat. Moją misją jest wspierać Marzycieli - takich jak Ty - w odkrywaniu tych fascynujących krajów oraz pomagać zakochanym w nich znaleźć swoje własne miejsce na ziemi, i to najlepiej na stałe! Razem odkryjmy te unikatowe zakątki świata.
W Portugalii mieszkam już 6 lat. Moje początki nie były łatwe. Z perspektywy czasu, myślę, że było to spowodowane 2 rzeczami – brakiem pieniędzy, oraz zupełnym nieprzygotowaniem. Dzisiaj jestem w Portugalii bardziej zadomowiona i czuję się tutaj lepiej. Nadal jednak różnice kulturowe pomiędzy Polską a Portugalią są dla mnie bardzo widoczne. Niektóre mnie uwierają, inne bawią, a jeszcze inne wywołują u mnie myślenie, że fajnie byłoby mieć coś takiego u nas w kraju. Poniższa lista nie ma na celu krytykę, ale pokazanie Ci co mnie tutaj zaskoczyło i zaskakuje nadal.
A więc, spójrzmy na te różnice z lekkim przymróżeniem oka.
Portugalczycy to prawdziwe morsy
W porównaniu do Portugalczyków to Polacy ze swoim zimowym morsowaniem są po prostu…słabiutcy.
Przeciętny Portugalczyk nie ma w domu ogrzewania i nie izoluje budynku. Zimą w środku ma 10 stopni, w styczniu w nocy 5. Przez nieszczelne okna w czasie deszczu wlewa się woda, a od podłogi ‘ciągnie’, jak to mówiła moja babcia.
Czy Portugalczyk narzeka? No, może trochę, czasami, ale generalnie na pytanie ‘czy nie jest Ci zimno’, przytaknie, ale nie będzie się rozwijał. Jest jak jest i tyle.
Latem, przeciętny João kąpie się w oceanie. Temperatura powietrza to 30 stopni, wody jakieś 10. Wchodzi do wody, zimno wykręca mu nogi, a ten chlup i zanurza się w orzeźwiających falach.
Czymże jest więc Polak, który do Bałtyku nie wejdzie jeśli woda ma poniżej 15 stopni?
Portugalczyk, kiedy jest mu zimno, czuje, że żyje.
W domu możesz zbierać grzyby
Ze ściany…. Portugalskie mieszkania są ciemne i wilgotne, co jest idealnym środowiskiem dla grzybów. Weź koszyk i nóż i poskrob ścianę.
Czy komuś to przeszkadza, że żyje się z prawdopodobnie śmiercionośnym organizmem? Raczej nie. Jest jak jest i tyle, nie ma sensu wiercić dziury…w zagrzybionej ścianie.
Na zewnątrz jest lepiej
Może z wymienionych wyżej powodów, w Portugalii spędza się tak dużo czasu na zewnątrz. Tzw. esplanady, czyli teren, gdzie można usiąść przy stoliku na zewnątrz kafejki, czy restauracji, działają zawsze i niemal przy każdej pogodzie. W Portugalii pije się i je się na zewnątrz, najlepiej w większym gronie.
Zimą siedzimy przy metalowych stolikach, na metalowych krzesłach, które odmrażają nasze tyłki (co też Portugalczykom nie przeszkadza), a latem oprócz tej opcji mamy także szansę na pójście na plażę i siedzenie tam pod parasolem przez cały dzień.
Portugalczycy mało czasu spędzają w domu i wolą po prostu być na zewnątrz.
Alkohol jest wszędzie, ale..
Alkohol jest bliski portugalskiemu sercu. Piwko kupisz niemal wszędzie, nawet w kinie. Piją tutaj naprawdę wszyscy. Wino oczywiście to nieodzowny towarzysz imprez, czy posiłków.
Portugalia różni się jednak od Polski tym, że Portugalczycy mają jednak inną kulturę picia. Pije się często i przy wielu okazjach. Pamiętam, że byłam w szoku, że tutaj w czasie lunchu w pracy można wypić browara. Jednak, wydaje mi się, że nadużywania w takim stopniu jak to jest w Polsce, nie ma. Portugalczycy piją rozsądniej i nie w takich ilościach, zwłaszcza jeśli chodzi o większe imprezy takie jak wesela.
Posiłki zajmują tu wieki
Coś, co bardzo mi się podoba.
Wychodzisz na obiad, czy kolację i trwa ona długo. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że każdy posiłek składa się z przystawek, głównego dania, deseru i kawy, ale także dlatego, że jedzenie to w Portugalii celebracja i wydarzenie towarzyskie. Przy jedzeniu dyskutujesz, rozmawiasz, jesz powoli, pijesz wino. To trwa i trwa… A potem, jak już odchodzisz od stołu, to żegnasz się z każdym przez dłuższy czas. Trzeba jeszcze sobie pogadać na odchodnym.
W Polsce teraz przeszkadza mi to, że po pierwsze przystawka jest tak wielka jak główne danie, a do tego każdy idzie gdzieś, żeby się porządnie i szybko najeść.
Chcesz chusteczkę?
Dobra, coś, co być może tylko ja zauważam, bo jestem wrażliwa na pewne…ludzkie dźwięki.
W Portugalii zauważyłam, że ludzie strasznie podciągają nosem w taki specyficzny, gardłowy sposób, jakby mieli zapchane zatoki (pewnie od tego grzyba ze ściany). Jest to dla mnie tak irytujące, że już nieraz miałam ochotę zapytać daną osobę czy chce ode mnie chusteczkę.
Narzekanie, ale z umiarem
Portugalczycy nie są zbyt radosnym narodem. Moja nauczycielka portugalskiego mówi, że to przez to, że nic nigdy nie jest w Portugalii łatwe.
Przeciętny Portugalczyk wydaje się lekko przytłoczony, przytłumiony i ma w sobie lekki smuteczek. Przynajmniej ja to tak widzę.
Dodatkowo, Portugalczycy narzekają na wiele rzeczy – na biurokrację, na rząd, na brak kasy, ale z drugiej strony robią to z umiarem. Moim zdaniem, Polacy jednak są bardziej depresyjni i też źli na rzeczywistość. Portugalczyk ponarzeka, a potem przejdzie do porządku dziennego.
Brak Blika
Portugalska technologia płatności jest nieco zacofana. W Portugalii jest MBWay, ale daleko mu do Blika. W wielu miejscach nie można płacić kartą, szczególnie zagraniczną.
Dla mnie fantastyczne w Polsce jest to, że najmniejszym sklepie mogę zapłacić kartą. Do dzisiaj pamiętam mój szok jak Pani w spożywczaku w Łebie zapytała się mnie czy chcę zapłacić Apple Pay – nie do pomyślenia w Portugalii!
Szampon to podstawa, reszta to dodatek
Wiesz czego brakuje mi w Portugalii? Rossmana i porządnych, tanich kosmetyków. A wiesz czego jest tu nad miarę? Szamponów.
Ostatnio otwarto w moim mieście sklep z kosmetykami. Na Instagramie trąbiły o tym konta, poświęcone miasteczku. Podjarałam się sama, bo miałam nadzieję, że będzie szał.
Jak się niestety okazało, ten spory sklep to głównie szampony i odżywki i gdzieś tam daleko, na końcu półek stoi parę kremów do twarzy.
Czekam na dzień, kiedy do Portugalii zawita Rossman.
Tutaj się o nas dba
W Portugalii legalna jest aborcja, małżeństwa jednopłciowe, a tabletki po i antykoncepcyjne można kupić w aptece bez recepty.
Większą tolerancję czuje się tutaj i doświadcza.
W Portugalii czuję się też bezpieczniej. Wiadomo, że i w Porto, czy Lizbonie, może przydarzyć się coś złego, ale nie wyobrażam sobie siedzieć w lizbońskim metrze i czuć się zagrożoną, bo portugalskiemu ‘karkowi’ się nie spodobałam i teraz się mnie pyta ‘czy chcę wpier***’. (W ogóle, teraz sobie myślę,że chyba nie ma kogoś takiego jak “porgugalski kark”). Takie rzeczy tu się raczej nie zdarzają.
Na ulicach nie ma agresji, policja się nie czepia, jest po prostu miło i bezpiecznie.
Jestem ciekawa co myślisz po przeczytaniu tego postu? A może mieszkasz w Portugalii i coś przyszło Ci do głowy czytając go. Daj znać w komentarzu!