Pamiętnik

Kurs gotowania ze społecznością Tai Lue w Doi Saket, Chiang Mai

Destinations

Chiang Mai

Joanna Horanin

Podoba ci się moja strona?

Current condition

Pogoda Chiang Mai

Częściowe zachmurzenie

39

Temperatura

Czuje się jak 40.5🫠

1

Indeks UV

Niski

1

Indeks jakości powietrza

Dobra

Ostatnia aktualizacja o 1.05.2024, 12:00

Cześć, jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. W świecie Tajlandii i Portugalii czuję się jak ryba w wodzie - nie bez powodu! Tajlandię odkrywam od przeszło dekady, a w Portugalii jestem na dobre już od 6 lat. Moją misją jest wspierać Marzycieli - takich jak Ty - w odkrywaniu tych fascynujących krajów oraz pomagać zakochanym w nich znaleźć swoje własne miejsce na ziemi, i to najlepiej na stałe! Razem odkryjmy te unikatowe zakątki świata.

Pamiętasz jak się wbiłam na tajski pogrzeb? Przez przypadek, oczywiście, ale ta historia zostanie ze mną jeszcze bardzo długo. Wynikiem tego spotkania był kurs gotowania z panią z plemienia Tai Lue w Doi Saket. Był to jeden z tych dni, gdzie wiesz, że trafiłaś na nieturystyczną Tajlandię, na miejsce, o którym nie wie praktycznie nikt spoza wąskiej grupki osób. Oto jak gotowałam z ludźmi Tai Lue niedaleko Chiang Mai.

Twój plan na pierwszą podróż do Tajlandii

Zapisz się do newslettera i otrzymaj plan na pierwszą podróż do Krainy Uśmiechu.

    We respect your privacy. Unsubscribe at any time.

    Tai Lue i ich Community Centre

    Wróciłam po tygodniu od pogrzebu. W czasie ceremonii miejsce to było oblężone przez ludzi. Teraz nie było tam nikogo oprócz starszej pani, stojącej na środku podwórka i podjadającej owoce.

    Mimo, że umówiłam się z nią na spotkanie, to widać było, że jest totalnie zaskoczona moim przyjazdem. Na jej twarzy dopiero po chwili pojawił wyraz rozpoznania i zrozumienia. Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła telefon. “Chwileczkę” – powiedziała – “proszę poczekać”, po czym zniknęła w głębi podwórka, aby po minucie wrócić z powrotem z telefonem w ręku. Trochę chyba była zaniepokojona tym, że sobie nie poradzi z językiem.

    Rower na podwórku.
    Wokół Community Centre jest ładne podwórko z różnymi przedmiotami, związanym z życiem na wsi.

    “Co chcesz gotować?” – zapytała. “Pączki” – odpowiedziałam bez namysłu. Szybko ustaliłyśmy, że zrobimy pączki, rybę, oraz coś do ryby, aby można było zagryźć. Dla mnie był to fantastyczny pomysł i już szykowałam się na kurs gotowania.

    Szukasz dobrego przewodnika? Poszukujesz interesujących nietuzinkowych wycieczek? 

    TakeMeTour łączy lokalnych przewodników z turystami. Oferują oni prywatne wycieczki, podczas których dowiesz się więcej o kulturze i poznasz mieszkańców.

    Odkryj Tajlandię z TakeMeTour.

    Zobacz ich ofertę i zarezerwuj wycieczkę już teraz

    Starsza pani, której imienia nie pamiętam, wykonała kolejny telefon. Tym razem zrozumiałam, że prosi kogoś, aby przyjechał i zrobił ze mną posiłek.

    Chwilę potem wita mnie inna starsza pani, ubrana w tradycyjny strój Tai Luea.

    Kobieta, Tai Lue, turban, czerwona bluzka.
    Pi Pong to cudowna, starsza pani, która uczyła mnie gotować.

    Plemię Tai Lue i ich pączki

    Plemię Tai Lue przybyło do Tajlandii parę wieków temu z Chin, z prowincji Yunan. Szybko się tutaj zadomowili. Obecnie znaleźć ich można w Chiang Mai, Chiang Rai i Phayao w północnej Tajlandii.

    Ich stroje odznaczają się białym turbanem na głowie. Kobiety dodają do niego także kolor różowy. Na specjalne okazje, ubierają czarne krótkie kurtki ze stójką, długie spódnice lub proste spodnie (u mężczyzn).

    Tai Lue mają oczywiście swoją kuchnię. Najbardziej charakterystyczne są ich pączki – khanom wong, które wyglądają nieco jak amerykańskie donuty. Mają dziurkę w środku i są stosunkowo małe. Jednak, smakują o wiele lepiej i zupełnie inaczej niż to, co znamy z własnego podwórka.

    Gotujemy – Khanom wong – tajskie pączki

    Pi Pong, bo tak miała na imię moja instruktorka, była osobą grubo po 60-tce, ale na jej twarzy czas nie namalował zmarszczek, ani starczych plamek. Była kobietą z werwą, ale delikatną, cierpliwą i bardzo sympatyczną. Nie mówiła także nic po angielsku. Pamiętała parę słów. Mój tajski był na pewno lepszy niż jej angielski. Dogadywałyśmy się jednak. Gotowanie przecież polega na wykonywaniu czynności, a nie na rozmowie. Ona pokazywała mi co robić, a ja ją naśladowałam.

    Kobieta, pączki, Tajlandia.
    Pod czujnym okiem Pi Pong robiłam tajskie pączki.

    Była to także dla mnie okazja, aby po roku nie korzystania i nie pobierania lekcji sprawdzić się z moim tajskim. Zadawałam jej więc pytania – czy ma dzieci, czy jest buddystką, czy lubi mieszkać na wsi. Ona chętnie ucinała sobie ze mną krótkie pogawędki, które szybko się kończyły, bo jednak ograniczał nas język.

    Podróżuj lokalnie autobusami i pociągami! Z 12Go możesz łatwo zabukować bilety na transport w Tajlandii, Malezji, Kambodży i w innych krajach. Oszczędź sobie stresu, czasu i pieniędzy. Zarezerwuj bilet teraz

    Pączki khanom wong robi się prosto, choć trzeba do tego mieć składniki. Mąkę z ryżu kleistego miesza się z mąką sojową, z mlekiem kokosowy, dodaje się 2 rodzaje bananów – jeden (grubszy i krótki) jest mniej dojrzały, drugi (taki sam, jakie mamy w Europie) musi być już prawie czarny. Tego dajemy tylko pół. Gnieciemy banany i wszystko mieszamy razem na stałą masę. Po jej uzyskaniu urywamy kawałek, robimy kulkę, ropłaszczamy ją, a następnie robimy w niej dziurkę.

    Kobieta Tai Lue, czerwona bluzka, pączki, gotowanie.
    Tak ładnie ułożone pączki rzuca się na rozgrzany olej.

    Takie tajskie pączki smażymy w rozgrzanym oleju, przewracając je co chwilę. Kiedy będa już ciemno-brązowe, wyławiamy i odsączamy. To jeszcze nie koniec! Kiedy już lekko przestygną, nabijamy je na długie wykałaczki. Następnie, jedną stronę lekko zamaczamy w rozpuszczonym w wodzie brązowym cukrze i następnie tę samą stroną dotykamy lekko wysypany na talerzu biały sezam.

    Kobieta, Tai Lue, pączek na patyku.
    I mamy pączka.

    Jak smakują khanom wong? Są lekko lepkie w środku i ciągnące. Na zewnątrz są chrupkie. W porównaniu do tego, co znam z Europy, khanom wong nie obarczają smakiem. Nie są ani zbyt tłuste i ciężkie, ani słodkie, a przez swój rozmiar można ich zjeść całkiem sporo. Doskonała przekąska dla małych i dużych.

    Tajska ryba w stylu Tai Lue

    Grilowaną rybę można dostać w Tajlandii bardzo często. Pierwszy raz jadłam ją nad jeziorem Tung Tao koło Chiang Mai. Nigdy wcześniej nie lubiłam ryby. Dopiero tutaj ją polubiłam, ale chyba dlatego, że tajska tilapia nie pachnie ani morzem, ani mułem. Ma bardzo dużo mięsa i mało ości, które są takich rozmiarów, że łatwo się je wyjmuje i raczej się nie martwię ich połknięciem.

    Sekretem takiej ryby jest też to, że patroszy się ją, a następnie w środek wkłada trawę cytrynową i zioła. Całość obraca się w gruboziarnistej soli i grilluje.

    Ryba, szalotki, trawa cytrynowa, Tajlandia
    Rybę miałyśmy już wypatroszoną i gotową, aby wypełnić ją pastą.

    Tai Lue podobno przywieźli do Tajlandii ten sposób grillowania ryby. Pi Pong pokazała mi nieco inny sposób na jej przyrządzanie, który również jest przepyszny.

    Pokroiłam bardzo drobno trawę cytrynową, malutkie papryczki chilli, kolendrę i wiele ziół, których nie znam, a których na pewno nie mamy w Europie. Wszystko to wymieszałam z paroma łyżkami pasty z krewetek.

    Krojenie szalotek do przepisu na tajską rybę
    Krojenie trawy cytrynowej szło mi dość ciężko. Czy wiesz, że to jest bardzo twarda roślina?

    Ryba była już przygotowana. Włożyłam całość do środka. Pi Pong pomogła mi umieścić rybę na specjalnej metalowej siatce, którą z kolei położyłyśmy na wierzchu specjalnego, żeliwnego kubła, w którym żarzyły się już węgle. Taki sam kubeł używany jest do mookaty – tajskiego hot pota.

    grillowanie ryby w tajlandii
    I tak sobie siedziałyśmy i czekałyśmy na rybę.

    Po około 30 minutach obracania ryby, obserwowania, aby się nie spaliła, danie było gotowe do konsumpcji.

    Do niej miałyśmy ryż, kupiony przez synową Pi Pong, oraz tajskiego omleta z ziołami. Była to nie lada uczta!

    Grillowana ryba, doi saket
    Taka ryba jest naprawdę przepyszna.

    Plemię Tai Lue to cisi, skromni ludzie. Wielu z nich żyje na wsiach. Uprawiają swoje własne warzywa, łowią ryby, czasami kupują coś na marketach. Wszystko, co jadłam, oprócz ryżu, pochodziło z domostwa Pi Pong i jej sąsiadów. Wszystko świeże, pachnące, smaczne, cudowne. Do tego Pi Pong i jej rodzina byli dla mnie niezwykle mili i uprzejmi. Czułam się tam jakbym przyjechała do moich dalekich krewnych. Nauczyłam się robić 2 dania. Nie wiem czy je kiedykolwiek jeszcze ugotuję, nie mając składników i warunków do grillowania, ale na pewno będę pamiętać co po czym się robi. Zresztą, kto wie, może kiedyś ta wiedza się przyda?

    Tai Lue Community – Lokalizacja

    Tai Lue mieszkają w Doi Saket, 30 minut jazdy od Chiang Mai. Jest to mała wioseczka, gdzie niewiele jest.

    Community Centre, czyli ich dom kultury, otwarty jest dla zwiedzających. Mają tutaj parę przykładów domów, instrumentów i informacji. Niestety, nie ma nic tutaj po angielsku, ale można swobodnie się domyślić tego, co przez te wystawy ludzie Tai Lue chcą powiedzieć i przekazać.

    gliniane garnki, zielone drzewa i krzewy na balkonie w Tajlandii.
    Dom Tai Lue można zwiedzać i zobaczyć ich tradycyjne podejście do życia.

    Dodatkowo, ich kobiety słyną z przędzenia i wyrabiają piękne ubrania. W Community Centre jest przędzarnia i ktoś na pewno wam pokaże jak wyrabia się materiały. Na przeciwko, po drugiej stronie ulicy, jest także sklep z gotowymi ubraniami.

    Moim zdaniem, odwiedziny w domu Tai Lue w Doi Saket to doskonałe zastępstwo bardzo turystycznej wioski Długich Szyi, która nie jest nawet prawdziwą wioską, gdzie ludzie Ci żyją. Dodatkowo, można tutaj naprawdę spędzić miłe chwile w towarzystwie lokalnych mieszkańców i zagłębić się w ich kulturę.

    Dojedziesz tutaj swoim własnym transportem. Jazda skuterem jest dość prosta (uważaj na głównej drodze!). Wynajęte auto także spokojnie da radę. Ewentualnie wynajmij kierowcę, który po Ciebie potem przyjedzie.

    Tai Lue Community Centre adres: Moo 4, Luang Nua Subdistrict, Doi Saket District, Chiang Mai Province
    Strona internetowa
    Nr tel: 0869191915
    Mapa

    Organizacja kursu gotowania w domu Tai Lue

    Po całym kursie gotowania, spytałam Pi Pong ile mam jej zapłacić. Po jej reakcji domyśliłam się, że był to chyba pierwszy raz, kiedy taki kurs robiła. Zażyczyła sobie 1,000 THB. Sprawdziłam szybko ceny kursów w Chiang Mai i zapłaciłam jej 2,000 THB.

    Jeśli chcesz również taki kurs odbyć, to radzę najpierw pojechać tam i dogadać się z nimi na konkretną datę. Ewentulanie, możesz zadzwonić. Uwaga – nikt tam nie mówi po angielsku, więc lepiej poprosić kogoś znajomego, kto mówi po tajsku, aby zadzwonił i umówił Cię na kurs gotowania w domu Tai Lue.

    Nawet jeśli nie mówisz po tajsku, to na pewno się dogadasz na kursie. Tai Lue są przemili, wszystko dokładnie pokazują, nawet starsze panie używają Google Translate.