Krótkie zwiedzanie Belem z dreszczykiem: Tutaj trzeba być ostrożnym!
Destinations
Lizbona
Joanna Horanin
Podoba ci się moja strona?
Current condition
Pogoda Lizbona
Częściowe zachmurzenie
22.2℃
Temperatura
Czuje się jak 24.6℃ 😎
6
Indeks UV
Wysoki
2
Indeks jakości powietrza
Średnia
Ostatnia aktualizacja o 3.10.2024, 17:30
Cześć, jestem Asia, autorka bloga The Blond Travels. W świecie Tajlandii i Portugalii czuję się jak ryba w wodzie - nie bez powodu! Tajlandię odkrywam od przeszło dekady, a w Portugalii jestem na dobre już od 6 lat. Moją misją jest wspierać Marzycieli - takich jak Ty - w odkrywaniu tych fascynujących krajów oraz pomagać zakochanym w nich znaleźć swoje własne miejsce na ziemi, i to najlepiej na stałe! Razem odkryjmy te unikatowe zakątki świata.
Od kiedy tylko przyjechałam do Lizbony, ciągle słyszałam od innych ‘musisz pojechać do Belem’. Odwlekałam tę wycieczkę. Najpierw szukaliśmy mieszkania, później była zima i jakoś nie ciągnęło mnie na wyprawy dalsze niż lokalny warzywniak. Poza tym, jak to bywa w tych przypadkach, kiedy się mieszka w okolicy, zawsze mówiłam, że mam na to czas. No, ale w końcu odwiedziła nas Cecylia, mama Chris’a, i w ramach organizacji jej pobytu, postanowiliśmy udać się właśnie do Belem. Kto by pomyślał, że taki krótki wypad nie tylko zrobi na mnie wrażenie, ale także będzie wiązał się z małą przygodą.
Wybierasz się do Lizbony po raz pierwszy?
Wyciśnij ze swojego pobytu w stolicy to, co najlepsze. Dowiedz się co zwiedzić, gdzie dobrze zjeść, gdzie posłuchać Fado i wybrać się za miasto na najpiękniejsze plaże. Mój przewodnik po Lizbonie to najlepsze źródło informacji o mieście.
Belem to dzielnica Lizbony położona na południu miasta. Nazwa pochodzi od Betlejem, gdyż do 2012 roku Belem miało swoją własną parafię – St Mary of Bethlehem. Ten urokliwy zakątek stolicy Portugalii słynie nie tylko z historycznego zakonu Hieronimitów, ale również z Pasteis de Belem – budyniowych, tradycyjnych ciastek, które właśnie tutaj powstały po raz pierwszy.
Na Lizbonę powinieneś przeznaczyć sobie tyle czasu, aby zwiedzić Bairro Alto, zobaczyć Alfamę, a następnie udać się właśnie do Belem. Jeżeli byłeś we wszystkich tych miejscach, byłeś w Lizbonie!
Na zwiedzanie Belem wybraliśmy się w bardzo pochmurny dzień. Zanosiło się na deszcz, ale mieliśmy nadzieję, że uda nam się nie zmoknąć. Niestety, ulewa spadła na nas już na przystanku tramwajowym przy Praca de Commercio, skąd odjeżdża transport do Belem.
Tramwaj w środku był zatłoczony, szyby parowały, panowała straszna duchota. Co chwilę dosiadało się coraz więcej osób. Nasza trójka stała w samym środku pojazdu, starając się utrzymać równowagę. Cecylia oddaliła się nieco od nas i stanęła w kącie, przy drzwiach, gdzie miała nieco więcej miejsca. Zbliżaliśmy się powoli do końca. Na kolejnym przystanku parę osób wysiadło, zrobiło się luźniej. Dwie młode dziewczyny, obładowane plecakami i siatkami stanęły między mną, a Chris’em i jego mamą.
Tramwaj zatrzymał się, otworzyły się drzwi i dwie dziewczyny wyskoczyły. Tutaj wszystko potoczyło się bardzo szbyko, a ja dopiero na samym końcu zrozumiałam co się stało.
Uczyń swoje wakacje niezapomnianymi! Zejdź z utartej ścieżki, odkryj tajemnice miast, zjedz tam, gdzie jedzą lokalsi. Get Your Guide łączą turystów z niezależnymi przewodnikami i tworzą niezapomniane wycieczki. Zarezerwuje wycieczkę teraz
Mama Chrisa zatrzymała zamykające się drzwi ręką i zaczęła krzyczeć za oddalającymi się dwoma dziewczynami. Z początku myślałam, że czegoś zapomniały lub coś zgubiły. Cecylia szybko wyskoczyła z autobusu, a za nią Chris. A ja, jak to ja, z głupią miną wystawiłam głowę z autobusu i mrużyłam oczy (takie życie okularnicy), żeby dostrzec co takiego jest aż tak ważnego, że nie możemy jechać dalej.
Nadal nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Kiedy zobaczyłam, że Chris złapał jedną z dziewczyn za kurtkę zorientowałam się, że na pewno się coś stało. Wyszłam z autobusu i w tym momencie jednej z dziewczyn na ziemię wypadł Cecylii portfel.
Podobno tramwaj do Belem to istny raj dla złodziei. Słyszałam już dobrych parę historii o tym jak niczego nie podejrzewającym turystom ginęły telefony i inne kosztowności. Mama Chris’a miała torebkę zamkniętą i trzymała ją z przodu. Nie poczuła nic i do tej pory jesteśmy pod wrażeniem umiejętności złodziejek (wiem, że to dziwnie brzmi, ale jak one tam włożyły rękę jest ponad moją wyobraźnię). Jeżeli więc kiedykolwiek będziecie w tym autobusie, to uważajcie i naprawdę miejcie na oku swój dobytek.
Klasztor Hieronimitów – to trzeba zobaczyć (pomimo dzikich tłumów)
Nie mieliśmy czasu do stracenia. Wskoczyliśmy do autobusu, który grzecznie na nas czekał i parę minut później jeszcze pełni adrenaliny wysiedliśmy pod Klasztorem Hieronimitów. Tylko chwilkę staliśmy w kolejce do głównej kaplicy, mimo, że ludzi było naprawdę mnóstwo. Kościół okazał się być popularniejszą atrakcją niż inne znane budowle w Lizbonie.
Zakon i kościół to chyba najbardziej znany kompleks sakralny w Lizbonie. Budynek pochodzi z XV wieku. To tutaj Vasco da Gama spędził noc na modlitwie zanim wyruszł na swoją ekspedycję w 1497 roku. Obecnie Zakon Hieronimitów znajduje się na liście Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.
Szkoda, że to miejsce cieszy się aż tak wielką popularnością. Budowla jest naprawdę piękna i z łatwością mogę sobie wyobrazić jakie robi wrażenie, kiedy nikogo tam nie ma i można w skupieniu przyglądać się architekturze. W szczególności sufit zrobił na mnie wrażenie. Nie jestem wierząca, nie chodzę do kościoła, ale myślę, że jestem bardzo wrażliwa na piękno i niezwykłość otaczającego mnie świata.
Dlatego lubię świątynie, bez względu na to czy jest to czy jest to świątynia buddyjska, muzułmańska, hinduska, czy katolicka, uwielbiam kiedy mogę być w niej sama, kiedy wokoło panuje cisza i mogę posiedzieć, podumać i nacieszyć się pięknem. Taka ze mnie romantyczka.
Zaraz koło kaplicy znajduje się klasztor. Wstęp kosztuje 10 Euro i pozwala na zwiedzenie korytarzy i podwórza. Myślę, że nie jest to aż tak odpowiednia cena, ale z drugiej strony, budowla naprawdę robi wrażenie. Jeżeli lubisz sztukę i architekturę, to tutaj na pewno Ci się spodoba.
Spacer nad rzeką
Zwiedzanie Belem to nie tylko klasztor, ale też okolice. Szkoda, że pogoda nie dopisała, bo przyległe ulice i park sprawiają naprawdę bardzo przyjemne wrażenie. Deszcz jest jednak mi nie straszny, kiedy chodzi o odchaczanie atrakcji. Korzystając z paru promieni słońca przebiegliśmy na drugą stronę ulicy, do Pomnika Odkrywców.
Jak sama nazwa wskazuje, pomnik powstał ku czci tych, którzy wyruszali w dalekie podróże, aby odkrywać i zdobywać nowe lądy. Portugalia bowiem przodowała kiedyś w tego typu wyprawach i tym samym była jednym z najbogatszych państw na świecie. Z punktu, gdzie stoi teraz pomnik odpływały kiedyś statki. Dziś jest to dobry punkt widokowy i świetne miejsce do zdjęć.
Nieco dalej stoi Torre de Belem, czyli Wieża Belem. Muszę przyznać, że oprócz okolic Rato, to jak na razie moje ulubione miejsce w Lizbonie. Cieszę się bardzo, że akurat pogoda była średnia, bo cały budynek jakoś się z taką szrugą zgrywa. Mogłabym tak obchodzić ją i fotografować to z jednej, to z drugiej strony. Obiecuję sobie, że jak pogoda będzie lepsza, to wrócę, usiądę na ławeczce na przeciwko i będę tak na nią patrzyć.
Budynek pochodzi z XVI wieku i stanowił kiedyś wieżę strażniczą dla portu, z którego odpływały statki na odkrywcze ekspedycje. Była punktem orientacyjnym, a także symbolem morskiej potęgi Portugalii. Pamiętając o tym i patrząc na ten nieco zaniedbany budynek, człowiek zaczyna się zastanawiać gdzie Portugalia zgubiła cały ten splendor i bogactwo?
Słodki koniec
Zwiedzanie Belem nie byłoby kompletne, gdyby nie odwiedziny w Pasteis de Belem – ciastkarni, która podobno jako pierwsza zaczęła produkować pasteis de nata – słynne portugalskie pyszności. Jak powiedziała mi kiedyś moja przewodniczka po Lizbonie, obecnie wszystkie piekarnie próbują podrobić te oryginalne wypieki, ale receptura jest strzeżona od wieków i nikomu nie udało się jeszcze powielić ich smaku.
Pierwsze pasties de nata produkowane były w Klasztorze Hieronimitów w 18-tym wieku. Wówczas to wykorzystywano białko jajek do krochmalenia habitów. Pozostałe żółtka używane były do wyrobu paisteis de nata. Mnisi sprzedawali je lokalnym mieszkańcom, a kiedy w 1820 zamknięto klasztor receptura została sprzedana właścicielom przyległej fabryki cukru, którzy otworzyli piekarnię i do dzisiaj ich potomkowie zajmują się sprzedażą pysznych paisteis.
Możecie powiedzieć, że to pewnie pic na wodę i te pasteis de nata smakują tak samo jak inne, a turystyczny szał jest podjudzany przez producenta. Też tak myślałam! Ale, powiem szczerze, że kiedy spróbowałam ich wyrobu to oniemiałam. Ich wypieki nprawdę różnią się od tych, które można dostać w zwykłej piekarni. Nie są takie słodkie i konsystencja jest nieco lżejsza i bardziej puszysta. Niebo w gębie! Najlepiej zjeść parę pasteis w innej cukierni i udać się do Belem, aby w pełni docenić różnicę.
I tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy naszą wycieczkę po Belem. Zaczęło się niezbyt miło i niezbyt ciepło, ale wrażenia estetyczne, słodkości, a potem kieliszek grzanego wina sprawił, że niemal zapomnieliśmy o tym co nas spotkało.
Lekcja dla was? Zawsze uważajcie na wasze torby, koniecznie odwiedzcie Belem i kupcie chociaż dwa paisteis de nata, bo jeden na pewno nie wystarczy!
Informacje praktyczne:
Do Belem dojedziesz tramwajem 127 i 15 z Praca do Commercio. Uwaga na kieszonkowców! Wysiądź na ostatnim przystanku. Lokalizację znajdziesz tutaj. Możesz także dostać się tam pociągiem ze stacji Cais do Sodre.
Klasztor otwarty jest od maja do września od 10 – 18, a w pozostałych miesiącach od 10 do 17. Wstęp do głównego klasztoru kosztuje 10 Euro.
Wieża (Torre de Belem) otwarta jest w takich samych godzinach. Zamknięta jest w poniedziałki. Wstęp – 4 Euro. Podczas naszego pobytu wieża była również zamknięta. Prawdopodobnie ze względu na złą pogodę i bezpieczeństwo.
Pasteis de Belem otwarta jest od czerwca do września od 8 rano do północy, w pozostałych miesiącach od 8 rano do 11 wieczorem.
Gdzie się zatrzymać?
Do Belem łatwo dostać się tramwajem i lepiej zatrzymać się gdzieś w centrum Lizbony. Oto moje rekomendacje:
Dear Lisbon Charming House – piękne pokoje z widokiem na miasto. Obsługa jest tutaj przemiła, a śniadanie naprawdę pyszne. Cena jest oczywiście adekwatna do standardu, więc polecam to miejsce tylko tym, którzy chcą wydać nieco więcej.
BMyGuest – ten apartament bardzo mi się podoba ze względu na kolory i w sposób w jaki został wykończony. Wygląda przytulnie i sytlowo. Dodatkowo, właściciele są niezwykle gościnni.
Alfama Tejo Penthouse Sudio – małe, ale przytulne, a do tego miłośnicy zwierząt mogą zostać tutaj ze swoimi pupilami. Dodatkową zaletą mieszkania jest zapierający dech widok z okna.